Z zaciekawieniem zagłębiłam się w liczne ostatnio materiały o ewentualnym człowieczeństwie przeciwnika politycznego. Inicjatorem tych treści jest chyba redaktor Andrzej Dominiczak, który chętnie nazywa swoich przeciwników politycznych faszystami czy protofaszystami.
Jak chyba każdy z nas, słyszałam trochę o faszyzmie, jestem zatem przekonana, że nasi przeciwnicy polityczni nie są faszystami. Na pytanie czy nazywanie kogoś na wyrost faszystą jest próbą odebrania mu człowieczeństwa odpowiem raczej twierdząco. Zwłaszcza, że ci, którzy nazywają wszelkich „kaczystów” faszystami nie widzą większej różnicy między faszyzmem a nazizmem, między Mussolinim a Hitlerem.
Pamiętam oburzenie, jakie wywołał artykuł Piotra Napierały tłumaczący, iż przy nazizmie czy stalinizmie faszyzm był stosunkowo niewinnym nurtem politycznym. Do tej pory nie odgadłam, cóż było takiego szokującego w tym prawdziwym stwierdzeniu, lecz mam pewne podejrzenie. Wydaje mi się, że osoby odczłowieczające swoich przeciwników politycznych chcą, aby czyniony na wyrost zarzut faszyzmu prowadził dalej – do komór gazowych i masowego ludobójstwa. Jeśli ktoś im tłumaczy, że faszyzm, choć okropny, był znacznie łagodniejszy od nazizmu, psuje im wtedy prostą drogę do szybkiego odczłowieczania przeciwnika politycznego.
To odczłowieczanie ma miejsce również wśród osób bliższych mi światopoglądowo niż Andrzej Dominiczak. Otóż czytając komentarze na fanpejdżach krytykujących islam spotykam się często z jakimiś nawoływaniami do strzelania do muzułmanów, czy ogólnie do traktowania ich jak śmieci.
Chciałabym mocno podkreślić, że nic nie szkodzi bardziej koniecznej i wartościowej krytyce islamu, jak „gniewne wilki”, które marzą o strzelaniu do wyznawców Koranu, czy używają wobec nich retoryki, jaką Hitler czy Stalin obdarzali niechciane i skazane na zagładę grupy społeczne. Nie można oddać większej przysługi rozkochanym w islamie islamofilom, niż pisząc takie komentarze! Islam należy krytykować obiektywnie i bez nienawiści.
Należy stwierdzić na spokojnie, że nie popieramy migracji nieintegrujących się wyznawców proroka i jesteśmy za deportacją tych niezintegrowanych. Na spokojnie możemy też dodać, że jesteśmy zwolennikami embarg, mających na celu wymuszenie na państwach muzułmańskich zaprzestania egzekucji apostatów oraz przyzwolenie na wznoszenie tam klubów ateistycznych i świątyń chrześcijańskich (oraz wszystkich innych niż meczety).
Nie chcemy strzelać, nie marzymy o obozach koncentracyjnych, ale chcemy powiedzieć „nie” islamowi, dając szansę tym wszystkim ludziom, którzy zechcą z nim u siebie walczyć, lub choć go reformować. Pisząc okropieństwa na temat muzułmanów dajemy natomiast oręż do walki islamofilom – piszą oni wtedy: „Zobaczcie, islam krytykują jacyś niegodziwcy, nie staniecie chyba po ich stronie?”.
Pogarda i mowa nienawiści, pozwalające czuć się jednym lepszymi od drugich, są jedną z gorszych przywar naszego gatunku. Są dla mnie powodem do zmartwień lewacy, napawający się swoją wyższością za sprawą dostrzegania w każdej niemal prawicy nazizmu (bo o to im chodzi z tym „faszyzmem”).
Martwią mnie ludzie wykorzystujący problemy świata z islamem, aby zaśmiecać internet radosnymi marzeniami o strzelaniu do ludzi, czy przysłowiowym „robieniu z nich mydła”. Wołam głośno i z oburzeniem: „Uspokójcie się! Dość!”. W tym dającym wielką satysfakcję hejcie dostrzegłam radość płynącą nie tylko z szerzenia swoich przekonań, ale z prostego wywyższania się nad innych, z przyzwolenia samemu sobie na ekstremalną pogardę wobec drugiego człowieka, który zasługuje wprawdzie na krytykę, lecz nie powinien być narzędziem do dość sadystycznego „robienia sobie dobrze”.
Ta gorsza część lewicy, dostrzegająca faszystę w każdym przeciwniku na prawo od niej, ma też inną, godną potępienia cechę. Otóż o ile przeszkadza im każde kaszlnięcie prawicowca, o tyle wielu z nich całkowicie akceptuje autorytarne myślenie o zabarwieniu lewicowym, tak jakby historia nie pokazała nam, że lewicowe dyktatury są jeszcze krwawsze od tych prawicowych, tak jak Stalin był jeszcze większym potworem od Hitlera.
Autorytaryzm lewicy, atakujący wolność słowa i karzący coraz mocniej za orwellowskie „myślozbrodnie” po prostu kwitnie na Zachodzie. Nie przeszkadza to oczywiście radykalnym lewicowcom w szukaniu postaw despotycznych i antywolnościowych wszędzie, tylko nie u siebie. Nie pamiętają już, że po zajęciu Polski przez Stalina faszystami nazywani byli wszelcy prawdziwi bądź domniemani przeciwnicy jego władzy. Taki właśnie, a nie inny kontekst historyczny ma nadużywanie słowa „faszyzm”.
Humanistka z wykształcenia, nie bojąca się jednakże ściślejszej nauki. Od dziesięciu lat sympatyczka polskich racjonalistów, obecnie mieszka za granicą. Obecnie, jako publicystka, zainteresowana obroną wolności słowa, wolności ekspresji artystycznej i tożsamości europejskiej.
Pierwsza publikacja: http://racjonalista.tv/przeciwnik-tez-jest-istota-ludzka/
Tytuł – red. Euroislamu