Radość z zatrzymania prawicowego Zjednoczenia Narodowego może okazać się gorzka. Taktyczny sojusz partii Emanuela Macrona z lewicowym blokiem wzmocnił kryzys polityczny we Francji. Jest to kryzys demokracji.
Przeprowadzone wybory trudno uznać za rzeczywiście proporcjonalne. Partia, która zdobyła najwięcej głosów formalnie, jest dopiero trzecią siłą polityczną w parlamencie. Nad Loarą mamy polityczny pat, zaś rząd, który ostatecznie wyłoni się z politycznego tygla, nie będzie mógł powiedzieć, że dysponuje społeczną legitymacją.
Wyniki procentowe wyborów we Francji wyglądają następująco. Zjednoczenie Narodowe zdobyło 37,1 procent głosów i 142 deputowanych, lewicowy Nowy Front Ludowy 26,3 procent i wprowadził do parlamentu 188 miejsc, zaś stronnictwa reprezentujące obóz prezydenta Macrona zdobyły 24,7 procent poparcia i dysponują teraz mandatami w liczbie 161. Ordynacja większościowa w praktyce stała się własną karykaturą. Obecnie Francja prawdopodobnie pogrąży się w chaosie, który będzie trwać do kolejnych wyborów. Zgodnie z artykułem 12 francuskiej konstytucji mogą odbyć się rok po przeprowadzonym głosowaniu.
Bez większej przesady można powiedzieć, że głębokie podziały społeczne wywołane przez kwestie etniczne i tożsamościowe sprzyjają wzrostowi nastrojów radykalnych. Dzieje się to kosztem stabilności społecznej i kultury demokratycznej. Nastroje po obu stronach barykady napędza spór o laicki i tożsamościowy charakter konającego francuskiego imperium.
Obecna polaryzacja społeczna w dużej mierze jest wynikiem błędnej polityki prowadzonej od dziesięcioleci – Francja przez długi czas tolerowała masową imigrację z krajów muzułmańskich, jednocześnie nie proponując żadnych działań integracyjnych. Dziś przeciwnicy „islamizacji” kraju głosują na Zjednoczenie Narodowe, a walczący z „islamofobią” i kolonialną przeszłością zasilają szeregi lewicy.
Jak podaje izraelska prasa: „Obecnie ponad 20% noworodków otrzymuje imiona arabsko-muzułmańskie, co odzwierciedla silne potwierdzenie tożsamości kulturowej. Sondaże wskazują, że 28% muzułmanów we Francji wyobraża sobie, że kraj stanie się państwem muzułmańskim, a wśród młodzieży odsetek ten wzrasta do 50% – co jest wyraźnym znakiem zakorzenionego separatyzmu”. Dr Dov Maimon z Jewish People Policy Institute (JPPI) ostrzega Francję przed scenariuszem libańskim, w którym podziały społeczne, etniczne i religijne były tak głębokie, że państwo przestało spełniać swoją funkcję.