Odtajniony raport amerykańskiego wywiadu jednoznacznie obarcza saudyjskiego następcę tronu Mohammeda bin Salmana odpowiedzialnością za zamordowanie saudyjskiego dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego (Jamala Khashoggiego) w październiku 2018 roku. Amerykański rząd nie wprowadził jednak żadnych sankcji wobec księcia.
Chaszodżdżi, który miał prawo pobytu w USA i regularnie publikował teksty w „Washington Post”, został zwabiony do konsulatu saudyjskiego w Stambule i tam zamordowany przez specjalny zespół wysłany z Arabii Saudyjskiej.
Czterostronicowy raport wskazuje, że saudyjski książę, który jest następcą tronu, szefem rządu i ministrem obrony od 2017 roku przejął pełną kontrolę nad służbami specjalnymi Arabii Saudyjskiej. W skład zespołu wchodził nie tylko jego bliski doradca, który pół roku wcześniej w wywiadzie stwierdził, że nie podejmuje żadnych decyzji bez zgody księcia, ale również kilku członków elitarnej formacji ochrony księcia, które podlega jemu bezpośrednio. Do Stambułu ekipa poleciała samolotami firmy przejętej pół roku wcześniej przez państwowy fundusz inwestycyjny, na którego czele również stoi Mohammed bin Salman.
Po zamordowaniu dysydenta jego ciało zostało poćwiartowane i ukryte, szczątków nigdy nie odnaleziono. Władze saudyjskie początkowo zaprzeczały, że Chaszodżdżi został zabity, potem twierdziły, że został zabity przypadkowo, gdy bił się z urzędnikami konsulatu, po czym przyznały, że morderstwa dokonała grupa „niesubordynowanych agentów”. Aresztowano 21 osób, w procesie za zamkniętymi drzwiami w Arabii Saudyjskiej oskarżono 11 osób, z czego skazano 8, w tym pięć, którym wyroki śmierci zamieniono na długoletnie więzienie – zgodnie z prawem szariatu, bo przebaczyła im rodzina ofiary. Dwaj główni sprawcy – doradca księcia i jeden z dowódców jego ochrony – nie ponieśli żadnej kary.
O tym, że saudyjski następca tronu zlecił morderstwo dysydenta, przekonana była specjalna wysłanniczka ONZ, która prowadziła śledztwo w tej sprawie w 2019 roku, a przecieki z raportu CIA znane były wcześniej. W trosce o dobre relacje z Arabią Saudyjską prezydent Trump nie odtajnił jednak raportu, pomimo, że Kongres go do tego zobowiązał.
Teraz zdecydował się na to prezydent Biden, który w czasie kampanii wyborczej nazywał Arabię Saudyjską „pariasem” i który opowiadał się za „rekalibracją” stosunków z tym krajem. Przed ujawnieniem raportu Biden zatelefonował do króla Arabii Saudyjskiej Salmana i powiedział mu, że „zasady się zmieniają i będziemy uznawać ich odpowiedzialność za naruszenia praw człowieka”. Nie wiadomo, co powiedział i co zrozumiał schorowany 85-letni król, który oddał de facto władzę w kraju następcy tronu.
Po ogłoszeniu raportu władze amerykańskie wprowadziły sankcje wobec kilkudziesięciu osób powiązanych z morderstwem, polegające głównie na pozbawieniu tych osób wiz do USA. W stosunku do kilku osób zastosowano ostrzejsze środki, zgodne z nowym „prawem Chaszodżdżiego”, które przewiduje sankcje wobec osób zaangażowanych w prześladowania dysydentów za granicą. To m.in. zamrożenie kont w bankach amerykańskich i kary dla obywateli amerykańskich nawiązujących jakiekolwiek relacje z ukaranymi. „Prawo Choszodżdżiego” ma być też stosowane w stosunku do innych rządów, m.in. Chin i Rosji. Dalsze decyzje mają być podane do wiadomości w poniedziałek 1 marca.
Arabia Saudyjska odrzuciła raport amerykańskich służb wywiadowczych, określając go jako „negatywny, fałszywy i nie do zaakceptowania”, zawierający „nieprawdziwe informacje i wnioski” i powtórzyła, że „zbrodnia została popełniona przez osobników, którzy naruszyli wszelkie możliwe reguły” i którzy zostali już ukarani. Stanowisko saudyjskiego rządu poparli jej sojusznicy, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn. W oświadczeniu saudyjskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdziło, że „stosunki między Arabią Saudyjską a Stanami Zjednoczonymi są trwałe i mocne”.
Chociaż niektórzy przywódcy demokratów w Kongresie domagają się sankcji wobec saudyjskiego zleceniodawcy morderstwa, prezydent Biden nie zdecydował się na ten krok, ponieważ zależy mu na współpracy z Arabią Saudyjską w konflikcie z Iranem, dążącym do skonstruowania broni atomowej. Mohammed bin Salman zostanie w najbliższym czasie królem Arabii Saudyjskiej i USA będą miały z nim do czynienia przypuszczalnie przez kilkadziesiąt kolejnych lat. Ukaranie księcia pozostanie zapewne symboliczne – nie będzie w najbliższym czasie zaproszony do Białego Domu. Niewątpliwie trudniej mu będzie odgrywać jakąkolwiek rolę na arenie międzynarodowej, a kraj rządzony przez osobę zlecającą morderstwo dysydenta będzie miał większe trudności z pozyskaniem zagranicznych inwestycji.
Mohammed bin Salman, który na Zachodzie stara się o reputację liberała i reformatora, rzeczywiście modernizuje archaiczne przepisy swojego kraju, oparte na ortodoksyjnej wersji islamu, wahabizmie. Kobiety zyskały prawo prowadzenia samochodu, rejestrowania urodzenia dziecka i wyjeżdżania za granicę bez zgody męskiego opiekuna. Otwarto kina po pięćdziesięciu latach przerwy, pozwolono na publiczne koncerty. Jednocześnie bezwzględnie aresztowani i skazywani są ci, którzy domagają się reform, nawet takich, które władze później wprowadzają. W saudyjskich więzieniach przebywa co najmniej kilkudziesięciu więźniów politycznych, a żadne oddolne działania społeczeństwa obywatelskiego nie są dozwolone. Brutalna dyktatura księcia bin Salmana daje trochę więcej osobistej swobody mieszkańcom, ale reżim pozostaje równie niedemokratyczny, jak był zawsze. (g)
Więcej o sprawie Chaszodżdżiego czytaj w:
〉Grzegorz Lindenberg – „Książę, reformator….morderca?”
〉Yigal Carmon – „Mord w Stambule i walka o supremację w świecie sunnickim”