W piątek do bazy wojskowej w Virginii w USA sprowadzono samolotem pierwszą grupę ponad 200 osób z Afganistanu, które współpracowały z armią amerykańską.
Są to osoby objęte specjalnym programem wiz dla współpracowników armii i instytucji amerykańskich w Afganistanie (SIV – Special Immigrant Visas); ich wnioski nie zostały jeszcze formalnie rozpatrzone, ale procedura biurokratyczna zostanie zakończona już w USA.
Na wylot do Stanów oczekuje jeszcze 2500 osób w podobnej sytuacji, a dalsze4 tysiące ma zostać wywiezione z Afganistanu do innych krajów, w których mają oczekiwać na zakończenie procedury azylowej. Problem w tym, że na razie żaden kraj nie wyraził gotowości do ich przyjęcia.
Sprowadzenie do kraju osób, którym formalnie jeszcze nie przyznano wiz, jest wydarzeniem niezwykłym, pokazującym, jak poważnie Amerykanie traktują zagrożenie dalszego pobytu w Afganistanie dla swoich byłych współpracowników. Po wycofaniu wojsk amerykańskich rozpoczęła się ofensywa talibów, którzy opanowali niemal połowę terytorium kraju; schwytani przez nich współpracownicy wojsk koalicyjnych byli mordowani.
Ogółem programem SIV objętych ma zostać do 20 tysięcy osób i od 30 do 50 tysięcy członków ich rodzin. W poniedziałek 2 sierpnia prezydent Biden zdecydował o rozszerzeniu tego programu na afgańskich współpracowników amerykańskich mediów i instytucji pomocowych; nie wiadomo jeszcze, jak wielu osób to dotyczy.
W obu wypadkach kandydatów do wyjazdu do USA muszą zgłosić odpowiednie instytucje (armia, ambasada, fundacja) – nie mogą zgłaszać się sami. Wprowadzenie takiej procedury to efekt wykrytego wielkiego oszustwa przy przyznawaniu wiz dla amerykańskich współpracowników w Iraku w latach 2007-2011, gdy kandydaci mogli zgłaszać się sami z dokumentami i okazało się, że dokumenty te w co najmniej czterech tysiącach przypadków były fałszywe.
Od czasu, gdy w 2006 Kongres stworzył program SIV, skorzystało z niego około 70 tysięcy afgańskich współpracowników armii amerykańskiej i ich rodzin. Podobny program miały też Niemcy, gdzie osiedliło się około 800 osób, współpracujących z niemiecką armią w Afganistanie.
Oprócz USA również Niemcy i Czechy przyjmą w najbliższym czasie Afgańczyków, wspomagających wojska koalicji. Czesi ze względów bezpieczeństwa nie podali liczby osób, które zamierzają sprowadzić do kraju; w Niemczech jeszcze nie podjęto odpowiednich decyzji, ale o ich przyjęcie „szybko i bez zbędnej biurokracji” zaapelowało w liście otwartym do rządu 80 byłych dyplomatów, dowódców Bundeswehry, polityków i naukowców.
Czy Polska zamierza pomóc Afgańczykom, którzy współdziałali z naszymi oddziałami – nie wiadomo, czekamy na odpowiedź z Ministerstwa Obrony Narodowej.
O sytuacji w Afganistanie pisaliśmy ostatnio:
〉 w tekście Grzegorza Lindenberga „Ofensywa talibów w Afganistanie”
〉 w artykułach Piotra S. Ślusarczyka „Afgańczycy nielegalnie trafiają do Polski” oraz „Afganistan: kobietom nie wolno śpiewać”