Zamiast dyskusji i tworzenia polityki migracyjnej kraju w odpowiedzi na potrzeby gospodarki oraz oczekiwania Polaków, mamy na razie awantury i hucpę.
Politycy przed wyborami samorządowymi angażują się w ataki, wypominanie sobie, kto i ilu przyjął migrantów, co zupełnie przecież nie należy do kompetencji władz lokalnych, które będziemy wybierać.
Prezydenci miast z Platformy Obywatelskiej mogą sobie postanawiać, ilu przyjmą uchodźców, ale w praktyce nie mają takiej możliwości. Prawo i Sprawiedliwość z kolei bez sensu i związku z wyborami straszy Platformą, która jakoby ma nam zrobić kryzys imigracyjny, jak w Niemczech czy Francji. Wreszcie włącza się w to Ruch Narodowy, który od kilku miesięcy sprzeciwia się imigracji i to nie tylko tej, której większość Polaków także nie chce, ale też imigracji Ukraińców, Hindusów czy Wietnamczyków.
W ciągu pięciu lat liczba imigrantów z krajów muzułmańskich pozostających w Polsce na pozwoleniu tymczasowym wzrosła trzykrotnie – z 5 tysięcy do 15 tysięcy. Jednak czynniki tego wzrostu są różne, bo możliwe, że mamy do czynienia z odnawianiem pozwoleń; cele przyjazdu do Polski też są wielorakie. Będziemy o tym informować szerzej już niedługo.
Taką debatę trzeba przeprowadzić i rozmawiać o tym – ale bez szału politycznej gorączki na dwa dni przed ciszą wyborczą. Tych, którzy poważnie myślą o tych sprawach, zapraszamy do dyskusji po wyborach, w których wybieramy władze lokalne, pozbawione mocy decyzyjnej w kwestiach imigracji. Nadchodzą wybory europejskie i parlamentarne, i to przy tej okazji właśnie powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką chcemy mieć politykę imigracyjną i integracyjną.
Redakcja Euroislamu