To, co się dzieje w Szwecji, jest niemal nie do pojęcia. Przedtem eksperci przyjeżdżali do tego kraju, żeby się czegoś nauczyć w sensie pozytywnym. Teraz przyjeżdżają, żeby studiować eksplozje, piekło przemocy i nieudaną intergrację. Rząd utracił bowiem kontrolę nad własnym krajem. Ale czyja to wina?
Samochody płoną, rodziny z dziećmi budzone są przez eksplozje tuż za oknem, a w centrach miast służby saperskie próbują chronić ludność przed bombami. To chleb powszedni w Szwecji anno 2019. Nie ma prawdopodobnie kraju na świecie, który doświadczałby tak wielu eksplozji bombowych w stosunku do liczby ludności. Chcąc znaleźć taki kraj musielibyśmy ewentualnie udać się w te rejony świata, gdzie otwarcie toczą się konflikty zbrojne, pisze poseł partii Moderaterna, Arin Karapet na łamach gazety „Expressen”. „Premier Stefan Löfven utracił kontrolę nad Szwecją”, stwierdza Karapet.
Malmö na własną prośbę otrzymuje teraz wsparcie policyjne z innych rejonów kraju. Dania próbuje się chronić wprowadzając kontrole graniczne. „Obserwujemy rozwój sytuacji w Szwecji i nie chcemy, żeby taki stan rzeczy rozprzestrzenił się na Danię” – powiedział niedawno duński minister sprawiedliwości. Innymi słowy sytuacja jest bardzo poważna.
„Te problemy, które nie powstały przecież z dnia na dzień, są konsekwencją bezmyślnej polityki imigracyjnej, naiwnej polityki integracyjnej i nieadekwatnych poczynań wymiaru sprawiedliwości” – pisze dalej poseł Karapet, dodając, że sytuacja tak dalece wymknęła się spod kontroli, że teraz dzieci giną z rąk innych dzieci. Izolacja od społeczeństwa i uzależnienie od pomocy społecznej zostały odziedziczone przez kolejne pokolenie. Szkoły dostają wprawdzie środki na wsparcie nowoprzybyłych imigrantów, ale niewiele to daje: „Niepowodzenia szkół sprawiają, że młodzież jest wychowywana przez ulicę i trafia prosto w objęcia gangów przestępczych i handlarzy narkotykami. Coraz więcej dzieci jest zabijanych z broni palnej przez inne dzieci” – stwierdza poseł.
W dodatku policji brakuje zasobów na zwalczanie przestępczości zorganizowanej. Przestępcom, którzy i tak dostają niskie wyroki, karę często wspaniałomyślnie się łagodzi, „a powinno przecież być odwrotnie”. Przedtem eksperci przyjeżdżali do Szwecji, żeby studiować szwedzki model państwa opiekuńczego, teraz przyjeżdżają, żeby studiować eksplozje i nieudaną integrację.
Według Karapeta do rozwiązania sytuacji wydatnie przyczyniłoby się zrezygnowanie przez Szwecję z ambicji bycia „humanitarnym supermocarstwem” i ze zbyt łagodnego, naiwnego podejścia do imigrantów. Polityk postuluje zaostrzenie polityki imigracyjnej i stawianie przybyszom większych wymagań w zakresie integracji. Członkowie gangów powinni być skazywani na podwójny wymiar kary. Należy uszczelnić granice państwowe żeby uporać się z przemytem broni, narkotyków i materiałów wybuchowych. Według posła kurs obrany przez socjaldemokratycznego premiera Löfvena zaprowadził kraj w ślepy zaułek, a rząd utracił kontrolę nad bezpieczeństwem obywateli.
Słowa jak najbardziej słuszne. Chciałabym jednak przypomnieć panu Karapetowi, że to poprzedni lider jego partii i były premier, Fredrik Reinfeldt, stwierdził w jednym z wywiadów, że granice to tylko ludzki wymysł, a Szwecja nie należy do Szwedów mieszkających w tym kraju od wielu pokoleń, tylko tworzona jest przez ludzi dopiero co tam przybyłych. Innymi słowy Szwecja nie jest własnością Szwedów.
Winę za szwedzką katastrofę ponosi całe spektrum partii politycznych w Szwecji. Niech pan w końcu też to zrozumie, panie Karapet. A potem przeprosi i zabierze się za sprzątanie tego bałaganu. To zbyt łatwe, wręcz niemoralne, obwiniać teraz o istniejący stan rzeczy inną partię polityczną, skoro to wy, wszyscy członkowie parlamentu szwedzkiego, zgodnie otworzyliście granice Szwecji sprawiając, że coraz bardziej przypomina Bliski Wschód.
Oprac. KM, na podst. www.rights.no
Hege Storhaug – norweska dziennikarka, pisarka i aktywistka praw człowieka. Autorka książki „Islam. 11 plaga” (Stapis 2017)
Polecamy nasz wywiad z pisarką: https://euroislam.pl