Francuskie stowarzyszenie Vigilance Halal przyznało 350 rzeźnikom, produkującym wyroby mięsne w sposób tradyjny i etyczny, certyfikat, który według prezesa VH Alaina de Perettiego, stanowi akt „sprzeciwu wobec stosowania szariatu, którego żywność halal jest wyrazem”. Poniżej wywiad z Perettim.
– Niedawno wraz ze swoim stowarzyszeniem Vigilance Halal wręczył pan ponad trzystu rzeźnikom znak jakości „nie halal” producentom „tradycyjnego francuskiego mięsa”. Na czym to dokładnie polega?
– Przede wszystkim, biorąc pod uwagę bezczynność – delikatnie to ujmując – władz publicznych, podstawą naszych działań jest nasza filozofia, podejście zakładające, że mamy swój los we własnych rękach. Można to nazwać akcją „obywatelską”, choć nie przepadam zbytnio za tym słowem.
Wzięliśmy się więc do pracy i wysłaliśmy list do pięciu tysięcy rzeźników. Z braku środków nie mogliśmy napisać do wszystkich. Z pięciu tysięcy, trzystu pięćdziesięciu odpowiedziało nam w sposób przychylny i z tymi się skontaktowaliśmy. Pozwoliło nam to nie tylko przyznać znak jakości „mięsa tradycyjnego”, ale również stworzyć aplikację i stronę internetową Suivez le coq.
Wychodzimy z założenia, że komercjalizacja mięsa „etycznego” stanowi argument handlowy. Celem jest, żeby zwierzęta przeznaczone na ubój były hodowane w naturalnych warunkach i zabijane we właściwy sposób. To jeden z kluczowych dla nas punktów. Pozwoli nam to zorganizować obóz sprzeciwu wobec systematycznego wprowadzania w naszym kraju szariatu.
I powtórzę to raz jeszcze, halal jest niczym innym, jak wyrazem szariatu. Islam nie przeszkadzałby nam, gdyby nie szariat. Krok po kroku dołączają do nas inni rzeźnicy, a w większych mediach zaczyna się o nas mówić.