Ronald Sandee, holenderski dziennikarz śledczy i były pracownik wywiadu wojskowego, twierdzi, że meczet De Middenweg w Rotterdamie i Blauwe Moskee (Błekitny Meczet) w Amsterdamie są kontrolowane przez Bractwo Muzułmańskie.
Nie ma na to twardych dowodów, ale jak sam to metaforycznie określa: „Jeśli coś chodzi jak kaczka i kwacze jak kaczka, to jest to kaczka”.
Jak stwierdza Sandee, członkowie Bractwa Muzułmańskiego przeważnie są dobrze wykształceni, elokwentni i niechętnie się integrują. Nalegają, żeby kobiety nosiły zasłony oraz podkreślają „islamofobiczne” tendencje w społeczeństwie.
Sandee podaje Błękitny Meczet w Amsterdamie jako przykład meczetu będącego pod silnym wpływem krajów z Zatoki Perskiej. Od kiedy Kuwejt w 2006 roku został jednym z jego sponsorów, zdeterminowało to kierunek [nauczania islamu] obrany w tym meczecie. Podczas modlitw i spotkań można odczuć i usłyszeć wpływy Bractwa. Podobnie rzeczy się mają w meczecie De Middenweg w Rotterdamie, który także jest finansowany przez kraje z Zatoki oraz w Essalam Mosque – największym meczecie Holandii, znajdującym się także w w tym mieście.
Jeśli chodzi o pieniądze płynące z Bliskiego Wschodu to Holandia jest, zdaniem dziennikarza, „trochę zbyt naiwna, a nawet łatwowierna”. „Kraje takie, jak Turcja czy Katar mają swoją strategię wpływania na społeczności muzułmanów za granicą, a Europa utknęła w fałszywie pojętej wolności wyznania”, dodaje Sandee.
Jego zdaniem należy ograniczyć finansowanie meczetów z zagranicy i podaje za przykład Austrię, która zakazała takiego sponsorowania ich działalności. „Dzięki temu za jednym zamachem pozbylibyśmy się niechcianych wpływów” – podsumowuje dziennikarz
Snape, na podst. https://www.ad.nl