Johanna Markind
Osiemdziesiąt siedem lat temu gang Ala Capone, South Side, zwabił przywódców gangu Bugsa Morana, North Side Irish, do warsztatu samochodowego w Chicago. Następnie wszystkich gangsterów Morana rozstrzelano, a egzekucja przeszła do historii jako Masakra w Walentynki.
Wśród ogólnego wzburzenia lokalne i federalne władze po raz pierwszy podeszły na poważnie do ujęcia Ala Capone, którego uznano za „wroga publicznego numer jeden” w Chicago.
Wyobraźmy sobie teraz, że włosko-amerykańskie organizacje przestępcze odpowiadają na tę sytuację twierdząc, że włoska społeczność została zapędzona w kozi róg przez Irlandczyków i inne gangi, że przemoc mafii jest wynikiem powstania na Sycylii i dyskryminacji w Ameryce, oraz że rząd, organizacje lokalne, prawodawca i inni obywatele muszą opracować całościowy plan zmierzenia się z problemem przemocy ze strony gangów i dyskryminacji, ponieważ plan stawiający na celowniku tylko włoską mafię „nie rozwiąże problemu”.
Czy ktokolwiek uwierzyłby, że te organizacje rzeczywiście usiłują pomóc wymiarowi sprawiedliwości, ogółowi Amerykanów czy nawet swej własnej społeczności? Czy raczej wszyscy doszliby do wniosku, że organizacje te siedzą w kieszeni włoskiej mafii i uciekają się do wszystkich możliwych wymówek, żeby uciszyć sprzeciw.
Na początku tego miesiąca U.S. Council of Muslim Organizations (USCMO) zorganizowała konferencję islamskich organizacji w Stanach Zjednocznonych i na Zachodzie. Przewodniczący USCMO Oussama Jammal wygłosił krótkie oświadczenie, potem dziennikarze mieli okazję zadać pytania. Jedno z nich brzmiało: „Co koalicja ma zamiar zrobić, żeby zwalczyć narastającą falę ekstremizmu w Europie i rekrutację terrorystów ISIS wśród obywateli państw europejskich?”.
Jammal odpowiedział następująco: „Przyznajemy, że nasilenie ekstremizmu po obu stronach jest zagrożeniem dla ogółu społeczeństwa, nie tylko dla muzułmanów, którym grozi prawicowy ekstremizm, ale chodzi tu też o terrororyzm z Bliskiego Wschodu, który jest wynikiem chaotycznych politycznych przewrotów i sytuacji na tym obszarze. Islamskie społeczności w Europie znalazły się w samym środku tej sytuacji usiłując zwalczyć oba rodzaje ekstremizmu. Sama islamska społeczność nie poradzi sobie z tymi wyzwaniami. Rządy, organizacje społeczne, wymiar sprawiedliwości i obywatele muszą uczynić walkę z tym problemem integralną częścią swoich działań. Uważamy, że musi powstać całościowe podejście do kwestii wszelkiego ekstremizmu, ponieważ jednotorowe działania nie rozwiążą problemu”.
Przeanalizujmy tę „odpowiedź”. Najpierw Jammal wprowadza nieistotny temat „prawicowego ekstremizmu” i używa go po pierwsze do zasugerowania, że islamski ekstremizm jest po prostu jednym z aspektów szerszego problemu i tym samym zmniejszając związek pomiędzy islamizmem a dżihadem.
Potem dowodzi, że islamska agresja jest „wynikiem chaotycznych politycznych przewrotów i sytuacji” na Bliskim Wschodzie. Innymi słowy, islamska przemoc jest problemem politycznym wynikającym z walk na Bliskim Wschodzie. W domyśle Jammal neguje związek między islamem a islamizmem i islamskimi ideologiami, na przykład propagowanymi przez Bractwo Muzułmańskie. Aż się prosi, żeby Jammal jeszcze dodał, że islamistyczna przemoc jest produktem amerykańskiej inwazji w Iraku, tak jakby nie istniała wcześniej.
Następnie Jammal stwierdza, że wspólnoty muzułmanów na Zachodzie „znalazły się w samym środku sytuacji usiłując zwalczyć oba rodzaje ekstremizmu”. Tak właściwie, to o jaką sytuację mu chodzi? Jammal zdaje się stawiać muzułmanów w pozycji ofiary zarówno prawicowych jak i islamistycznych ekstremistów. Nie przedstawia jednak żadnych szczegółów tego, w jaki sposób wspólnoty muzułmańskie mają być ofiarą islamskiego ekstremizmu.
Ofiarami są z pewnością niczego nie podejrzewający rodzice, których nieletnie dzieci zostały zwabione przez ISIS do Syrii. Niestety Jammal nie daje odpowiedzi odnośnie tego, czy jego organizacja ma plan zwalczania zjawiska dołączania się do ISIS przez młodych muzułmanów. Zamiast tego lamentuje, że „sama islamska wspólnota nie da sobie rady z tymi problemami”, nalegając jednocześnie, żeby „program zwalczania ekstremizmu działał na wszystkich frontach”, bo „jednotorowy plan nie rozwiąże problemu”.
O co tu właściwie chodzi? Zdaniem Oussamy Jammala ani wspólnota islamska, ani organizacje muzułmańskie nie mogą i nie powinny robić niczego w kierunku przeciwdziałania ISIS albo islamistycznym masakrom, dopóki wymiar sprawiedliwości obiera sobie za cel konkretnie islamistyczną przemoc i organizacje dżihadystyczne.
Czy po takich stwierdzeniach z ust Jammala i wielu podobnych osób z USCMO czy CAIR (Council on American-Islamic Relations) ktokolwiek jeszcze uwierzy, że organizacje te na serio chcą przeciwstawić się islamskiej przemocy?
Tłumaczenie GB na podstawie http://www.meforum.org/
Tytuł – red. Euroislam
—————–
Johanna Markind jest prawniczką, pracowała w Departamencie Sprawiedliwości USA. Obecnie jest doradczynią w think tanku Middle East Forum.