Wiadomość

Czy rząd amerykański będzie zwalczał „islamofobię”?

Ilhan Omar, Rashida Tlaib, Alexandra Ocasio-Cortez, członkinie "squadu". (zdj. wikimedia)
Ilhan Omar, Rashida Tlaib, Alexandra Ocasio-Cortez, członkinie "squadu". (zdj. wikimedia)

Pierwsza w swoim rodzaju ustawa „Combating International Islamofobia Act”, promowana przez reprezentującą Demokratów Ilhan Omar, została przyjęta przez Izbę Reprezentantów stosunkiem głosów 219 do 212 w głosowaniu ze ścisłą dyscypliną partyjną.

Ustawa będąca histeryczną odpowiedzią na niewątpliwie wulgarne i nierozważne komentarze na temat „eskadry dżihadu”*, wygłoszone przez republikankę z Colorado, Lauren Boebert, w niebezpieczny sposób wzywa do ustanowienia „Biura Monitorowania i Zwalczania Islamofobii” przy Departamencie Stanu.

Senator Cory Booker ze stanu New Jersey przedstawił teraz w Senacie propozycję ustawy towarzyszącej propozycji Omar. Niektórzy krytycy uważają, że jest to czysto teatralny zabieg, który nie zostanie przedłożony do głosowania. Zdaniem innych, senatorowie dokonają poprawek, a następnie skierują ustawę ponownie do Izby, co sugeruje, że antybluźniercze zapisy mogą stać się częścią amerykańskiego prawa.

Naród cieszący się największą wolnością na świecie jest teraz bliski doprowadzenia do sytuacji, w której Departament Stanu zamiast bronić niezbywalnych praw człowieka będzie stał na straży religijnej ideologii. Będzie to powodem do świętowania dla naszych rozsianych po całym świecie wrogów wyznających teokratyczny islamizm.

Rząd Stanów Zjednoczonych wyznaczy „Wielkiego Muftiego Ameryki”, który będzie decydował, co jest, a co nie jest islamem. Każdy amerykański muzułmanin, a szczególnie (antyteokratyczny) antyislamista, będzie marginalizowany przez rządowego arbitra w sprawach islamu.

Na Zachodzie oskarżenie o „islamofobię” wykorzystuje się przeciwko każdemu, kto krytykuje religię, islamistów lub dżihadystów.

Żeby pojąć, jak niebezpieczny jest projekt tej ustawy, należy zrozumieć pochodzenie i historię terminu „islamofobia”. Pod koniec XX wieku do obiegu wprowadziły go działające na Zachodzie islamistyczne ruchy, takie jak Bractwo Muzułmańskie, mające na celu uciszenie zachodniej debaty, w której muzułmanie stanowili mniejszość, i tym samym uniknięcie ideologicznej różnorodności w powstających instytucjach islamu.

Termin został spopularyzowany przez bezwzględnego teokratę, ajatollaha Chomeiniego i prowadzony przez niego ruch społeczny w 1989 r., kiedy ajatollah nałożył fatwę na brytyjskiego pisarza Salmana Rushdiego za jego słynną dysydencką powieść pt. „Szatańskie wersety”. Następnie pojęcie to zaczęto wykorzystywać wewnętrznie w większości krajów muzułmańskich pod „neokalifatowym” parasolem Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC). Oskarżenia o islamofobię miały posłużyć autokratycznym reżimom w zwalczaniu dysydentów poprzez tortury, więzienie lub śmierć, pod pretekstem ochrony Boga i wiary w islam. Innymi słowy, jest to termin, który służy do zniewolenia krytyków tyranii szariatu i określania ich mianem bluźnierców.

Na Zachodzie oskarżenie o „islamofobię” wykorzystuje się przeciwko każdemu, kto krytykuje religię, islamistów lub dżihadystów. W rezultacie zbrodnie islamistycznych terrorystów i ich sponsorów na całym świecie są wybielane i maskowane przez poprawność polityczną. Czemu miałby służyć taki bastion w Departamencie Stanu?

Nie zapominajmy, że radykalna amerykańska lewica forsuje obecnie teokratyzację tożsamości amerykańskich muzułmanów. Partia Demokratyczna spędziła kilka ostatnich lat na rozdzieraniu Ameryki poprzez rasowe dzielenie naszego narodu i fundamentalnych amerykańskich zasad. Wraz z nową ustawą wykorzystają oni globalną broń w postaci etykietki nietolerancji religijnej i przekażą ją w ręce islamistów. Dokładnie ten plan przez ostatnie osiemdziesiąt lat w ONZ realizuje czerwono-zielony sojusz postępowców i islamistów.

Nieważne, że muzułmanie tacy jak ja, którzy sprzeciwiają się islamistycznemu ekstremizmowi religijnemu oraz krytykują narzucanie prawa szariatu i fatalne traktowanie kobiet, gejów i mniejszości w krajach islamistycznych, są również konsekwentnie i w przewrotny sposób określani mianem „islamofobów”. My tymczasem, wręcz przeciwnie, jesteśmy największymi obrońcami prawdziwych praw muzułmanów i niemuzułmanów. W ramach wolnościowego, antyislamistycznego islamskiego ruchu reformy, wykonujemy rzeczywistą pracę na rzecz walki z antyislamskimi uprzedzeniami. Natomiast orwellowskie biuro w Departamencie Stanu umożliwiłoby jedynie patrzenie na świat poprzez zero-jedynkowy, islamistyczny podział na „muzułmanów i niemuzułmanów”.

Jako reformatorzy nieustannie wypowiadamy się przeciwko okrucieństwom popełnianym na całym świecie przez muzułmanów przeciwko muzułmanom. Co zamierza zrobić teraz Kongres skoro, wraz z uchwaleniem ​​ustawy, będzie musiał skonfrontować się z niewygodnym faktem wskazującym na to, że zdecydowana większość ataków na muzułmanów jest dokonywana przez innych muzułmanów?

Uderzająca jest przestrzeń, którą projekt Omar stwarza dla stłumienia idei liberalizmu. Projekt czyta się jak państwowy podręcznik OIC. Statystyki wykorzystywane do przedstawiania nietolerancji w stosunku do muzułmanów są wysoce mylące. Odnoszą się na przykład do stron internetowych, które ewidentnie zawierają fałszywe dane.

Autorzy dokumentu nie tylko nie skonsultowali się z Departamentem Stanu, ale nawet nie zdefiniowali, co miałoby stanowić „islamofobię”, tym samym pozostawiając możliwość pouczania każdego, kto będzie wypowiadał się w negatywnym tonie na temat islamu. Jeszcze bardziej niepokojące są powtarzające się niebezpieczne odniesienia do języka „podżegania”, co stanowi przykład orwellowskiej kontroli wolności słowa i ochrony wszelkich „idei” w obrębie „islamu”, bez względu na to, jak teokratyczne lub odrażające mogą być te idee.

Amerykanie zdążyli się już przekonać, w jaki sposób broń ta jest wykorzystywana przez establishment w walce przeciwko myśli konserwatywnej. Teraz jest on uzbrojony w broń o globalnym zasięgu umożliwiającą walkę w imieniu „islamistycznego establishmentu”.

To „antyislamofobiczne” stanowisko Departamentu Stanu będzie mocno ciążyć na naszej polityce zagranicznej. Jedynym celem, jaki pozwoli osiągnąć, będzie atak na zachodnie państwa demokratyczne (oraz Izrael), przy jednoczesnym pozostawieniu samym sobie muzułmanów w Pakistanie, Afganistanie, Syrii, Iranie, Egipcie, Arabii Saudyjskiej, Turcji i innych krajach, gdzie będą oni cierpieć w powodu ucisku despotycznych reżimów. Innymi słowy, głównym zagrożeniem wynikającym z przyjęcia ustawy będzie fakt, że da ona islamistom i dżihadystom wolną rękę do popełniania ludobójstwa i czystek etnicznych przeciwko swym współwyznawcom, ponieważ nie podlega ona kompetencjom biura amerykańskiego „Wielkiego Muftiego” ds. islamofobii.

Biorąc pod uwagę poglądy na politykę zagraniczną tych, którzy popierają tę ustawę, z pewnością postawi ona rząd USA w sytuacji, w której będzie mógł wycofać ochronę przyznaną przez Pierwszą Poprawkę, ponieważ coraz trudniej będzie nie narażając się na konsekwencje zwrócić uwagę na rzeczywiste łamanie praw człowieka przez dżihadystów lub islamistów.

To nie do pomyślenia, że ​​Kongres dopuścił do czegoś takiego. Prawdziwe antyislamskie uprzedzenia istnieją, ale „islamofobia” jest pozorującym cnotę wymysłem, który pozwala oskarżycielom stawiać się po stronie sprawiedliwości społecznej. To nowe i nieamerykańskie stanowisko opiera się na wprowadzaniu kwestii rasy do ideologii, do wiary – islamu. Partia Demokratyczna, która wielokrotnie wykorzystywała etykietę „nietolerancji”, żeby stłumić krytyczne myślenie, ma teraz czelność tworzyć w naszym aparacie polityki zagranicznej taki przyczółek, dla którego bronią stanie się to samo orwellowskie sprowadzanie islamu do kategorii rasy, jakie stosują islamistyczne tyranie na całej planecie.

Historia pokaże, że Partia Demokratyczne XXI w. stała się platformą islamistów, tworzoną dla islamistów.

Oprac. Bohun, na podst. dailycaller.com

——————————

* Kongreswoman z Partii Republikańskiej Lauren Boebert nazwała muzułmankę Ilhan Omar członkinią „Eskadry Dżihadu”, sugerując w ten sposób, że ma ona związki z terroryzmem. „Eskadrą” nazywany jest w Kongresie zespół czterech reprezentantek Partii Demokratycznej (poza Omar są to Alexandria Ocasio-Cortez, Rashida Tlaib i Ayanna Pressley. red.)

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Zuhdi Jasser

Zuhdi Jasser

Autor jest założycielem i przewodniczącym American Islamic Forum for Democracy oraz współzałożycielem Muslim reform Movement. Współpracuje również z Center for Security. Służył w stopniu komandora podporucznika w amerykańskiej marynarce wojennej, był również wiceprzewodniczącym amerykańskiej komisji ds. międzynarodowej wolności religijnej.

Inne artykuły autora:

Powinniśmy stworzyć „Radio Wolny Islam”

Muzułmański reformator pisze do papieża