Przedstawiciele Polski, Czech, Słowacji oraz Węgier nie zgadzają się na propozycję Komisji Europejskiej, dotyczącą tzw. sponsorowanych powrotów. Nie jest to wprawdzie obowiązkowa relokacja imigrantów, ale skutki mogą być podobne.
Grupa Wyszehradzka nie zgadza się na mechanizm solidarnościowy oparty na tzw. sponsorowanych powrotach.
Czym jest mechanizm sponsorowania powrotów?
Polega on na tym, że jeśli dane państwo odmówi przyjęcia do siebie uchodźców, czyli osób którym przyznano ochronę międzynarodową, w zamian za to będzie odpowiedzialne za deportację dokładnie takiej samej liczby imigrantów. Jeśli więc Polska odmówi przyjęcia 10 tysięcy przebywających na greckich wyspach uchodźców, na rząd w Warszawie spadnie odpowiedzialność za wydalenie 10 tysięcy imigrantów. Deportacja taka powinna zająć nie więcej niż 8 miesięcy. Po tym czasie ci, których nie udało się odesłać do kraju pochodzenia, będą musieli zostać przyjęci.
Kłopoty z deportacją
Deportacja ludzi, którym odmówiono prawa pobytu, jest działaniem kosztownym i odbywa się na podstawie umów międzynarodowych o readmisji. Takie umowy UE ma podpisane jedynie z 24 krajami. Pozostałe państwa po prostu nie chcą przyjmować z powrotem własnych obywateli. Postawa taka wynika chociażby z faktu, że pieniądze wysyłane przez imigrantów do pozostałych w kraju rodzin stanowią znaczące dochody. Niektóre rządy także z przyczyn ideologicznych popierają imigrację na Zachód.
Zgodnie z propozycją KE, kraje mają mieć 8 miesięcy na deportację nielegalnego imigranta. Może wydawać się to długim okresem, jednak aż w jednej trzeciej przypadków deportacja zabiera więcej czasu.
Tak więc imigranci nielegalnie przebywający na terenie UE mogą trafić do Polski, Czech, Węgier czy Słowacji z dwóch powodów. Po pierwsze nie będzie możliwości odesłania ich do kraju pochodzenia, po drugie nie uda się zorganizować deportacji w ciągu 8 miesięcy.