Prezydent Francji Emmanuel Macron jest zdeterminowany, żeby walczyć z islamskim fanatyzmem i gotów na kolejne zmiany prawa.
Dwa tygodnie temu portal Euroislam.pl opisywał działania ministerstwa spraw wewnętrznych Francji w celu deportacji imama Hassana Iquioussena, którego kazania są sprzeczne z prawami Republiki, antysemickie czy homofobiczne. Decyzję ministerstwa o pozbawieniu prawa pobytu na terenie Francji kaznodziei oskarżanego o „podżeganie do nienawiści, dyskryminacji i przemocy”, wstrzymał kilka dni później sąd administracyjny.
Sąd dał rządowi trzy miesiące na ponowne zbadanie sprawy i przywrócenie imamowi prawa pobytu. W swoim orzeczeniu sąd stwierdził, że deportacja do Maroka byłaby „poważną i rażąco nieproporcjonalną ingerencją w jego prawa do prowadzenia normalnego życia prywatnego jak i rodzinnego”. Sąd odwołał się tu też do Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
Rząd nie zamierza składać broni wobec osoby, która, chociaż mieszka kilka dekad na terenie Francji i nie respektuje jej praw, to jednocześnie nie jest francuskim obywatelem. Jak poinformował brytyjski „Times” powołując się na rozmowę z jednym ministrów, rząd jest zdeterminowany zmienić prawo. Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin jest przekonany, że w kraju „nie ma miejsca” dla radykalnego imama i społeczeństwo poprze jego deportację.
„Ten imam… używa antysemickiego języka. Zaprzecza równości mężczyzn i kobiet. Neguje ludobójstwa. Naucza, żeby ataki terrorystyczne przeciwko Francji uważać za teorie spiskowe”, powiedział Darmanin.
Od dwóch lat rząd francuski prowadzi kampanię przeciwko „separatystycznemu islamizmowi”, a sprawa Iqouioussena może być kluczowa dla oceny, jakie metody ma w ręku państwo wobec osób, które nawet nie są francuskimi obywatelami. Blokada prawna deportacji pojawiła się nawet pomimo współpracy z marokańskim rządem w tej sprawie.