Jak wynika z wywiadu przeprowadzonego przez Financial Times, wielu syryjskich uchodźców połączyło swój los z prezydentem Erdoganem i w trakcie puczu wyszło na ulicę przeciwko wojsku.
Czy to z potrzeby stabilności, czy z powodu własnych doświadczeń w Syrii, uchodźcy uważali, że to armia zdestabilizuje ich sytuację, a prezydent Erdogan jest gwarantem bezpieczeństwa. „Czy zostaniemy deportowani do Syrii i zginiemy, czy zostaniem aresztowani? Jak nakarmię rodzinę?”, opisuje swoje rozterki w czasie puczu jeden z uchodźców. Opowiadają też, że wychodzili na ulice, bo czuli się jak cztery lata temu kiedy protestowali przeciwko syryjskiemu dyktatorowi. Egipcjanie wychodzili na ulice Stambułu wznosząc cztery palce, symbol Bractwa Muzułmańskiego odsuniętego od władzy przez generała Sisiego.
Paradoks całej sytuacji jest taki, że chroniąc się przed dyktaturą Asada w Turcji, Syryjczycy poparli dyktaturę Erdogana w Turcji. (j)
źródło: Financial Times