Sześciu Afgańczyków i ośmiu amerykańskich żołnierzy zostało rannych, gdy zamachowiec-samobójca zdetonował we wtorek w pobliżu bazy wojskowej USA w Kabulu ładunek wybuchowy w mikrobusie.
W informacji przesłanej SMS-em do agencji AP odpowiedzialność za zamach wzięli na siebie talibowie. Twierdzą, że celem zamachu był konwój cywilny. Po wybuchu dostęp do bazy Camp Phoenix zablokowali żołnierze amerykańscy.
Siły NATO potwierdziły, że przed główną bramą amerykańskiego obozu doszło do eksplozji i że był to samochód-pułapka.
Więcej na: dziennik.pl