Olivier Guitta, Oren Kessler
Bractwo Muzułmańskie, odsunięte od władzy w Egipcie pięć miesięcy temu, przeżywa obecnie jeden z najtrudniejszych okresów w swej 85-letniej historii. Jednak przekonanie, że przestało się liczyć na scenie politycznej, naraża Zachód na poważne niebezpieczeństwo.
Po wyrzuceniu kierownictwa BM z Egiptu, organizacja dokonała przegrupowania w Katarze, gdzie państwowa stacja telewizyjna Al Jazeera zapłaciła za luksusowe apartamenty hotelowe dla jej członków i udostępniła dużo czasu antenowego dla antyzachodniej propagandy.
Drugą nową lokalizacją jest Turcja, która już dwukrotnie organizowała Bractwu spotkania na szczycie i robi co może, by ułatwić mu powrót na scenę polityczną w Syrii. Stambuł będzie też siedzibą nowej stacji telewizyjnej Bractwa (Rabaa), której budżet wynosi 35 milionów dolarów i która będzie nadawała w pięciu językach: arabskim, angielskim, francuskim, niemieckim i włoskim za pośrednictwem francuskiej platformy satelitarnej Eutelsat.
Wybór Londynu jako trzeciej siedziby Bractwa też nie powinien dziwić. Już od lat miasto to nazywane jest „Londonistanem” z powodu swej prężnie działającej i hałaśliwej społeczności muzułmańskiej. Londyn był lub nadal jest miejscem pobytu wielu znanych islamistów – od Abu Qatady i Racheda Ghannouchiego (ikony powiązanego z Al-Kaidą tunezyjskiego ruchu Ennahada) do byłego rzecznika Bractwa w Egipcie Kamala Helbawy’ego i związanego z Al-Kaidą kaznodziei Abu Hamzy al-Masriego.
Znaczenie Londynu w globalnej sieci Bractwa wzrosło po obaleniu prezydenta Morsiego. Czterech członków egipskiego parlamentu uciekło do stolicy Wielkiej Brytanii już 30 czerwca. W Londynie przebywa obecnie duchowy przywódca Bractwa Gomaa Amin, a także przybyli tam niedawno Salim Al Awwa, przewodniczący komisji ds. obrony za rządów Morsiego oraz Ibrahim Mounir – szef londyńskiego biura Bractwa i sekretarz generalny tej organizacji w Europie.
W zeszłym miesiącu odbyło się w Londynie spotkanie, mające na celu przedstawienie sobie operujących na scenie międzynarodowej członków Bractwa i przedyskutowanie strategii na przyszłość. Wziął w nim udział Mahmoud Ezzat, zastępca Najwyższego Przewodnika Bractwa, więziony razem z Najwyższym Przewodnikiem Muhammadem Badie w latach 1965-1974, od roku 1981 członek ścisłego kierownictwa. Jest on mężem córki poprzedniego Najwyższego Przewodnika Mahdiego Akefa i uchodzi za jedną z najważniejszych osób w tej organizacji.
Równocześnie z przeniesieniem tak wielu kluczowych postaci do Londynu, Bractwo przeniosło siedzibę swych mediów, której pracami kieruje „główne biuro operacji medialnych”. W Londynie zacznie wychodzić „Al-Jadeed” – gazeta Bractwa finansowana przez Katar.
Dlaczego to wszystko powinno nas niepokoić? Ponieważ Bractwo Muzułmańskie jest najbardziej wpływową organizacją islamistyczną na świecie. Poczciwe wyobrażenia Zachodu, że Bractwo jest długo poszukiwanym wyznacznikiem standardów dla „umiarkowanego islamu” to kompletna iluzja. Katar i Turcja mogą sobie tworzyć zaciszne sanktuaria dla Bractwa, jednak Wielka Brytania powinna znaleźć lepsze towarzystwo niż te sprzyjające islamistom reżimy.
Nie powinno się udzielać schronienia jakiejkolwiek antyliberalnej organizacji wrogo nastawionej do tolerancji i pluralizmu, wartości drogich większości Brytyjczyków i mieszkańców Zachodu. Należy pamiętać, że Bractwo jest niebezpieczną organizacją z nieograniczonymi ambicjami, która poniosła co prawda poważną klęskę, ale wcale nie przestała istnieć i działać.
Tłumaczenie: Rol
Źródło: www.ibtimes.co.uk
Olivier Guitta jest dyrektorem badań naukowych londyńskiego think tanku Henry Jackson Society, natomiast Oren Kessler jest ekspertem do spraw bliskowschodnich w tejże instytucji.
———————————————————————————————-
* O nowym symbolu Bractwa Muzułmańskiego (jęz. angielski): http://www.frontpagemag.com/2013/dawn-perlmutter/a-new-muslim-brotherhood-symbol-r4bia/