Francja: młodzi, zdolni, nawróceni

Élisabeth Schemla

Fragment książki „Islam, l’épreuve française” („Islam, sprawdzian dla Francji”). Autorka pokazuje stopniowe przenikanie islamizmu do społeczeństwa Francji oraz jego silne oddziaływanie na młode pokolenie.

Nic dziwnego, biorąc pod uwagę obecne niedociągnięcia w różnych sferach kraju, że islam trafia do wielu młodych, odsuwając ich od Republiki. Na dewizę „Wolność, Równość, Braterstwo”, wzywającą do ciągłego wysiłku, islam odpowiada przerażającym w swej prostocie i leniwej umiejętności mobilizowania okrzykiem „Allah Akbar, Bóg jest wielki”. Koran, nauczany przez marnych nauczycieli, jest młodym przedstawiany – zupełnie niesłusznie – jako księga bardziej przystępna i pasjonująca niż szkolne podręczniki, jako nietykalny zbiór wielowiekowych przepisów regulujących wszystkie dziedziny życia, uczonych na pamięć przez ciągłe ich powtarzanie, bez użycia inteligencji dla ich przemyślenia czy przedyskutowania.

„Naród” muzułmański przynosi im pocieszenie, jakie daje poczucie wspólnoty i całkowicie opanowuje należących do pokolenia „islam”: młodych, którymi miota wściekłość. Wspólnota muzułmańska rzekomo przewyższa wszystkie państwa poprzez to, że akceptuje absolutne poddanie się Bogu. Islam jest schronieniem, odpowiedzią. I przyszłością. Jest tym również dla młodych Francuzów ze starszej generacji, pogrążonych w takim samym rozkładzie otaczającego ich środowiska i w identycznym rozkładzie życia rodzinnego i osobistego.

Abd al MalikWedług ministerstwa spraw wewnętrznych i wyznań dochodzi do 4000 konwersji na islam rocznie, a obecna liczba konwertytów sięga 100 000, co stanowi dwukrotność liczby z 1986 roku. Organizacje muzułmańskie twierdzą, że jest ich 200 000. Prawdę mówiąc, nic na ten temat nie wiemy, ponieważ również w tej kwestii statystyki i badania naukowe są wybrakowane. Żadna z klas społecznych nie przewodzi jakoś szczególnie w kwestii konwersji: francuscy lekarze, prawnicy, biznesmeni, kadry, robotnicy, zaczynają pilnie uczęszczać do meczetów.

Ale ich aktywność ma w większości tylko wymiar duchowy. Generalnie wybierają sufizm, w przeciwieństwie do młodych z przedmieść i dzielnic zamieszkanych przez przedstawicieli wahhabizmu, salafizmu, odłamu Tablighi lub zwolenników Bractwa Muzułmańskiego. Przyklady przytoczone w artykule „Le Monde Magazine” pod tytułem „Islam we Francji, ścieżki nawróconych” trafnie wyrażają przeżycia i stan ducha nowych, dwudziestokilkuletnich wyznawców, którzy manifestują swoją nową tożsamość, afiszują się z wszelkimi zewnętrznymi oznakami, takimi jak muzułmańskie stroje dla obu płci czy broda u mężczyzn, przyjmując z gorliwością neofity wszelkie sposoby myślenia wpajane przez ich nową religię.

Idole ukazujący im ścieżkę to raperzy i sportowcy pochodzący z tych samych okolic. Wbrew przypuszczeniom jest wśród nich tyle samo czarnych, co i białych. Jednak Akhenaton (Philippe Fragione, francuski raper), będący sufistą tak jak Abd al Malik (Régis Fayette-Mikano, również raper), odwrócił się od radykalizmu, co nie wydarzyło się w przypadku pilkarza Nicolasa Anelki czy piłkarza Francka Ribéry (który nadał swojemu synowi imię Seif, „Miecz islamu”) – dwóch sportowców, których radykalna religia i wątpliwe zachowanie idą w parze.

Plakat

Są też kobiety, takie jak Mélanie Georgiades, katoliczka, o pseudonimie scenicznym Diam’s (francuska raperka), niebywale utalentowana, pełna bólu i wściekłości, o poranionej duszy. Przeszła na islam po tym, jak poznała swojego przyszłego męża. Spotkaliśmy ją zakrytą hidżabem, oddalającą się w pośpiechu, jak gdyby szatan przypalał jej pięty. Od tej pory prasa zaczęła martwić się o młodych Francuzów. Jedna z wypowiedzi Diam’s brzmiała: „Czy gdybym skończyła jak Amy Winehouse, też mówiono by o mnie to, co się mówi? Że jestem zagrożeniem dla młodych? Głoszenie pokoju, bycie dobrą osobą, pragnienie rodzinnego życia – to jest zagrożenie? Koniec końców stwierdziłam, że jeśli marzycie o takim beznajdziejnym losie, to sami sobie w nim gnijcie. Ja nie marzę o takim końcu… Chcę was zabrać na kręte ścieżki, które sama wydeptałam, w podróże na koniec świata, ale także w tę podróż w sam środek mojego serca, byście zrozumieli, co mnie wzruszyło, co mnie zbulwersowało, i co sprawiło, że się odrodziłam”. Owo „odrodzenie” jest zarazem znakiem reislamizacji muzułmanów, jak i islamizacji chrześcijan we Francji.

Sama konwersja jest tylko krótką formalnością, pasującą do nowoczesności ery fast-foodów, skakania z kanału na kanał czy twittera. To też jest jednym z kluczy sukcesu, jakim cieszy się ów proceder. Udałam się do meczetu w Grenoble. Jedno pomieszczenie służyło za biuro przy sali modlitw, przy schodach w niewielkim budynku w dzielnicy Saint-Bruno. Asystent imama mył pomieszczenie służące do ablucji, znajdujące się z tyłu w podwórku. Spojrzał na mnie. Moim zamiarem było tylko przeprowadzenie rozmowy. Po tym, jak na kanale TF1 w programie „7 à 8” raperka Diam’s pokazała się w nikabie, wszystkie nagrania tej emisji zostały usunięte z sieci. Byłam więc dla niego kolejną Francuzką, jaka tam przyszła. Dziesięć lat temu miałby na mój widok jakieś podejrzenia – „może jest szpiegiem? Prowokatorką? Gliną? Dziennikarką?”. Nic z tych rzeczy. Zanim zdążyłam otworzyć usta spontanicznie spytał czy przyszłam się nawrócić i dodał, że to nic skomplikowanego! Odłożył na chwilę swoją szczotkę i wyjaśnił mi, że „należy mieć wiarę, zacząć czytać Koran, wiedzieć i wierzyć, że jest on słowem Boga objawionym przez niego i że jest przewodnikiem w każdej dziedzinie”. Następnie, aby zostać przyjętym do ummy, czyli wspólnoty, należy w obecności dwóch świadków lub imama wypowiedzieć szahadę, czyli wyznanie wiary. Wyrecytował zdanie: „lā ilāha illa-llāh wa muḥammad rasūlu-llāh”, co oznacza „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego Prorokiem”. Spytałam, czy to wszystko, a on na to, że tak, ale trzeba pracować nad swoją wiarą. Zachęcił mnie do ponownego przyjścia w godzinie modlitwy i udania się do pomieszczenia przeznaczonego dla kobiet.

Diam’s 2

Diam’s

Przyszłam tam dwie godziny później, ale byłam sama. Pod koniec nabożeństwa, po wyjściu z dużej sali, podszedł do mnie niski szczupły mężczyna, około czterdziestoletni, konwertyta w berecie na głowie. Grzecznie zaprosił mnie na kawę. Pierre – o islamskim imieniu Jelel – pochodził z Marsylii, wywodził się ze światka przestępczego, miał za sobą pobyt w więzieniu, gdzie rekrutowanych jest wielu przedstawicieli „pokolenia islam” lub kandydatów do organizacji radykalnych, z których część staje się terrorystami. Daje się wyczuć, że ten mężczyzna całkowicie się odizolował i że nie ma w jego życiu nikogo : „Nie chcę spotykać się z pierwszą lepszą kobietą, byłoby to grzechem. Czekam aż znajdę tę, którą przeznaczył mi Allah”. Codziennie doświadcza samotności w knajpie w samym środku centrum handlowego. Spędza tam czas pomiędzy dwiema modlitwami w swoim meczecie i nigdy żadnej nie opuszcza. „Byłem przegrany. Spotkałem wiarę muzułmańską odsiadując karę w pace i to mnie uratowało. Allah przywrócił mnie na dobrą drogę. Lata temu opuściłem Marsylię, żeby unikać miejsc kuszących złymi nawykami i znaleźć pracę. Pracuję na budowie, gdzie zapisałem się na poranną zmianę, żeby nie opuszczać żadnej z popołudniowych modlitw w meczecie. Pozostałe odmawiam na placu budowy, szef się na to zgodził. Tych pięć modlitw jest bardzo, bardzo ważnych. To kształtuje człowieka, zmusza go do myślenia o tym, co dobre a co złe przez cały dzień, chroni go i przypomina mu o jego zobowiązaniach”.

Miał sekciarską mentalność konwertyty, który podąża słowo w słowo za swoimi dogmatami, nie dopuszczając nawet, żeby ktoś przypadkiem pożyczył mu Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Imamowie w więzieniach wiedzą, że islam wciąga tych, którzy mają nierówno pod sufitem.

Skąd mogą pojawić się problemy płynące z reislamizacji i islamizacji w stosunku do laickości republikańskiej, jeśli nie z tego potoku nienawiści i pogardy do laickiego życia tryskającego z „pokolenia islam”, które często nie zdaje sobie z tego nawet sprawy? Niestety, z pewnością nie są to łagodni członkowie wspólnoty Taizé…

Élisabeth Schemla – była redaktor naczelna gazety „Le Nouvel Observateur” oraz zastępca dyrektora pisma „L’Express”. Następnie założyła stronę o Bliskim Wschodzie proche-orient.info. Od ponad 30 lat jest specjalistką w tematyce Magrebu oraz Bliskiego i Środkowego Wschodu. Opublikowała sześć książek, z których dwie stały się bestellerami: „Edith Cresson: kobieta w pułapce” i „Stojąca Algierka. Rozmowa z Khalidą Messaoudi”.

Tłumaczenie: Verunka Breslau Sister

Źródło: http://www.atlantico.fr/decryptage/generation-islam-ces-jeunes-convertis-qui-ont-rage-et-oublient-republique-elisabeth-schemla-715052.html

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign