Był 17 listopada 1997 r, wczesny ranek. Świątynię Hatszepsut na lewym brzegu Nilu, naprzeciwko Luksoru, jak każdego dnia zwiedzało kilkudziesięciu zagranicznych turystów. Wraz z nimi weszło sześciu Arabów w mundurach egipskich sił bezpieczeństwa.
Niespodziewanie wyciągnęli automatyczną broń. Rozpoczęła się trwająca 45 minut rzeź. Ogółem zabito 62 osoby, w tym przewodnika, strażników oraz 58 szwajcarskich, brytyjskich i japońskich turystów, w tym pięcioletnią dziewczynkę. Kilkadziesiąt innych raniono. Dzieci, zakłuwano bronią białą. Kobiety gwałcono, a następnie patroszono. Konających dobijano lub odcinano im kończyny. Na jednym ze zmasakrowanych ciał mordercy pozostawili żądanie uwolnienia szejka Umara Abd ar-Rahmana.
Kim był człowiek, w imię którego musiało zginąć tyle niewinnych osób?
Urodził się w wiosce al-Gamalia w Delcie Nilu 3 maja 1938 r. W wieku niemowlęcym doznał infekcji i w jej wyniku stracił wzrok. Lewo oko pozostało zamknięte, a prawe na stałe otwarte, pokryte mgłą. Stąd jego późniejszy przydomek „Ślepy Szejk”. Język Braille’a umożliwił mu dalszą edukację i dzięki temu już w wieku 11 lat znał na pamięć Koran. W kolejnych latach poświęcił się już tylko studiowaniu świętych pism islamskich, aż w pierwszej połowie lat 70. XX wieku uzyskał stopień doktora na najbardziej prestiżowym w świecie muzułmańskim uniwersytecie Al-Azhar.
Ar-Rahman sprawnie posługiwał się islamskim prawem, mógł więc wydawać fatwy. Pierwszą z nich ogłosił w 1970 r. Potępiał w niej modlenie się za zmarłego „bezbożnika”, prezydenta Nasera, za co wsadzono go do więzienia na 18 miesięcy. W roku 1977 udał się do Arabii Saudyjskiej, gdzie przez trzy lata wykładał na jednym z uniwersytetów. Do grona zafascynowanych nim studentów należał wówczas m.in. młody Osama bin Laden. Po powrocie do Egiptu w 1980 r. znalazł posadę jako nauczyciel teologii na uniwersytecie w Asjut.
Lata 70. XX wieku w Egipcie to czas przewartościowań, dokonywanych przez kolejnego prezydenta Anwara as-Sadata. Zrezygnowano z socjalistycznego modelu państwa wprowadzanego przez poprzednika. Sekularyzm zastąpiono religijną odnową. Bractwo Muzułmańskie, którego ideowego przywódcę Sajjida Qutba powieszono w 1966 roku, ponownie zalegalizowano, a jego członków wypuszczono na wolność.
Pozostałym ugrupowaniom muzułmańskim nie tylko pozwolono swobodnie działać, ale i państwo zaczęło je wspierać finansowo. Był w tym i inny cel. Organizacje te stawały w kontrze do naserowskiej lewicy. Wśród ponad dwudziestu podobnych organizacji wyróżniało się wspomniane Bractwo Muzułmańskie oraz dwie inne: Al-Dżama’a al-Islamijja Fi Misr (Egipska Grupa Islamska) oraz Al-Dżihad al-Islami al-Misri (Egipski Islamski Dżihad).
Przymierze religijne z Sadatem trwało siedem lat. W 1977 r. wydarzyło się coś, czego wychowani na czystych naukach Mahometa fundamentaliści nie mogli pojąć: Egipt rozpoczął rozmowy pokojowe z Izraelem!
Islamiści nie dyskutują. 6 października 1981 r. w Kairze odbywała się parada wojskowa. W chwili pokazów lotniczych, kiedy wszyscy wpatrywali się w niebo, z jednej z ciężarówek wyskoczyli zamachowcy. Kule z broni maszynowej rozsiekały oficjeli z trybuny, w tym samego prezydenta.
Nie on był jednak zasadniczym celem. Polityczny mord stać się miał asumptem do wzniecenia religijnej rewolucji i w jej wyniku w Egipcie raz na zawsze zapanowałoby prawo szariatu. Nie udało się. Setki islamistów wylądowały w więzieniach. Głównych sprawców skazano na śmierć, a innych po jakimś czasie zwolniono. Wśród tych ostatnich znalazł się Umar Abd ar-Rahman. Pozbawiony wzroku nie mógł chwycić za kałasznikowa. Miał stać się jednym z członków przyszłego rządu. Od lat pełnił funkcję duchowego lidera wspomnianych wcześniej dżihadystycznych organizacji. Podczas procesu w płomiennych mowach wytykał władzy hipokryzję. Publicznie, twierdził, wierna była szariatowi, a w praktyce unikała jego wdrożenia. Każdy muzułmanin zobowiązany jest prowadzić własny dżihad wobec rządzących, jeśli ci nie podporządkowują się woli Allaha. Jest to tak oczywista prawda, jak mówił, że nie ma potrzeby wydawania tu jakichś dodatkowych fatw. Zamachowcy zrobili, co do nich należało i nieistotne jest czy taki Ar-Rahman ich do tego upoważnił, czy nie, bo zezwolenie wyartykułowane zostało w Koranie.
Kiedy w 1984 r. Ślepy Szejk opuszczał więzienie, ruch islamistyczny uległ przeorganizowaniu. Bractwo Muzułmańskie wchłonęło większość z 22 znaczących stowarzyszeń i działało legalnie. Jak wielką miała sprawność ta organizacja, udowodnił rok 1992. Kair nawiedziło trzęsienie ziemi i Bractwo, w przeciwieństwie do rządu, błyskawicznie zebrało wszelką pomoc dla poszkodowanych. Rok 1984 wykazał także ogromną popularność fundamentalizmu po studenckich wyborach na uczelniach. W ukryciu rozwijały się Egipska Grupa Islamska oraz Egipski Islamski Dżihad.
Obu tym organizacjom obcy był spokój i cierpliwość Bractwa Muzułmańskiego. Koraniczne prawo gotowi byli wprowadzić natychmiast, zarówno za sprawą głoszenia wiary, „dawa”, jak i zbrojnego dżihadu. Za wzór służył im wahhabizm szerzący zasadę „wspierania cnoty i walki z występkiem”, a więc „nakazywania tego, co dobre i zakazywania, co złe”.
Ar-Rahman doskonale poznał i teologię muzułmańską i Arabię Saudyjską. Po wyjściu na wolność kontynuował z właściwą sobie charyzmą duchowe przewodnictwo nad obu grupami. Z meczetu położonego w Oazie Fajum koło Kairu słał w kraj mahometańskie przesłania walki. Dążono do rozniecenia anarchii, żeby na jej miejscu rozbudowywać szariacki porządek. Zgodnie z moralnym nakazem należało prześladować przeciwników, zamykać sklepy ze sprzętem audiowizualnym, alkoholem, salony fryzjerskie, kina, bary itp.
Dżihadystyczna agresja skierowana została przeciw niewiernym, w tym najstarszym mieszkańcom Egiptu, Koptom. Ślepy Szejk wydał w tym celu fatwę zezwalającą na ataki wobec złotników i jubilerów chrześcijańskich, dla uzyskania pieniędzy na prowadzenie „świętej wojny”. Krwawe napaści wybuchały pod byle pretekstem, jak choćby absurdalnej plotki o aptekarzach koptyjskich spryskujących chusty muzułmanek kobiet tajemniczym aerozolem, powodującym ukazywanie się krzyża na tkaninach po pierwszym ich praniu.
Wrogiem islamu może zostać każdy, również wychowany w tradycyjnej wierze. Do takich należał jeden z najwybitniejszych egipskich pisarzy, zwany często „egipskim Balzakiem”, noblista Naguib Mahfouz. Szejk wydał fatwę nakazującą zamordowanie go za niewłaściwe ukazanie Allaha w jednej z powieści. Mimo stałej policyjnej ochrony pisarz nie uniknął ataku. W 1994 roku pchnięto go nożem w szyję. Przeżył, lecz resztę życia spędził jako inwalida.
Reżim Mubaraka lat 80. XX wieku nie mógł już powrócić do idei państwa świeckiego, kreowanego przez Nasera przed dwudziestu laty. Mógł balansować pomiędzy różnymi frakcjami islamistów. Kiedy zezwalał na otwarcie funkcjonującego na zasadach szariatu banku Faisal Islamic, sądził, że ukierunkuje tym nadmiar energii krewkich muzułmanów w hedonizm konsumpcyjny. Tymczasem rychło zdano sobie sprawę, że aktywność tej szybko rozwijającej się instytucji stworzyć może solidną materialną bazę dla ekstremizmu. Bank więc zamknięto, a głos oddano religijnym teologom, takim jak szejk Metwali el-Sharawi czy szejk Mohammed al-Ghazali, którzy w telewizyjnych wystąpieniach utrwalali w Egipcjanach poprawny wzorzec wyznawcy islamu, naturalnie zgodnie z szariackim duchem.
Nie przeszkadzało jednak nikomu, że pierwszy z uczonych znany był z wrogości wobec Koptów, a drugi z powiązań z Bractwem Muzułmańskim. Nikt nie składał protestów. Protesty podniosły się za to, i to liczne, kiedy przewodniczący parlamentu zaproponował rozdzielenie państwa od religii.
Oddolnie więc muzułmańscy Egipcjanie stali po stronie religijnej ortodoksji, doskonałego zaplecza takich imamów jak np. Umar Abd Ar-Rahman. Rozwiązanie problemu dla reżimu Mubaraka przyszło w drugiej połowie lat 80. z głębi Azji. Na styku dwóch potęg, komunistycznego Wschodu oraz kapitalistycznego Zachodu, w Afganistanie trwała prawdziwa wojna o podział światowych wpływów. Do walki, za amerykańskim wsparciem wciągnięto bojowo nastawionych wyznawców mahometanizmu. Kto więc tylko mógł i miał w muzułmańskich krajach wystarczającą motywację, maszerował walczyć z sowieckim najeźdźcą. Amerykanie robili co mogli, by im w tym pomóc.
Ślepy Szejk, dzięki pomocy CIA przyjechał w 1986 r. do USA, gdzie brał udział w islamskich konferencjach. Stamtąd trafił do pakistańskiego Peszawaru. Za skuteczną rekrutację mudżahedinów, zarówno od Amerykanów jak i Saudów otrzymywał najwyższe honory. Kłopot sprawiał jedynie swojemu kairskiemu rządowi. W kwietniu 1990 r. próbowano go nakłonić do wyciszenia kazań przeciwko władzom w zamian za polepszenie więziennych warunków jego zwolenników. Jednak trzy dni później Szejk zniknął. Pojawił się w Sudanie, skąd po szybkim otrzymaniu wizy wyjechał do USA.
Bezpieczną przystań znalazł w Jersey City, gdzie otrzymał przewodnictwo nad meczetem El Salam. Po kilku miesiącach złożył wniosek o stały pobyt, a Zieloną Kartę przyznano mu błyskawicznie. Cały czas, aż do kwietnia 1992, kiedy upadła w Kabulu władza prezydenta Nadżibullaha, Szejk angażował się w nawoływania do afgańskiego dżihadu, często podróżując do Europy i na Bliski Wschód.
Gdy Sowieci zostali pokonani, Ar-Rahman nie zakończył swojej misji. Odtąd, oprócz Mubaraka, jego wrogiem numer jeden stały się Stany Zjednoczone, dotychczasowy sojusznik i kraj, który tak wspaniałomyślnie udzielił mu schronienia na swojej ziemi. Amerykanów nazywał „potomkami małp i świń, którzy karmieni są ze stołów syjonistów, komunistów oraz kolonialistów”. Wydał też fatwę wzywającą do atakowania Zachodu:
„Odetnijcie ich szlaki transportowe, niszczcie ich gospodarki, palcie ich korporacje, wykluczajcie ich z interesów, zatapiajcie ich statki, zestrzeliwujcie ich samoloty, zabijajcie ich na morzu, w powietrzu i na ziemi. I zabijajcie ich wszędzie, gdzie ich napotkacie, zastawiajcie na nich pułapki, bierzcie zakładników i niszczcie ich obserwatoria. Zabijajcie tych niewiernych. Aż doświadczą waszej surowości. Walczcie z nimi, a Allah będzie ich torturował waszymi rękami i pohańbi ich, a was ustanowi zwycięzcami nad nimi. Naród wierzących budzi się do życia, a gniew i wściekłość ogarną cały świat”.
Do świadomości Amerykanów wiedza o prawdziwej naturze Szejka dochodziła stopniowo, przez trzy lata. Zaczęło się od bigamii. W Egipcie Ar-Rahman posiadał dwie żony, a w USA poślubił trzecią, miejscową konwertytkę. Starano się więc pozbawić go statusu rezydenta. Mimo to złożył wniosek o azyl polityczny, korzystając nawet z pomocy znienawidzonych przez siebie demokratycznych narzędzi, obrońców praw człowieka.
Pojawiły się także wątki kryminalne. Ślepy Szejk zaproponował przeznaczanie połowy środków, zbieranych na walkę z Sowietami, na cel obalenia Mubaraka. Kiedy Mustafa Shalabi, twórca brooklyńskiego centrum wsparcia afgańskiego dżihadu zaprotestował, został potępiony i znaleziony martwy kilka tygodni później.
Inna sprawa związana była z morderstwem Meira Kahane, Izraelczyka, założyciela Jewish Defence League. U jednego ze złapanych zabójców znaleziono nauki Ar-Rahmana takiej treści: „Zanim w naszej świętej ziemi ustanowione zostanie państwo Abrahama…trzeba złamać i zniszczyć morale wrogów Allaha. Należy niszczyć struktury ich cywilizacyjnych filarów. Takie, jak turystyczne infrastruktury, z których są dumni, oraz ich wysokie budynki, z których są dumni, oraz ich pomniki, które ich zjednują, oraz budynki, gdzie gromadzą się ich liderzy”
Dzielnicę, w której działał Ślepy Szejk, często nazywano „Małym Egiptem”. Mimo, że była ona dość dobrze przez władze zinfiltrowana, to nowy imam bez przeszkód głosił stamtąd swoje tyrady nienawiści, twierdząc, że USA są „głową węża” i stoją w opozycji do islamu. W 1993 r. wygłosił również następujące słowa:
„Jeśli ci, którzy mają prawo nazywać nas terrorystami, nas tak nazywają, to my tymi terrorystami jesteśmy. Miło nam być terrorystami. I nie zaprzeczamy, że taką mamy rolę. Koran nakazuje prowadzić dżihad w imię Allaha, który oznacza terroryzowanie wrogów Boga a zarazem naszych wrogów…Dlatego musimy być terrorystami i musimy terroryzować wrogów islamu, i zastraszać ich, i niepokoić ich, i wstrząsać ziemię pod ich stopami”.
Kilka dni później, 26 lutego pod północną wieżę World Trade Center podjechała załadowana 680 kg azotanu amonu ciężarówka. Bez przeszkód wjechała do podziemnego garażu. Terroryści uruchomili zapalnik. Eksplozja miała naruszyć konstrukcję nośną budynku i zawalić go. Była zbyt słaba lub nie nastąpiła w odpowiednim miejscu. W wyniku zamachu ucierpieli jednak ludzie. Sześć osób zginęło, w tym kobieta w ciąży, a ponad tysiąc ucierpiało na zdrowiu. Wentylacyjne szyby wessały w górę tumany toksycznych dymów.
Po tym zdarzeniu Umara Abd ar-Rahmana aresztowano. Śledztwo wykazało także przygotowania do szeregu morderstw politycznych oraz ataków o jeszcze większej skali. Symultaniczne eksplozje miały wstrząsnąć Nowym Jorkiem w takich miejscach, jak tunele Lincolna i Hollanda, kwatera główna ONZ, centrala FBI oraz inne, wojskowe obiekty.
Wraz z Szejkiem skazano 11 jego współpracowników. W sądzie twierdził, że jest niewinny i nazwał proces „atakiem na słowa Boga”, a Stany Zjednoczone „wrogiem islamu”, który poszukiwał sposobu na skazanie go na „powolną śmierć”. W więzieniu zmarł 18 lutego 2017. Przez ponad 20 lat odcięty był od świata. Dodatkowo, z powodu problemów krążeniowych stracił czucie w palcach, a tym samym możliwość czytania w języku Braille’a.
Przez cały okres odosobnienia Ar-Rahmana dżihadystyczny świat muzułmański nie zapominał o jego istnieniu. Ogromne ilości jego nagranych na kasetach kazań krążyły wśród wyznawców islamu. Starano się wymusić jego uwolnienie, między innymi dokonując masakry w Luksorze na niewinnych turystach. Egipska Grupa Islamska jako warunek postawiła trzy żądania: wprowadzenia w kraju prawa szariatu, zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem oraz uwolnienie i sprowadzenie do Egiptu Ar-Rahmana. Spokój na kilka lat rzeczywiście zapanował, ale stało się to z powodu protestów Egipcjan przeciwko brutalnej przemocy oraz…Osamy bin Ladena, który zaapelował o zawieszenie broni i zajęcie się dwoma innymi wrogami: Izraelem oraz Stanami Zjednoczonymi.
Inny zamach miał miejsce trzy lata później na drugim krańcu świata. Na Filipinach islamscy terroryści powiązani z grupą Abu Sayyaf’a porwali sześciu turystów żądając wydania m.in. Ślepego Szejka. Jakiś czas później znaleziono dwa z ich ciał pozbawione głów. Po pozostałych czterech ofiarach ślad wszelki zaginął.
Szantaże trwały dalej. Na przełomie sierpnia i września 2000 r. w telewizji al-Jazeera wystąpili bin Laden, Ajman al-Zawahiri oraz jeden z synów szejka grożąc atakiem na USA. Nie czekali długo. 21 września zamachowcy – samobójcy niedaleko Jemenu zaatakowali amerykański niszczyciel U.S.S. Cole zabijając 17 marines.
Dla wielu „zwykłych muzułmanów”, jak relacjonowali później dziennikarze, Umar Abd Ar-Rahman był jednym z przewodników, ojcem, który wygłaszał „czysty islam” i nie lękał się nikogo prócz Allaha. Był emirem „całego muzułmańskiego ruchu”. „Mógł być jak Ruhollah Chomejni, który wybrał się do Paryża, by po powrocie do Iranu obalić szacha”. Według właściciela jednego z arabskich sklepów na Brooklynie, z czasów więzienia Szejka, „wszelki ruch przeciwko niemu mógłby tylko zwiększyć jego rangę”.
Kiedy zwłoki Ar-Rahmana ściągnięto do Egiptu, w pogrzebie uczestniczyły tłumy, składające mu hołdy. Ręce wznoszono ku górze, by pomóc dźwigać trumnę lub choćby jej dotknąć. Jeden z uczestników powiedział: „Nie mógł być zły, skoro na pogrzeb przybyło tysiące ludzi”.
Sławosz Grześkowiak – historyk, filolog angielski oraz absolwent Studium Literacko-Artystycznego UJ. Interesuje się islamem oraz terroryzmem islamskim.
Bibliografia:
• http://news.bbc.co.uk
• https://clarionproject.org
• https://www.gatestoneinstitute.org
• https://www.huffingtonpost.com
• https://www.nationalreview.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• https://www.nytimes.com
• Izak Krzysztof, Leksykon organizacji i ruchów islamistycznych
• Kepel Gilles, Jihad. The trail of political islam
• Raufer Xavier, Atlas radykalnego islamu.