Mohammed Asef Mohseni, afgański duchowny, wyjaśnia, że potępiane na Zachodzie, dyskryminujące kobiety prawo, według którego żona ma obowiązek zaspokajać pragnienia seksualne męża, nie dopuszcza gwałtu małżeńskiego, ale zezwala mężczyźnie odmówić żonie jedzenia w sytuacji, gdy ona odmawia seksu.
W wywiadzie dla agencji Reuters afgański duchowny wyjaśnił, że zaspokajanie potrzeb męża jest obowiązkiem kobiety. Oczywiście ma ona prawo odmówić seksu, kiedy ma ku temu dobry powód i mąż nie ma prawa jej zmusić, jednak kiedy żona mówi nie, mężczyzna ma prawo przestać ją karmić.
Mohseni dodaje, że kobiety i mężczyźni nie są sobie równi i nie powinno się ich tak traktować. Wiele kobiet na wsi pozostaje na utrzymaniu mężów. Czy za zapewnianie swoim żonom i dzieciom dachu nad głową i jedzenia, mężczyzna nie ma prawa raz na cztery dni żądać seksu? – pyta kleryk i wyjaśnia, że osoby, które krytykują to prawo, po prostu go nie rozumieją. Tak naprawdę chodzi bowiem o to, że męskie żądze mają być zaspokajane w ramach małżeństwa, a nie poza nim, co byłoby sprzeczne z islamem.
Kwestia praw kobiet w Afganistanie jest coraz bardziej paląca. Według obowiązujących przepisów kobieta może wyjść z domu bez pozwolenia męża jedynie w wyjątkowych sytuacjach, na przykłąd kiedy musi iść od lekarza. Mąż ma prawo do seksu co cztery dni, chyba że żona jest chora, osłabiona gdyż pości przed Ramadanem, przygotowuje się do pielgrzymki, ma miesiączkę albo niedawno urodziła dziecko.
Mohseni sugeruje, że jeśli jakaś pani chce większej swobody poruszania się, może zaznaczyć to w umowie małżeńskiej albo nie poślubić mężczyzny, który nie zgadza się na jej warunki. W Afganistanie takie stwierdzenie brzmi niedorzecznie, gdyż niski status społeczny kobiety nie pozwala jej samodzielnie decydować o swoim losie, a większość małżeństw jest zaaranżowana.
Przepis zatwierdzony przez prezydenta Afganistanu Hamida Karzaia zaledwie miesiąc temu już został poddany rewizji ze względu na naciski za strony całego cywilizowanego świata.
Takie nieludzkie prawo jest spuścizną po rządach Talibów, a kontrowersyjny przepis jest interpretowany jako przyzwolenie na gwałt małżeński. Za talibów kobiety nie mogły pracować, a wychodzić z domu wolno im było jedynie w towarzystwie mężczyzny z ich rodziny; obowiązywał również nakaz noszenia burki zasłaniającej całe ciało od stóp po głowę. Od upadku Talibanu kobiety mają odrobinę więcej wolności, wiele z nich chodzi do szkoły i prowadzi firmy, a z 351 parlamentarzystów 89 to kobiety. Jednak wkrótce może się to zmienić – przez cały czas nasilają się zaostrzenia ograniczające prawa kobiet. O podburzanie kobiet do protestów islamiści oskarżają obcokrajowców. Twierdzą, że Zachód jest uprzedzony do islamu i przeinacza jego prawa.
Nowe przepisy wywołały falę protestów w całym kraju. 16 kwietnia przed kabulskim meczetem setki Afganek protestowało przeciw prawu, które w rzeczywistości zalegalizowałoby małżeński gwałt. Grupa policjantek musiała chronić je przed atakami ciskającego kamienie tłumu zwolenników nowych przepisów. Mimo że miałyby one dotyczyć jednie szyitów, którzy stanowią nie więcej niż 20% populacji Afganistanu, ważny sunnicki kleryk Mawlawi Habibullah Ahsam uważa, że prawo to znalazłoby zastosowanie również wśród sunnitów.
Na pytanie czy proponowane przepisy są akceptowalne, mogłaby odpowiedzieć konstytucja. Jednak nie w Afganistanie, który jest państwem islamskim, a jego konstytucja jest niejasna – z jednej strony gwarantuje kobietom równość, z drugiej jednak za najwyższą instancję uznaje dyskryminujące kobiety prawo szariatu.
JB na podstawie TheDailyMail, Yahoo News