Boniecki: Dialog religii jest trudny, ale konieczny

Ksiądz Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego o kontrowersyjnej budowie meczetu w Warszawie.

ks Adam Boniecki

ks Adam Boniecki

Jaka pierwsza myśl przychodzi Księdzu do głowy, kiedy słyszy o budowie nowego meczetu w Warszawie?

Ksiądz Adam Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego: Że to będzie bardzo trudne dla Polaków, którzy mają w sobie niechęć do Innych. To będzie dla wszystkich test i lekcja. I nie chodzi tu wcale o to, że to jest meczet, ale o to, że mamy do czynienia z ostentacyjnym pojawieniem się czegoś nam obcego.

Sprzeciw wobec meczetu wynika Księdza zdaniem z braku tolerancji czy bardziej z lęku?

Sądzę, że nie należy tych spraw sobie przeciwstawiać. Protesty i wszelkie argumenty pokazujące islam jako religię nienawiści, czy braku wolności pozwalają ten strach racjonalizować. Tymczasem meczet nie musi przecież być jakąś tajną machinacją z Bliskiego Wschodu, wylęgarnią fundamentalistów. Jest przecież nurt islamu otwarty, zdolny do dialogu, współegzystujący z chrześcijaństwem.

Z drugiej jednak strony trzeba się też bać naiwności. Faktem jest, że meczety są przez niektóre grupy traktowane jako punkty oparcia dla ekspansji i fundamentalizmu. Pamiętam historię z Włoch, gdy ksiądz przed kościołem spotkał dwóch imigrantów, którzy bardzo śmiecili. Poprosił ich by tego nie robili, bo on to musi sprzątać. Odpowiedzieli, że co za różnica, skoro za jakiś czas nie będzie tam już kościoła lecz kolejny meczet.

Nie można jednak odpowiadać wrogością wobec islamu. Chrześcijaństwo to otwarcie się na innych, zasypywanie przepaści. Trzeba budować jedność, mimo ryzyka, jakie mogą nieść ze sobą fundamentaliści, którzy są przecież obecni nie tylko w islamie, ale także w chrześcijaństwie i innych religiach.

(…)

Obie religie współistnieją nie tylko w Europie. W Marsylii powstaje właśnie meczet, który będzie miał ponad trzy tysiące metrów kwadratowych i pomieści siedem tysięcy ludzi. Wyobraża sobie Ksiądz budowę takiego kościoła w Arabii Saudyjskiej?

Żartuje Pan. Tam idzie się do więzienia za odprawienie mszy we własnym domu.

Właśnie o to mi chodzi. Po co w ogóle mowa o dialogu w Europie, skoro nie ma go na Bliskim Wschodzie?

Ale Kościół nie działa jak dyplomacja. Nie ma oko za oko, jednego wydalonego dyplomaty za wydalonego dyplomatę. Wrócę do myśli z początku naszej rozmowy. Kościół mówi: zło dobrem zwyciężaj. Nadstaw drugi policzek, szukaj w człowieku tego, co dobre. To jest właśnie to wariactwo miłości, które głosi Ewangelia.

Ale nie zmienia to faktu, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie, może poza Libanem, są w odwrocie. Czy władze kościelne robią coś, by im pomóc?

Oczywiście. Upominają się, stolica apostolska robi co może, ale bez awantur. Kilka lat temu rozmawiałem w Rzymie z muzułmaninem, który przyjął chrześcijaństwo, został ochrzczony przez Benedykta XVI. Świetnie zna islam, Koran. Przeszedł głębokie przemiany. Teraz ma na sobie dwa wyroki śmierci i ostrzega przed okrucieństwem islamu i jego determinacją wobec chrześcijaństwa. Takiego głosu też trzeba słuchać. Nie można ukrywać, że problemu nie ma. Ale to nie zwalnia nas z dialogu, którego powodzenie w dużej mierze jest uzależnione od każdego z nas.

Meczet, pediatra i radykalni islamiści

Bractwo Ligi Muzułmańskiej w RP, cz.2 – Wielka Brytania

Bractwo Ligi Muzułmańskiej w RP – cz.1 Włochy

Kto buduje meczet w Warszawie?

Więcej na: money.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign