Dziesiątki kobiet protestowały w stolicy Afganistanu, domagając się respektowania ich prawa do edukacji oraz udziału w życiu politycznym. Pojawiły się też postulaty ekonomiczne. Nad krajem zwisło widmo głodu.
Kobiety zrzeszone w inicjatywie „Spontanicznego ruchu kobiecego” protestowały przed parkiem Shahr-i-Naw, skandując hasło: „Uratuj Afganistan przed katastrofą humanitarną”. Uczestniczki pikiety wznosiły okrzyki: „Ludzie chcą chleba, chleba dla afgańskich dzieci!”; „Rozwiążcie kryzys”; „Głód to nie żart, chcemy pracy i wolności”.
Jedna z protestujących Razia Barakzai powiedziała: „Powołaliśmy ruch, żeby powiedzieć światu, że nasz naród jest w złej sytuacji i mieszkańcy Afganistanu potrzebują pomocy”. Dodała, że kobiety będą kontynuować swój sprzeciw, dopóki nie otrzymają pozwolenia na pracę i naukę.
W proteście udział wzięła także była pracowniczka Ministerstwa ds. Kobiet. Sadaf niosła transparent z napisem: „Dołączcie do nas, cierpienia nie można tolerować”. „Sytuacja ekonomiczna ludzi pogarsza się z każdym dniem. Ceny podstawowych artykułów gwałtownie rosną i nie stać nas na ich kupno. Od trzech miesięcy nie dostaję pensji. Nasze dzieci głodują. Nasza prośba do Islamskiego Emiratu jest taka, żeby pozwolić kobietom pracować, nie zakazywać edukacji dziewcząt i wypłacać wszystkim pracownikom pensje” – powiedziała.
„Jesteśmy świadkami stopniowej śmierci Afganistanu. Ubóstwo zmusiło nas do zgromadzenia się tutaj. Ceny idą w górę, a rząd nie jest w stanie ich kontrolować” – powiedziała protestująca Marjana Amiri.
Mimo że protest odbył się legalnie, wiele kobiet musiało przełamać barierę strachu, by otwarcie wyrazić swój sprzeciw wobec polityki nowego rządu. 28-letnia Shahera Kohistan podkreśliła: „Strach jest zawsze obecny, ale nie możemy żyć w strachu. Musimy walczyć ze strachem.”