Raymond Ibrahim
W walce pomiędzy islamem a światem Zachodu pomija się jeden ważny fakt: jedna z tych cywilizacji ma wolę zwycięstwa, ale nie zna drogi; druga zna drogę do zwycięstwa, lecz nie ma woli.
Część z tych, którzy boją się islamu, nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślą o islamie jako o nieodpartej sile, z którą należy się liczyć. Dla nich imigranci muzułmańscy to hordy brutalnych mężczyzn, dokonujących inwazji na Europę. Ci ludzie wzywają Europejczyków do stawienia czoła i odparcia tego ataku oraz ocalenia swoch kobiet i dzieci.
Prawdziwości dodaje temu obrazowi tło historyczne: przez tysiąc lat muzułmanie wielokrotnie atakowali i podbijali części Europy. Towarzyszyły temu terror, masakry, gwałty oraz zniewalanie ludzi w imię Allaha, a odeprzeć te ataki mogły tylko siły zbrojne.
Dzisiejsza sytuacja jest zdecydowanie mniej dramatyczna i heroiczna – jest wręcz godna pożałowania. Muzułmańscy terroryści, gwałciciele, sympatycy ISIS nie wdzierają się na Zachód wbrew naszej woli, ale zgodnie z nią. Innymi słowy, Zachód jest w stu procentach odpowiedzialny za tę „inwazję”.
Dla ułatwienia przykład. Co by było, gdyby w zoo zaczęto utrzymywać, że określanie lwów jako żerujących z natury na zebrach jest kłamliwym stereotypem? W zoo zaczęto by wpuszczać lwy do wybiegów dla zebr. Rezultat jest nieunikniony: chociaż lwy są dobrze karmione, niektóre zaczynają gonić i atakować zebry. Tylko głupiec winiłby za tę rzeź lwy – w końcu są one tylko lwami – ignorując tych, którzy nalegali, żeby lwy i zebry znajdowały we wspólnej przestrzeni.
Podobnie ci politycy zachodni, którzy uparcie nazywają islam pokojowym (pomimo druzgocących dowodów na to, że jest odwrotnie) oraz uznają imigrację muzułmańską za dobre zjawisko (pomimo druzgocących dowodów na to, że jest odwrotnie) są w stu procentach winni, kiedy muzułmanie terroryzują, gwałcą i zabijają niemuzułmanów na Zachodzie. Muzułmanie robią wtedy po prostu coś, co u nich w domu jest zachowaniem naturalnym.
Mimo tego politykom Zachodu uchodzi na sucho stosowanie tej wypaczonej polityki, ponieważ opinia publiczna – w tym przeciętny wyborca – wychowała się na tych wypaczonych poglądach. Dlatego nawet kiedy Niemcy zostały zalane milionem imigrantów muzułmańskich, Stefanie von Berg ogłosiła przemawiając do parlamentu:
„Pani kanclerz, panie i panowie. Nasze społeczeństwo się zmieni. Nasze miasto zmieni się radykalnie. Uważam, że za dwadzieścia, trzydzieści lat w mieście nie będzie już większości niemieckiej. (…) Chcę, żeby było to jasne, szczególnie dla prawicowców: To jest dobra rzecz!”.
Takie samobójcze słowa można wypowiadać tylko dlatego, że wyborcy zostali wytresowani w przyjmowaniu i popieraniu samobójczej polityki (przedstawionej w taki sposób, żeby zaspokajała zachodnią próżność). Gdyby tak nie było, osoby takie jak Berg nie tylko nie zasiadałyby w parlamencie, ale byłyby skazywane na więzienie za zdradę lub wysyłane do szpitali psychiatrycznych.
Związek pomiędzy islamem i Zachodem można zrozumieć przez dychotomię woli i drogi. Zachód zna drogę – ma potęgę zbrojną oraz gospodarczą – do ostatecznego zneutralizowania islamu, w takiej czy innej formie. Jednakże, nie ma on woli do obrony swojej cywilizacji. Wystarczy zakazać obecności islamu na Zachodzie – co jest możliwe, o ile obecna jest ku temu wola – a terroryzm islamski na tym terenie się skończy. To takie proste.
Odwrotnie, islam zdecydowanie ma wolę wyeliminować Zachód, chociaż obecnie nie zna do tego drogi (jeśli pominąć te drogi, które daje mu Zachód). Historycznie rzecz ujmując, kiedy tylko islam znał drogę, zawsze przechodził do ofensywy.
Kiedyś, kiedy większość świata była ograniczona do walki mieczami, dzidami, strzałami i ogniem – i kiedy islam miał takie same siły, co jego sąsiedzi – miliony niemuzułmanów zostały zabite, zniewolone i nawrócone na islam. Widać to po tym, że zdecydowana większość terytoriów stanowiących dziś „świat islamu” została odebrana niemuzułmanom przez ogromną przemoc i rozlew krwi.
Technologia militarna Zachodu poszła ostatecznie do przodu tak bardzo, że zostawiła islam daleko w tyle. Wola islamu do dominacji została uśpiona, ale przetrwała.
Inaczej mówiąc, gdyby to islam wykształcił wyszukane rodzaje broni oraz broń masowej zagłady, a Zachód używał nadal mieczy i dzid, nie byłoby dziś żadnego Zachodu. W obliczu jednej z trzech opcji, jakie daje islam – nawrócenie, zniewolenie albo anihilacja – cywilizacja Zachodu zniknęłaby z powierzchni Ziemi, jak wiele cywilizacji przed nią.
Jednakże wolny i potężny Zachód odmawia wykorzystania swoich mocy – nawet w imię ocalenia samego siebie. Jednocześnie daje islamowi – który ma wolę podporządkowania sobie Zachodu i jawnie to przysięga – możliwość uczynienia tego, kiedy tylko będzie dostępna jakaś droga.
Winston Churchill powiedział kiedyś:
„Jeśli nie będziesz walczyć o dobro, gdy można wygrać łatwo bez rozlewu krwi; jeśli nie będziesz walczyć, kiedy twoje zwycięstwo jest pewne i niezbyt kosztowne, to możesz trafić na sytuację, gdy będziesz musiał walczyć z przeważającymi siłami i niewielką szansą na przetrwanie. Może być jeszcze gorzej. Możesz walczyć bez nadziei na zwycięstwo, ponieważ lepiej jest zginąć, niż żyć jako niewolnik”.
Veronica Franco, na podstawie: http://www.raymondibrahim.com/