Po zamachach z 11 września 2001 r. poziom zabezpieczeń antyterrorystycznych, aktywność służb bezpieczeństwa i stopień czujności społeczeństw krajów zachodnich przybrały niewyobrażalną kiedyś skalę. Potencjalnym zamachowcom niezwykle trudno więc działać dziś w Europie czy w USA w oparciu o klasyczne modus operandi, zakładające wykorzystanie tradycyjnych zakonspirowanych komórek terrorystycznych, uzyskujących fundusze i instrukcje z zagranicy.
Próbą rozwiązania tego problemu jest tzw. open source jihad – „święta wojna dla wszystkich”. Wykorzystując internet i nowoczesne technologie multimedialne, islamiści zaczęli szeroko publikować i propagować swoje know-how. Przoduje w tym internetowy angielskojęzyczny magazyn „Inspire” (tj. Inspiruj – red.), który – choć redagowany formalnie przez Al-Kaidę Półwyspu Arabskiego (AQAP) – stanowi w istocie wydawnictwo całej organizacji. Oprócz treści o charakterze ideologicznym i propagandowym (a nawet teologicznym) oraz opisów operacji podejmowanych przez islamistów na wszystkich frontach dżihadu, w „Inspire” znaleźć można również szczegółowe instrukcje konstruowania ładunków wybuchowych z ogólnie dostępnych produktów (zresztą pod znamiennym tytułem „Zrób bombę w kuchni swojej mamy”). Ten swoisty podręcznik technicznych aspektów prowadzenia świętej wojny ma na celu zainspirowanie (stąd tytuł całego wydawnictwa) potencjalnych adeptów dżihadu w krajach zachodnich.
Idea jest prosta – skoro zaatakowanie państw zachodnich jest dziś utrudnione, należy pokazać drogę mieszkającym tam potencjalnym ochotnikom sprawy islamskiej, dając im do ręki podstawową wiedzę z zakresu terrorystycznego rzemiosła. Większość zachodnich ekspertów (nie mówiąc już o służbach specjalnych) dość pogardliwie odnosi się do idei open source jihad, traktując to jako przejaw słabości i bezradności islamistów. Wydaje się jednak, że instrukcje typu „zrób sam bombę w kuchni” mogą znacznie pomóc ludziom, którzy już są wystarczająco zradykalizowani, aby sięgnąć po przemoc, a nie mają ścisłych związków z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi.
Tacy „samotni strzelcy” są zresztą najgroźniejsi – o wiele bowiem łatwiej jest wykryć i udaremnić spisek organizowany przez grupę ludzi, którzy muszą się wzajemnie kontaktować i działają na większą skalę. Pojedynczy fanatyk, samodzielnie przygotowujący swój zamach, jest najczęściej całkowicie „poza radarem” służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, aż do czasu przeprowadzenia ataku. Tak było np. w przypadku Nidala Malika Hassana, majora armii USA, który w listopadzie ub. roku zastrzelił w bazie wojskowej Fort Hood trzynastu swoich kolegów.
Zamach w Sztokholmie potwierdza również obawy, że Europa jest postrzegana przez liderów Al-Kaidy jako potencjalnie dogodniejszy niż kontynentalne Stany Zjednoczone obszar aktywności operacyjnej i cel ataków. Wynika to m.in. z tego, że w krajach zachodnioeuropejskich żyje znaczny odsetek ludności muzułmańskiej, a państwa te posiadają bardziej liberalne niż w USA regulacje dotyczące imigracji i praw imigrantów. Dodatkowo na terenie Unii Europejskiej stworzono daleko posunięte ułatwienia w ruchu osobowym. Niektóre państwa europejskie są także dla Al-Kaidy szczególnie atrakcyjnymi z polityczno-propagandowego punktu widzenia celami zamachów terrorystycznych. Dotyczy to zwłaszcza krajów zaangażowanych w operacje militarne u boku USA (obecnie Afganistan, wcześniej Irak), utrzymujących na swym terytorium amerykańskie instalacje wojskowe lub też podejrzewanych o współudział w tajnym procederze CIA chwytania i przetrzymywania terrorystów.
Wrogowie islamu w Europie
Wzrost zagrożenia terrorystycznego dotyczy nie tylko tych państw europejskich, które z perspektywy islamskich radykałów prowadzą politykę o charakterze antyislamskim. Kraje takie znajdują się jedynie na przysłowiowej pierwszej linii ognia. Ewentualna zmiana ich polityki i strategii działania (np. wycofanie się z Afganistanu) zapewne nie wpłynęłaby na likwidację zagrożenia ze strony islamskich ekstremistów. Al-Kaida i afiliowane przy niej ugrupowania nie kierują się bowiem w swej działalności jedynie doraźnymi, krótkookresowymi celami politycznymi, których spełnienie doprowadzi do zakończenia terrorystycznej aktywności. Przykładem jest Hiszpania, która po wycofaniu się z Iraku w 2004 r. (w efekcie zamachów w Madrycie) nie przestała być obiektem infiltracji i zainteresowania ze strony powiązanych z Al-Kaidą ugrupowań islamistycznych z Afryki Północnej.
Więcej na: wp.pl