Wiadomość

Społeczność islamska w Wielkiej Brytanii: jak bardzo „równoległa”?

(Zdj.ilustracyjne. Flickr.com)

Zmiany, jakie następują w tych częściach Wielkiej Brytanii, gdzie przeważać zaczyna ludność muzułmańska, opisuje – z perspektywy cyklisty – Ed Husain, liberalny muzułmanin, założyciel Quilliam Foundation.

Brytyjscy autorzy – Orwell, Bryson, czy Priestley opisywali Wielką Brytanię jadąc (rzeczywiście lub w sposób wyimaginowany) przez nią rowerem. Ostatnio dołączył do nich Ed Husain, Brytyjczyk, którego rodzice przybyli z byłych brytyjskich kolonii w Indiach i Bangladeszu. A będąc muzułmaninem zaproponował czytelnikom podróż pośród dwóch tysięcy meczetów i sal modlitewnych, które obsługują populację ponad 3 milionów muzułmanów.

Podróż opisana w książce „Among the Mosques” ma odpowiedzieć na pytanie, jaka jest relacja społeczności muzułmańskiej z szerszym społeczeństwem. Co predestynuje autora do zagłębienia się w ten świat? Muzułmańskie pochodzenie, nagroda za recytowanie Koranu w dzieciństwie, spędzenie młodości na Bliskim Wschodzie, dwie napisane książki na temat islamu, a z drugiej strony współpraca z brytyjskim konserwatystą Rogerem Scrutonem, i wreszcie praca w różnych think tankach włączając w to Council on Foreign Relations w USA.

To, co odkrywa Husain, z jednej strony daje powody do zadowolenia, bo Wielka Brytania lepiej poradziła sobie według niego z integracją niż Francja. Burmistrz Londynu, czy inni muzułmanie obecni w brytyjskiej polityce, reprezentują współczesną twarz religii. Niestety jednak jest też problem z częścią brytyjskich muzułmanów, którzy opierają się włączeniu w brytyjskie społeczeństwo i dystansują się od niego prowadząc życie religijne, w którym starannie unikają mieszania się ze społeczeństwem. Meczety i szkoły promują islamskie prawo, a muzułmańskie restauracje segregację płci pod ładnie brzmiącą przykrywką „rodzinnych ustawień przy stole”. Widoczne jest to zwłaszcza w miastach związanych z byłym angielskim przemysłem tekstylnym (old mill towns) w Yorkshire i Lancashire.

Zdaniem Husaina największy wpływ na te społeczności wywiera klasa religijnych duchownych, która oddziaływuje też na społeczeństwo świeckie. W meczetach, które odwiedzał, wykłada się dosłowną interpretację islamu, opierając się na argumentach, które porzuca się już nawet na Bliskim Wschodzie. W księgarniach obecne są książki, które popierają kamienowanie gejów, izolowanie kobiet czy wzniecanie dżihadu. Wśród ideologów obecny jest twórca radykalnych idei leżących u powstania Al-Kaidy, Said Kutb. Obecne są wpływy saudyjskich wahabitów oraz ideologicznie wywodzącej się z tego samego korzenia indyjskiej szkoły Deobandi. Historyczne miasto targowe Dewsbury w Yorkshire jest dziś europejską siedzibą największej konserwatywnej organizacji islamskiej Tablighi Dżamaat.

〉 Przeczytaj także artykuł Eda Husaina „Roger Scruton jest przyjacielem, nie wrogiem islamu

 „The Economist” zastanawia się, czy niepokoje autora nie są przesadne.  Jak świat światem, społeczności imigrantów trzymały się blisko siebie, żeby zachować kulturę, religię czy choćby po to, żeby w życiu było łatwiej. Może więc „równoległe społeczeństwo” jest określeniem poniżającym grupy, które mają swoją subkulturę i ją rozwijają? Dlaczego państwo ma w ogóle ingerować w to, co ludzie myślą – mógłby zapytać jakiś wolnościowiec.

Są jednakże pewne granice tego, co można tolerować. Granice, gdy dana „subkultura” wzywa do kamienowania gejów albo „nazywa panią Shah 'psem’, bo ta nie nosi hidżabu”, jak pisze Husain. Czy zatem można tolerować ekstremizm i nietolerancję? Drugą kwestią jest to, że społeczeństwo dobrobytu, w jakim żyjemy, musi opierać się na poczuciu wspólnoty, bo w innym razie zaczną się podejrzenia, że jedne grupy wykorzystują inne i są preferowane.

Wreszcie jest trzeci problem – i jak zna się Husaina, zapewne jemu najbliższy. W Wielkiej Brytanii trwa walka o duszę islamu. Toczy się ona między liberałami i reformatorami, takimi jak on, Maajid Nawaz czy Sara Khan, a wspomnianymi fundamentalistami. Duża jej część to walka o umysły młodych muzułmanów i muzułmanek. Tutaj szkoły religijne na równi z podstawą programową uczą na pamięć hadisów, łącznie z tymi o biciu żon i kamienowaniu homoseksualistów. Uczą brytyjskiej historii wraz z jej cieniami i blaskami, a z drugiej strony bezkrytycznie sławią Turcję czy Arabię Saudyjską.

Autor recenzji z „The Economist” zauważa, że brytyjskie społeczeństwo podzieliło się na plemiona już przy okazji Brexitu. W obszarze, który analizuje Ed Husain, zachodzi jednak podział o wiele głębszy i trwalszy.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign