W rządzonej zgodnie z szariatem indonezyjskiej prowincji Aceh policja szariacka wymierzająca kary chłosty kobietom składa się z wyłącznie z kobiet.
Do funkcjonariuszek zespołu wymierzającego kary chłosty w wysuniętej najdalej na Zachód prowincji Indonezji, Acehu, dotarła redakcja „Vice”. Reporterzy opisali chłostę wymierzoną przez kobietę kata, zakrytą brązowym dżilbabem (czadorem) i z zupełnie zasłoniętą twarzą. Przestępstwem skazanej było spotkanie się z obcym mężczyzną – spotkanie, a nie seks, zdrada itp. Otrzymała za to 22 uderzenia trzciną.
Aceh jest najbardziej konserwatywnym regionem Indonezji, który od 2003 roku cieszy się „przywilejem” rządów zgodnych z szariatem, które doczekały się już ponad 400 regulacji prawnych. Od 2020 roku na terytorium Acehu funkcjonuje wyłącznie kobiecy zespół do wymierzania kary chłosty. Ma to złagodzić kary wymierzane kobietom, ponieważ mężczyźni bywali zbyt okrutni.
Pierwsza z rozmówczyń „Vice” przyznaje, że początkowo wzdragała się na myśl biczowania innych, miała też inne aspiracje i chciała studiować prawo, ale teraz „uważa to za obowiązek wobec Boga”. Zresztą wszystko jest uregulowane w tej karze przez religię: długość i grubość trzciny, sposób uderzania, miejsce, gdzie trzcina ma lądować.
„Uderzenie nie może być zbyt słabe, by publiczność nie czuła się nieusatysfakcjonowana lub żeby nie nabrała przekonania, że kara była zbyt bolesna”, tłumaczą funkcjonariuszki. Za zaletę kandydatek do zespołu uważa się brak nadmiernej empatii wobec poddanych karze. Jedna z nich przyznaje nawet, że biczowała osobę, którą znała osobiście, ale nie odczuwała współczucia, bo tego wymaga od niej praca.
Rocznie w Acehu dokonuje się około 500 biczowań, według danych organizacji pozarządowych. W 2014 roku świat obiegła historia kobiety zgwałconej zbiorowo i przekazanej policji szariackiej przez samych sprawców. Mimo tego została ona skazana za cudzołóstwo na 100 batów, a jeden ze sprawców, który zaprzeczał oskarżeniom, na 15.