Fitzgerald: Islam a islamizacja lub „pozostawienie Zachodu bez wyjścia”

Fitzgerald mówi wprost: islam sam w sobie jest niebezpieczną ideologią, obala tym samym mit pokojowego islamu.

Komu chcecie wierzyć? Tym, którzy tak jak Charles Krauthammer twierdzą, że istnieje islam i islamizm, które dzieli przepaść. Przepaść, o której nie wolno nam zapomnieć, bliżej nie znana, jednak na tyle głęboka, by uspokoić nasze sumienia.

A co sądzą na ten temat inni?

Ibn Warraq wielokrotnie deklarował, że nie ma zielonego pojęcia, czym miałby być islamizm. Jest dla niego jasne, że prawdziwa różnica między ideologią islamu a tymi, którzy uważają się za muzułmanów, czyli zwolenników tej ideologii jest prosta: istnieją co najwyżej umiarkowani muzułmanie, natomiast islam sam w sobie nie może być umiarkowany. To lapidarne stwierdzenie zwraca uwagę na fakt, że teksty islamu, nie tylko kiedy weźmie się je dosłownie – a sęk tkwi w tym, że muzułmanie rozumieją je dosłownie – co więcej, kiedy trafiają one prosto do serc zmieniają ludzi – parafrazując Szekspira – w „dzikich, żądnych krwi, nieokrzesańców, którym nie można zaufać”. Przyjmują taką postawę nie tylko wobec „niewiernych”, ale również wobec siebie nawzajem. Wafa Sultan od lat analizuje ten problem i wciąż podkreśla, że nie ma różnicy między islamem a islamizmem. Sam premier Turcji Recep Tayyip Erdogan twierdzi, że nie ma różnicy między islamem a islamizmem. C. Snouck Hurgronje, Joseph Schacht, Antoine Fattal, Henri Lammens, K. S. Lal, Ignaz Goldziher, Sir William Muir, St. Clair Tisdall, Arthur Jeffrey, Samuel Zwemer, Georges Vajda, David Margoliouth najwyraźniej nigdy nie wierzyli w istnienie islamizmu, ponieważ na setkach napisanych przez nich prac naukowych o islamie ani razu nie pojawia się słowo „islamizm”. Żaden znawca islamu nie wierzy w istnienie islamizmu. W swoich pracach o Iranie A. K. S. Lambton ani razu nie używa słowa „islamizm”. Ani razu w książkach o Turcji, czy jakichkolwiek innych pracach Bernard Lewis nie wspomina o fałszywej koncepcji istnienia czegoś takiego jak islamizm. Podobnie jak S.D. Goitein po dziesięcioleciach badań Genizy kairskiej stracił sentyment do islamu, ponieważ zrozumiał co oznacza status dhimmi. Jest to wyraźnie widoczne we wstępie do „Mediterranean Society” i wygląda na to, że nawet Bernard Lewis w wieku 93 lat zrozumiał, co przechodzą Żydzi w krajach arabskich. Widać to również w jego ostatnim wystąpieniu w Izraelu. Każe ono przypuszczać, że Goitein zrozumiał islam i odrzucił propagowaną wcześniej w kręgach Izraela postawę będącą przeciwieństwem Bat Ye’or.

Marie-Thérèse Urvoy (francuska znawczyni islamu, szefowa Studia-Arabica.net) mówi: “Nie ma podziału na islam i islamizm. Istnieje podział na muzułmańskie teksty (radykalne) i muzułmanów (radykalnych lub umiarkowanych)”.

Komu więc możemy zaufać? Wafie Sultan, Ayaan Hirsi Ali, Ibn Warraqowi, Magdi Allamowi, Nonie Darwish? Czy wierzyć, że tacy badacze jak C. Snouck Hurgronje, Joseph Schacht, Arthur Jeffrey, Henri Lammens, właściwie rozumieją islam i mają rację mówiąc, że nie ma niczego takiego jak islamizm. Ludzie Zachodu, którzy używają takiego sformułowania jak islamizm dowodzą własnych braków w wiedzy. Wnioski są proste: Islam jest bardzo niebezpieczną ideologią. Dlaczego więc nie wszyscy muzułmanie są niebezpieczni? Nie trzeba wyjaśniać dlaczego, jak uważają wszyscy nasi eksperci, z pełnego tolerancji i pokoju islamu wyrastają „brutalni ekstremiści”. Bush daleki był od tego mesjanistycznego sentymentalizmu. Obama natomiast jest jeszcze gorszy, gdyż identyfikuje się z tymi, którzy – jego zdaniem – pasują do kategorii „nie pochodząca z Zachodu ofiara”. Co więcej, żywi do nich sympatię i staje w ich obronie. Wielu z nas nie rozpoznało i nie zrozumiało na czas tego głębokiego poglądu na świat. Ale wszystkie jego działania związane z islamem, w tym okrutne i niesprawiedliwe traktowanie, a nawet dręczenie rządu i narodu Izraela przez jego administrację są oparte na kompletnej akceptacji arabskiej „bajki” o Palestyńczykach, którzy nie mają nic wspólnego z nie mającym końca dżihadem przeciw państwu niewiernych-Izraelowi.

Musimy znaleźć odpowiedź na pytanie o powody, dla których ta czy inna grupa muzułmanów (lub poszczególne osoby wyznające islam) nie traktują zbyt poważnie jego tekstów i założeń. Można tu podać wiele wyjaśnień. Każde z nich zaniepokoi inteligentnych i uważnych „niewiernych”.

Oto trzy niepokojące powody:

1) Nieświadomość treści islamskich tekstów. Możesz nie znać tych tekstów, jeśli jesteś niepiśmiennym wieśniakiem z odległych zakątków Afganistanu. I tu pojawia się kwestia: co się stanie, jeśli poznasz islamskie nauki przez przypadek: dzięki radiu, telewizji lub nawet komputerom zapewnionym, a może nawet dostarczonym bezpośrednio przez hojnych „niewiernych.”

Jak byś zareagował? Wzdrygnąłbyś się z przerażeniem? Powiedziałbyś: a to o to chodzi, nie wiedziałem, wypisuję się z tego? Jednak nie tak to się odbywa. “Radykalizacja”, o której tyle mówi się na Zachodzie to nic innego jak pogłębianie zrozumienia islamu przez muzułmanów wcześniej nie do końca świadomych przekazu islamskich tekstów. Dzieje się tak, ponieważ ludzie ci i tak są już bardzo świadomi tego, że są muzułmanami. Czują że to jest „ich” część ludzkości, ich drużyna i jedynym co mogą zrobić jest to, co robią muzułmanie, jedyny sposób w jaki potrafią myśleć to islamski sposób myślenia, nawet jeśli osobiście chcieliby, aby nauki i założenia islamu były kompletnie inne.

2) Umiarkowany islam jest umiarkowany, ponieważ umiarkowany osobnik bądź grupa utożsamia się z czymś innym niż islam, z czymś co jest sprzeczne z islamem. Na przykład, jeśli jesteś Kurdem, doskonale zdajesz sobie sprawę z masowych mordów dokonanych na Kurdach przez Arabów w Iraku. Przedstawiciele tej etnicznej mniejszości wiedzą, że zabijają ich  muzułmanie par excellence: założyciele i strażnicy sanktuariów, ba, strażników samego islamu. Uświadomienie tego może osłabić entuzjazm muzułmanów i w ten sposób pchnąć ich w kierunku „umiarkowania”. To samo tyczy się również innych muzułmanów, nie będących Arabami, którzy wyraźnie odczuli (lub odczuwają) arabskie jarzmo i stopniowo zrozumieli, że islam był jest i będzie narzędziem arabskiego suprematyzmu.

3) Możesz mieszkać na Zachodzie, cieszyć się pokojem, rozmaitymi wolnościami, dobrobytem, zdobyczami sztuki i nauki, uporządkowanym (w stosunku do państw muzułmańskich) społeczeństwem, w którym ludzie są obywatelami, mają swoje prawa i nie mogą być ignorowani, krótko mówiąc cieszyć się błogosławieństwami postępowej i nie-muzułmańskiej cywilizacji. Jednak jeśli pozostaniesz muzułmaninem z jakichkolwiek pobudek – przekonania, oddania tradycji, lęku przed tym co pomyślą lub zrobią muzułmanie – jesteś zagrożeniem dla nie-muzułmanów, z których hojności i stylu życia korzystasz. Nie rozumiesz tej rozwiniętej cywilizacji i, jak podkreśla Nonie Darwish w książce Now they call me infidel, daleko ci do wdzięczności. Za przywilej, jakim jest mieszkanie, a nawet zyskanie obywatelstwa jednego z rozwiniętych zachodnich krajów. Chcesz go zniszczyć, oddać w ręce islamu nawet, jeśli w ten sposób kraj, w którym teraz tak dobrze się mieszka przestanie się różnić od miejsca, które opuściłeś. W odróżnieniu od uchodźców z krajów rządzonych przez nazistów bądź komunistów, którzy uważali za swój obowiązek zrobienie wszystkiego co w ich mocy, by uświadomić kraje, które udzieliły im azylu o zbrodniach nazizmu i komunizmu, ci, którzy pochodzą z ubogich muzułmańskich krajów, ubogich w sensie politycznym, ekonomicznym, społecznym, intelektualnym i moralnym przywożą na Zachód nie oclony umysłowy bagaż islamu i stają się obrońcami i propagatorami „Wiary”. Natomiast ci, którzy na podobieństwo nazistowskich i komunistycznych uchodźców, którzy urodzili się i wychowali w społeczeństwach przesyconych islamem, a mimo wszystko mają odwagę korzystać z wolności umysłowej, i nie tylko, jaką oferuje im Zachód i zastanowić się nad naturą islamu dochodzą do jednoznacznych wniosków. Tak jak uchodźcy z krajów rządzonych przez nazistów i komunistów ostrzegają nas, najlepiej jak tylko potrafią przed zagrożeniem jakie niesie ze sobą islam i populacja muzułmanów. Na tej ciąż wydłużającej się liście figurują : Ibn Warraq (Why I Am Not A Muslim), Ayaan Hirsi Ali(Infidel,) Nonie Darwish (Now They Call Me Infidel), Wafa Sultan (A God Who Hates), Magdi Allam (Vincere La Paura, Kamikaze Made In Europe, Diario all’Islam), Roberto Gritti (Islam, Italia – Chi sono e che pensano Ii musulmani chi vivono tra noi), Ali Sina oraz nieżyjący już Anwar Sheikh, mieszkający w Walii Pakistańczyk, autor znaczącej pozycji Islam: The Arab National Religion.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign