Kosowo, kraj pochodzenia wielu dżihadystów z ISIS, z trudem próbuje zapanować nad problemem lokalnego ekstremizmu i terroryzmu.
Ten malutki kraj muzułmański, o populacji 1,8 miliona, wyprodukował więcej bojówkarzy zagranicznych w stosunku do liczby mieszkańców niż jakikolwiek kraj Zachodu od czasu ogłoszenia przez ISIS kalifatu w 2014 roku. W tym czasie do różnych grup terorystycznych przyłączyło się czterystu trzynastu obywateli Kosowa.
Ponieważ kraj stara się o członkostwo w UE, wywiera się na nie presję, żeby poradziło sobie z problemem radykalizacji. Władze twierdzą, że się to udało. Od 2013 roku policja kosowska miała postawić zarzuty stu dwudziestu osobom podejrzanym o terroryzm i aresztować wiele więcej. Byli wśród nich konserwatywni imamowie, podejrzani o rekrutację ludzi do walki za granicą.
„Nie postrzegamy obecnie terroryzmu jako zagrożenia – powiedział Kujtim Bytyqi, analityk polityki bezpieczeństwa rządu oraz szef zespołu do walki ze zbrojnym ekstremizmem. – Panuje kompletna cisza. Wszyscy imamowie, nawet jeśli chcą coś powiedzieć, boją się władz.”
Jednak wielu z podejrzanych o terroryzm zostało skazanych zgodnie ze starym prawem antyterrorystycznym, które ograniczało wyroki więzienia do pięciu lat i obecnie ci ludzie wychodzą na wolność. Zdaniem niektórych próby ich resocjalizacji nie powiodły się.
„Stajemy się coraz silniejsi i mądrzejsi – komentuje to Fitim Lladrovci, były bojówkarz ISIS oraz więzień, odnosząc się do ekstremistów. – Terroryści nie zostaną ponownie zintegrowani, a ataki mogą nastąpić tutaj.”
Anne Speckhard, psychiatra kierująca International Center for the Study of Violent Extremism, jest zdania, że pogarda Lladrovciego dla resocjalizacji oraz wzmocnienie radykalnych poglądów są prawdopodobnie reprezentatywne dla „wielu innych powracających dżihadystów nie tylko w Kosowie”. Ten trend – uważa Speckhard – źle wróży nam wszystkim”.
„Musimy zapewnić model deradykalizacji całej Europie – komentuje Garentina Kraja, badaczka pracująca dla Kosovo Center for Security Studies. – Jesteśmy społeczeństwem o większości muzułmańskiej, ale jesteśmy też świeckimi Europejczykami. Więc jeśli szukać gdzieś przykładu, możemy dostarczyć odpowiedzi.”
Kosowo może być również punktem wejścia do Unii Europejskiej w celu przeprowadzenia ataków – twierdzi Daniel Koehler dyrektor Deutschen Instituts für Radikalisierungs- und Deradikalisierungsforschung (GIRDS). W czerwcu władze Kosowa aresztowały parę podejrzaną o planowanie ataku na oddziały NATO w kraju, a także na miejsca publiczne we Francji i Belgii.
Od kwietnia amerykański Departament Sprawiedliwości pomagał we wdrażaniu w więzieniach w Kosowie programów resocjalizacyjnych, przeznaczonych dla osób podejrzanych o terroryzm. Jednak wcześniej w kraju nie prowadzono żadnego programu dla powracających bojówkarzy, jak donosi raport Komisji Europejskiej „Kosowo 2018”.
„Większość krajów europejskich ma przygotowane dużo bardziej stabilne programy. Niemcy, Wielka Brytania i Francja mają długą historię pomocy społecznej oraz infrastrukturę więzienną, które są dużo silniejsze niż w Kosowie – mówi Koehler. – „Kosowo wciąż podnosi się po wojnie z Serbią w latach 1998-99, ma problemy z korupcją w sektorze publicznym oraz rządami prawa.”
Kierowany przez Amerykanów program wysyła państwowych psychologów, socjologów, pracowników socjalnych oraz umiarkowanych imamów z islamskiej społeczności Kosowa do pracy z więźniami oskarżonymi o terroryzm.
Taka strategia – resocjalizacja ekstremistów przez reedukację islamską – została przetestowana w Arabii Saudyjskiej oraz innych krajach arabskich, ale zdaniem Koehlera „ta metoda rzadko działa”. Lladrovci, zwolniony z więzienia trzy miesiące temu po odsiadce ponad trzech lat, naśmiewał się z idei wysyłania umiarkowanych imamów, sprawdzanych przez służby wywiadowcze. Jego zdaniem powracający dżihadyści nie zaakceptują takich imamów, „ponieważ nie są oni prawdziwymi muzułmanami”.
Według Anne Speckhard program ten ma niewłaściwy cel: nakłania jednostki do tego, żeby nie stosowały przemocy, zamiast próbować zderadykalizować je w ogóle. Jej zdaniem prawdziwie zderadykalizowana osoba nie „wpadnie łatwo w terroryzm”, natomiast ktoś, kto „zaprzestaje walki”, ale wciąż popiera ją ideologicznie „dużo łatwiej do niej powróci”.
Liridon Kabashi, inny były członek ISIS powiedział, że nie spotkał się z próbami zmiany jego poglądów w więzieniu. „Przez dwa lata słyszałem o tym programie, ale nigdy nie widziałem go w rzeczywistości” – komentuje Kabashi, który wrócił do Kosowa w 2013 roku i odsiedział trzy lata.
W przeciwieństwie do Lladrovciego, żałuje przystąpienia do ISIS i nie usprawiedliwia ataków terrorystycznych w Europie. Mimo to, jego zdaniem „inni powracający” bojówkarze wyznają radykalną ideologię i potrzebują prawdziwych „programów deradykalizacyjnych oraz resocjalizacyjnych” zanim rozwiną skrzydła i zaczną planować ataki w Kosowie czy za granicą.
Oprac. Veronica Franco, na podstawie: http://pulitzercenter.org