Wiadomość

Francuzi wycofują się z Mali

Dżihadyści z Mali (zdj.ilustracyjne, flickr.com)

Prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że wycofa francuskie siły z Mali. Od 2013 roku w tym zachodnioafrykańskim kraju Francuzi walczą z islamskimi bojówkarzami. W Mali i krajach ościennych przebywa 5 tys. francuskich żołnierzy, którzy walczą z takimi grupami jak Al-Kaida i Państwo Islamskie. W ostatnich latach rósł w Mali społeczny opór przeciwko obecności obcych wojsk.

ISIS oraz Al-Kaida po serii porażek na Bliskim Wschodzie skupiły się na Sahelu. Działają tam także inne ugrupowania dżihadystyczne, takie jak Ansaroul Islam i Boko Haram. Ten półpustynny region obejmuje tereny Czadu, Nigru, Mali, Burkina Faso i Mauretanii.

W 2013 roku Francja na prośbę rządu Mali wysłała tam 5000 żołnierzy. Kraj stał wtedy w obliczu wojny domowej. Po obaleniu i zabiciu przywódcy Libii Muammara Kaddafiego, walczący dla niego najemnicy wrócili do Mali, by podjąć walkę o niepodległość północnej części kraju. Siły te dysponowały libijskim sprzętem i zawiązały sojusz z Al-Kaidą, za pomocą której przeklęli kontrolę nad częścią terytorium kraju.

Związki Mali z Francją sięgają epoki kolonialnej. To afrykańskie państwo uzyskało niepodległość w 1960 roku. W 2013 mieszkało tam 6 tysięcy obywateli Francji.

2 400 francuskich żołnierzy znajduje się w północnym Mali. Państwo to pełni funkcję bazy wypadowej: francuskie drony i helikoptery atakują stamtąd grupy dżihadystów, działające w Mali, Czadzie, Nigrze, Burkina Faso i Mauretanii. W operację zaangażowanych jest także ponadto 14 000 żołnierzy sił pokojowych ONZ, które w walce z islamistami współpracują z lokalnymi siłami zbrojnymi.

W momencie wybuchu kryzysu znaczna część społeczeństwa widziała we francuskiej armii wybawicieli. Potem okazało się, że pokładane we Francuzach nadzieje się nie spełniły. Liczba ataków terrorystycznych stale rosła. Zagrożenie ze strony islamistów nie osłabło, przeciwnie – fala dżihadyzmu rozlała się także na inne państwa.

Wielu mieszkańców Mali uważa, że Francja, jako rozwinięta potęga militarna, powinna być w stanie rozwiązać problem terroru. Niektórzy nazywają obecność wojsk byłego mocarstwa kolonialnego „okupacją”. Misja wojskowa w Mali nie jest już także popularna nad Loarą, ponieważ kosztowała życie 55 żołnierzy.

Wpływ na wycofanie wojsk francuskich miała także sytuacja wewnętrzna w tym kraju. W ciągu ośmiu lat dwukrotnie obalano rząd cywilny i władzę przejmowała wojskowa junta. Ostatni zamach miał miejsce w 2020 roku. Obecne władze nie wywiązały się z porozumienia zawartego z Francją, na mocy którego powinny zorganizować demokratyczne wyboru. Tymczasem junta ma zamiar utrzymać rządy do 2025 roku i dopiero po tym terminie będzie rozważać wariant demokratycznych wyborów. Przeciwko tej decyzji protestował francuski ambasador, został jednak z Mali wydalony.

„Nie możemy angażować się militarnie razem z władzami, których metod działania i ukrytych celów nie podzielamy” – uzasadnił swoją decyzję Emanuel Macron. Ponadto Francja odmówiła negocjowania porozumienia pokojowego z grupami islamistycznymi, pomimo że wielu Malijczyków opowiada się za takim rozwiązaniem. Francji nie spodobała się również decyzja malijskiej junty o wynajęciu najemników z rosyjskiej grupy militarnej Wagner do pomocy w walce z dżihadystami. Francuska minister obrony Florence Parly powiedziała, że „nie będziemy mogli współdziałać z najemnikami”.

Wojska francuskie biorące udział w operacji Barkhane zostaną wycofane najpóźniej w ciągu sześciu miesięcy. Francja rozmieści swoje oddziały w innych krajach Sahelu, wraz z oddziałami innych europejskich armii służących w misji Takuba Task Force.

Rządy sąsiednich krajów obawiają się, że wycofanie się Francji z Mali może doprowadzić do dalszej destabilizacji regionu. Prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej Alassane Ouattara ostrzegł, że stworzy to polityczną próżnię, otwierająca pole do dalszego rozwoju organizacji terrorystycznych. „Będziemy zmuszeni do rozwijania naszej armii i zwiększenia ochrony naszych granic” – powiedział. Z kolei prezydent Ghany Nana Akufo-Addo wezwał ONZ do utrzymania sił pokojowych w Mali.

Odrębnym problemem pozostaje wykorzystanie rosyjskich najemników z Grupy Wagnera. Ruch ten, choć jest popularny w malijskim społeczeństwie, na Zachodzie wywołuje uzasadnione obawy o rozbudowywanie strefy wpływów przez autorytarny reżim Putina. Grupa Wagnera działa w kilku innych krajach Afryki, m.in. w Mozambiku, Sudanie i Republice Środkowej Afryki.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Dzihadyści zaatakowali w Rosji

Izolacja rządu talibów już nie działa

Niemcy: czy deportacja imigrantów będzie sprawniejsza?