Gospodarcza klęska muzułmanów

Daniel Greenfield

Oficjalna wersja większości mediów mówi, że różnice ekonomiczne między Izraelem i Palestyńczykami są skutkiem lat ucisku oraz działania posterunków i blokad. Dlaczego jednak MFW wyżej ocenia PKB Izraela (na głowę) niż bogatej w ropę Arabii Saudyjskiej?

Podczas niedawnej wizyty Mitta Romneya w Izraelu jedynym jej efektem okazało się obrażenie każdej z palestyńsko-arabskich grup terrorystycznych. W konsekwencji wszystkie te organizacje, w tym Autonomia Palestyńska, Hamas, Islamski Dżihad, Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny  oraz Demokratyczny Front Wyzwolenia Palestyny zaatakowały go w prasie. Ich tuby propagandowe w zachodnich medich, desperacko doszukując się gafy, przyczepiły się do stwierdzenia Romneya, iż izraelskie PKB na mieszkańca znacząco różni się od PKB obszarów znajdujących się pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej ze względu na różnicę w wyznawanych wartościach.

Czy naprawdę myśleli, że zwyciężą?

W Arabii Saudyjskiej nie ma żadnych izraelskich posterunków, żołnierzy ani samolotów latających tuż nad głowami. Bogactwo dosłownie wypływa z ziemi, kryjącej w sobie jedną piątą światowych złóż ropy. Jednak MFW stawia Arabię trzynaście miejsc za Izraelem, a Bank Światowy osiem pozycji dalej. Jedyne kraje muzułmańskie, które mają wyższe PKB na osobę  niż Izrael, to maleńkie królestwa niemalże tonące w ropie.

Kraje muzułmańskie nie posiadające ropy, które zajęły w rankingu miejsce najbliżej Izraela, to Malezja i Liban, 32 i 33 miejsca za Izraelem. Oba mają znaczącą mniejszość niemuzułmańską. W Libanie wyznawcy Allaha stanowią jedynie połowę społeczeństwa, natomiast w Malezji 60%.

Turcja, która jeszcze do niedawna była krajem świeckim i statystycznie jest zamieszkana przez duży odsetek osób niewierzących, uplasowała się 38 miejsc niżej niż Izrael. Żadem islamski kraj pozbawiony ropy nie ma wyższego PKB niż kraje islamskie o znaczącej mniejszości chrześcijańskiej czy buddyjskiej.

Romney nie wspomniał, a powinien był wspomnieć, że Autonomia Palestyńska zadała sobie kolejny cios pozbywając się chrześcijan. Chrześcijanie na tych terytoriach od pokoleń byli najlepszymi biznesmenami i kapitał Autonomii Palestyńskiej został zapoczątkowany przez  chrześcijańskich uchodźców z Jordanii, prześladowanych tam przez muzułmanów.

Izrael jest obciążony ponad 1.2 miliona muzułmanów w obrębie tzw. zielonej linii. Wielu z nich pracuje w szarej strefie, jednak pobierają 52% zasiłków. Krajowa stopa bezrobocia Izraela wynosi 5,6%, podczas gdy wśród tamtejszych Arabów sięga ona 27%. Jedynie 59% mężczyzn i 19% kobiet wyznających islam oficjalnie pracuje zarobkowo. Dla porównania, wśród żydów pracuje 56% kobiet, a wśród chrześcijan 52%.

PKB wśród izraelskich żydów jest niemalże trzykrotnie wyższe niż wśród muzułmanów. Można jak zwykle tłumaczyć to rasizmem, jednak arabskie PKB jest mimo wszystko o  $6,750 większe niż w sąsiadującej Jordanii ($5,900), Egipcie ($6,540) czy Syrii ($5,041). Inne nie posiadające dostępu do ropy naftowej kraje islamskie plasują się w tej samej grupie i wygląda na to, że bez ropy nie uda im się podskoczyć wyżej. Podobnie rzeczy się mają w Libanie, gdzie PKB sięga $15,523, jednak wypracowują je głównie chrześcijanie.

Znowu okazuje się, że kultura ma tu decydujące znaczenie. Poza Zieloną Strefą w Izraelu mieszka około 150 000 chrześcijan oraz mniej więcej tyle samo druzów i obie te mniejszości lepiej sobie radzą pod względem gospodarczym. Wśród chrześcijan jest niższa stopa bezrobocia i więcej osób z wyższym wykształceniem niż wśród muzułmanów.

Oprócz oficjalnego miliona Arabów u siebie (1.2), Izreal odpowiada również za 4 miliony w Autonomii Palestyńskiej (niektórzy z oficjalnych mieszkańców rzeczywiście zamieszkują teren, inni jednak figurują tylko na papierze, by pobierać zasiłki od agencji rządowych). Ich zdaniem i zdaniem świata, Izrael jest za nich odpowiedzialny, choć jednocześnie naciskają na odłączenie się i utworzenie własnego państwa.

PKB na obszarze Palestyny jest tak niskie dlatego, że Palestyna jest wielkim państwem opiekuńczym. Jej dochód pochodzi głównie z pomocy zagranicznej. Palestyńczycy nie potrzebują ani własnej gospodarki (ponieważ USA i UE ją stanowią) ani własnego państwa, ponieważ UNRWA je im zastępuje. Palestyńscy Arabowie otrzymują pomoc rzędu 725 USD na głowę. Mimo bardzo niskiego PKB zaledwie 16% ludności na Zachodnim Brzegu żyje poniżej granicy ubóstwa. Jest to wyższy wskaźnik niż wśród Arabów z Izraela, którzy nie mają stworzonej specjalnie dla nich Agencji ONZ i muszą sami na siebie zapracować.

Łatwo podziwiać Izrael za to czego dokonał, a tym bardziej kraj ten wyróżnia się na tle swojego regionu. Singapur i Hong Kong mniej się wyróżniają, ponieważ kraje z ich regionu nie poddają tak łatwo i nie czekają aż obcokrajowcy przyjadą i znajdą ropę na ich terytorium ani aż przybędzie mesjasz. W Azji kraje same stanowią o własnym losie. Na Bliskim Wschodzie, jeśli nie jesteś Żydem, chrześcijaninem ani nie siedzisz na ropie, będziesz mieć problemy finansowe.

Zostawmy jednak Bliski Wschód i przyjrzyjmy się Azji. Indie i Pakistan dzieli różnica niemal tysiąca dolarów jeśli chodzi o PKB na mieszkańca. Indie naturalnie prowadzą. W tym kraju muzułmanie są na samym dnie drabiny gospodarczej. Jednak średni roczny dochód wśród muzułmanów mieszkających w Indiach nadal jest wyższy o 513 dolarów, niż średni dochód w Pakistanie (420). Dane te są zgodne z wyższym dochodem arabsko-izraelskim i niższym w Jordanii. Oznacza to, że muzułmanie w krajach niemuzułmańskich zarabiają mniej niż większość społeczeństwa, ale więcej, niż zarobiliby w kraju o większości muzułmańskiej.

W Afryce, Somalia, w której dominującą religią jest islam, plasuje się tuż obok Kenii i Etiopii, które mają PKB tak niskie, że nie podlega ono szacunkom (odpowiednio  $1,093 i $1,746). Można sytuację tłumaczyć wojną domową w Somalii, jednak Ruanda, gdzie doszło do ludobójstwa, osiągnęła PKB rzędu $1,341. Nigeria, gdzie muzułmanie stanowią 80%, a PKB to $771, plasuje się tuż koło Czadu, gdzie muzułmanie to jedynie 53% ludności, a PKB sięga $1,865. Sąsiadujący Kamerun ma PKB rzędu $2,257, tu jednak chrześcijanie stanowią 70% ludności.

Przyjrzyjmy się teraz Europie. W Wielkiej Brytanii mit pracowitych sklepikarzy rodem z Bangladeszu czy Pakistanu jest praktycznie świętością. W rzeczywistości, 70% ludności wywodzącej się z Bangladeszu czy Pakistanu żyje w ubogich rodzinach (dla porównania: 50% Afrykanów, 30% Hindusów i 20% ludności rdzennej). Osoby pochodzące z Bangladeszu czy Pakistanu nie tylko mają drastycznie wyższą stopę bezrobocia niż rdzenni Brytyjczycy, ale też niż ludność pochodząca z Afryki.

Jeśli przyczyną byłby rasizm, wówczas bezrobocie byłoby na podobnym poziomie, co niższe bezrobocie wśród Hindusów. Tak jednak nie jest. Zamiast tego muzułmanie mają najgorszą sytuację finansową w UK. Pakistańczycy wyznający islam trzy razy częściej są bezrobotni niż Hindusi. Muzułmanie z Indii dwa razy częściej pozostają bez pracy, niż Hindusi nie wyznający islamu.

Wpisuje się to w ten sam model, w którym muzułmanie z krajów niemuzułmańskich są bardziej zaradni niż muzułmanie z krajów o większości muzułmańskiej. To kultura jest przyczyną różnicy między krajami o muzułmańskiej mniejszości i większości. Mniejszości muzułmańskie rządzą się swoimi prawami, jednak żadnej mniejszości nie uda się całkowicie uniknąć wartości wyznawanych przez większość. Arabowie z Izraela i Hindusi wyznający islam przesiąkają po części wartościami większości i z tego powodu finansowo radzą sobie lepiej, niż sąsiedzi z Jordanii czy Pakistanu. Wartości te niosą ze sobą nawet wtedy, kiedy przenoszą się do innego kraju. Widzimy tu bezpośrednie skutki tych działań. W UK muzułmanie są grupą najczęściej wyrzucaną ze szkół i wśród reprezentantów wszystkich religii to im najczęściej brak kwalifikacji. Mają najwyższy wkaźnik bezrobocia zarówno wśród mężczyzn jak i wśród kobiet. Nie jest to skutek razizmu, ale islamizmu.

W Irlandii podobnie, wśród muzułmanów jest najwyższy odsetek bezrobocia. W Belgii Marokańczycy i Turcy mają pięć razy wyższe bezrobocie niż rdzenna ludność. Australijscy muzułmanie mają dwa razy większe bezrobocie od niemuzułmanów, a 40% muzułmańskich dzieci żyje poniżej granicy nędzy. Również w Kanadzie największy odsetek beztobotnych jest wśród muzułmanów (14.4%, przy 7,2% w skali kraju).

Takie wyniki zazwyczaj tłumaczy się rasizmem, ale rasizm nie tłumaczy, dlaczego muzułmanom wiedzie się gorzej w ich krajach, niż za granicą. Jeśli muzułmanom źle się wiedzie na Zachodnim Brzegu, winne są izraelskie posterunki. Jeśli nie radzą sobie w Kanadzie, Australii czy w Europie, winny jest temu rasizm. Jeżeli jednak źle im się powodzi w Pakistanie, Somalii czy Arabii Saudyjskiej, kogo należy winić?

Z pewnością winny nie jest tu ani Mitt Romney ani Benjamin Netanyahu, ponieważ żaden z nich nie rządzi Pakistanem ani Arabią Saudyjską. Nie da się tu niczego wytłumaczyć rasizmem, ponieważ Arabii udaje się zdobyć wszystko, czego zapragnie, wciąż jednak nie odnosi sukcesu finansowego. Winny nie może też być kolonializm, ponieważ w dzisiejszych czasach to muzułmanie kolonizują świat. Co więc pozostaje?

Brakującym elementem jest tu odpowiedzialność. Jest to cecha charakteru, bez której nie ma mowy o sukcesie gospodarczym. Lewicę i muzułmanów będzie kusić, żeby odpowiedzieć na komentarze Romneya i statystyki szukając kozła ofiarnego, jednak takie działanie nie tylko niewiele mówi, ale jest też godne potępienia. Opisane dane są tyko wierzchołkiem góry lodowej statystyk dotyczących analfabetyzmu, przemocy i korupcji, które przyczyniają się do zastoju gospodarczego muzułmanów.

Brak odpowiedzialności przejawia się po atakach muzułmańskich, kiedy muzułmanie przedstawiają się jako ofiary, nie próbują jednak zaradzić agresji obecnej w ich społeczności. Widać to również na polu ekonomicznym i w każdym aspekcie życia. Ten brak odpowiedzialności to klęska systemu wartości. Ani rasizm ani izraelskie posterunki nie staną się kozłem ofiarnym, którego da się obarczyć odpowiedzialnością za ten stan rzeczy.

Tłumaczenie GB

Źródło: http://sultanknish.blogspot.com/2012/07/universal-muslim-economic-failure.html

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign