O stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju oskarżył kanclerz Angelę Merkel były szef Federalnej Służby Wywiadowczej BND August Hanning.
W wywiadzie, który ukazał się w brytyjskim „Sunday Express” Hanning powiedział, że decyzja o wpuszczeniu do Niemiec 300 tysięcy niezidentyfikowanych imigrantów stworzyła „ogromny kryzys bezpieczeństwa”, a także zmianę postaw w społeczeństwie. Hanningowi chodzi w tym drugim przypadku o wzrost popularności skrajnej prawicy i partii antyimigracyjnych.
To, co podchwyciły natychmiast media w Wielkiej Brytanii, Izraelu czy w Polsce, spotkało się z milczeniem w Niemczech. Piszą o tym media związane z AfD oraz niszowe, jak „Epoch Times”, ale trudno znaleźć wzmiankę zarówno w lewicowych jak i prawicowych mediach głównego nurtu.
W roku 2015 August Hanning także nie milczał. Media takie, jak „Focus”, publikowały jego „dziesięć punktów” dla Merkel, w których oczekiwał zamknięcia granic dla pewnego typu imigrantów, jasnego zakomunikowania, że więcej Niemcy nie przyjmą, ograniczenia ponownego łączenia rodzin, czy zwiększenia zatrudnienia w agencjach zajmujących się bezpieczeństwem.
Dzisiaj Hanning mówi, że w efekcie decyzji Merkel Niemcy mają „przestępców, podejrzanych o terroryzm i ludzi z wieloma tożsamościami”. Porusza też wątek polski: „Ci, którzy przeprowadzili ataki w Berlinie, używali 12 różnych tożsamości”, mówi o zamachu w 2016 na jarmark bożonarodzeniowy z wykorzystaniem ciężarówki, której kierowcę, Łukasza Urbana, wcześniej zamordowano.
Dzisiaj niby jest lepiej, ale „ciągle mamy 300 tysięcy ludzi w Niemczech, których tożsamości nie możemy być pewni”, twierdzi były szef BND.