Turecka partia Sprawiedliwości i Dobrobytu (AKP) wygrała niedzielne wybory do władz samorządowych. Rezultat jednak jest dużo niższy niż w wyborach parlamentarnych w 2007 roku, kiedy zdobyła ona 47% poparcia.
Szacuje się, że wynik wyborczy AKP jest gorszy o jedną piątą i wynosi 39%. W tym świetle korzyść w wyborach odniosły partie opozycyjne – sekularna Republikańska Partia Ludowa (CHP), która zdobyła ponad 23% głosów oraz Partia Nacjonalistycznego Ruchu (MHP) z poparciem 16%. Również kurdyjska partia DTP zdobyła 5,5% rozszerzając swoje wpływy w południowowschodnich miastach tureckich. Sukces w niedzielnych wyborach świętowali także radykalni islamiści z Partii Szczęścia, którzy podwoili swój wynik zdobywają prawie pięć procent głosów.
Z takim wynikiem islamiści z AKP muszą przemyśleć realizację swojego partyjnego programu. Zwłaszcza większe poparcie dla partii opowiadających się za sekularnym porządkiem, może skłonić do zaprzestania prób osłabienia wielu instytucji odpowiedzialnych za utrzymywanie świeckości państwa.
Na osłabienie pozycji AKP poza kryzysem gospodarczym mają wpływ liczne oskarżenia o korupcję i defraudację pod adresem jej członków, oraz agresywne i polaryzujące wypowiedzi jej liderów, które oddalają perspektywę członkostwa w Unii Europejskiej. Inny czynnikiem może być brak poparcia w społeczeństwie dla odchodzenia od dziedzictwa Ataturka oraz rozmywania podziału pomiędzy meczetem a państwem.
Premier Recep Tayyip Erdogan przyznał, że ten wynik jest porażką AKP i zapowiedział, że partia wysłucha przesłania i przestudiuje wyniki oraz dokona koniecznych zmian.
Zdaniem niektórych komentatorów AKP mogłaby ponieść większą porażkę gdyby nie słabość organizacyjna opozycji. Te wyniki mogą być raczej wyjaśnione przez błędy AKP i czynniki poza jej kontrolą, niż jako sukces opozycji, napisał analityk Oktay Eksi w dzienniku Hurriyet.
Jan Wójcik