Islamscy ekstremiści zabili w Mali ponad 130 osób. Rząd malijski podał tę informację oficjalnie w poniedziałek. Do masakry miało dojść w zeszły weekend. Eksperci wskazują, że sytuacja w kraju zmierza w złym kierunku, a napięcia społeczne od dłuższego czasu narastają.
W nocy z 18 na 19.06 islamscy bojówkarze zaatakowali mieszkańców rejonu Bankass. Atak przeprowadziła islamistyczna grupa Katiba Macina, aktywnie działająca w Mali co najmniej od 2015 roku. Moulaye Guindo, burmistrz Bankass, największego miasta w pobliżu zaatakowanych wiosek, w rozmowie z dziennikarzami oświadczył, że „śledczy są na miejscu, aby dokładnie zbadać okoliczności zdarzenia”.
Ataki pokazują, że przemoc islamistycznych ekstremistów rozprzestrzenia się z północy w kierunku centrum kraju. Od kilku tygodni ekstremistyczni rebelianci w środkowym Mali blokują drogę między północnym miastem Gao i Mopti, położonym w środku kraju.
Na terenie Mali działa Misja Pokojowa Narodów Zjednoczonych (Minusma). Jej przedstawiciele napisali, że są zaniepokojeni „atakami grup ekstremistycznych na ludność cywilną w regionie Bandiagara”.
Z powodu obrażeń odniesionych przez improwizowany ładunek wybuchowy (IED) zmarł jeden z członków misji pokojowej ONZ. Szef tej inicjatywy El-Ghassim Wane powiedział, że podobne ataki powtarzają się regularnie. Zdaniem przedstawiciela ONZ mogą one stanowić zbrodnie wojenne.
Jednak to nie żołnierze najczęściej padają ofiarą brutalnej przemocy. Szacuje się, że w tym roku w Mali zginęło kilkuset cywilów. Według departamentu praw człowieka misji ONZ w Mali, winę za ten stan rzeczy ponoszą zarówno buntownicy dżihadystyczni, jak i armia malijska.