Fanatyczni wielbiciele Państwa Islamskiego umieścili w Internecie zdjęcia, pochodzące z różnych turystycznych miejsc na świecie i ukazujące odręcznie napisane liściki z wyrazami poparcia dla dżihadystów.
Kiedy Al-Furqan, agencja propagandowa ISIS, zapowiedziała, że ma w planach kolejne oświadczenie, spekulowano, że będzie ono dotyczyło katastrofy samolotu EgyptAir, który rozbił się podczas lotu z Paryża do Kairu.
W oczekiwaniu na tę informację fani ISIS prezentowali na twitterze napisane na karteczkach liściki, twierdząc, że znajdują się właśnie w najczęściej odwiedzanych przez turystów miastach świata. Posty pochodziły z Paryża i Brukseli, które już ucierpiały na skutek ataków, jak również z Norwegii, Holandii, Stanów Zjednoczonych, Turcji, ze sklepu ze słodyczami w Sztokholmie, a nawet z Izraela. Jeden z wpisów pochodził z Kolonii, która doświadczyła w Sylwestra ataków seksualnych dokonanych przez bandy imigrantów. Inny zawierał zdjęcie notki z filiżanką kawy, na której widać logo saudyjskiej firmy naftowej Aramco.
Dżihadyści wiele czasu poświęcają propagandzie w Internecie, żeby wzbudzać przerażenie, wysyłać groźby pod adresem kultury zachodniej oraz pozyskiwać poparcie wśród zradykalizowanej młodzieży. Tym razem Państwo Islamskie przez wiele godzin zapowiadało „ważne oświadczenie” swojego dowódcy Abu Bakr al-Baghdadiego, najbardziej poszukiwanego terrorysty świata. Jednak oprócz zwykłej propagandy, obrażającej żydów, chrześcijan oraz tych muzułmanów, którzy nie popierają kalifatu i nie uznają samozwańczej stolicy ISIS, Rakki, nie padło w oświadczeniu ani słowo na temat katastrofy samolotu EgyptAir.
Al-Furqan ma na koncie publikację wielu barbarzyńskich nagrań, m.in. z egzekucji amerykańskiego zakładnika Jamesa Foleya.
aQ na podst.: http://www.express.co.uk/