Autor popularnego, anglojęzycznego bloga na temat Szwecji, „The Sweden Report”, opuszcza kraj.
„Z tego co widzę, nie ma po prostu prawdopodobnego scenariusza, w którym obecne napięcia społeczne i przyszłe zobowiązania finansowe nie doprowadzą do spirali trudności i konfliktów”, pisze bloger w ostatnich słowach do czytelników.
Urodził się w Szwecji, wychował w Szwecji, uzyskał amerykańskie obywatelstwo i tam się udaje, nie szczędząc gorzkich uwag wobec „skandynawskiego raju”.
„Kiedy byłem dzieckiem, Szwecja była nudnym, ale bezpiecznym miejscem. Tak, był tam ciężki, przykrywający wszystko koc socjalizmu i kolektywnych wartości, ale pod czerwienią istniał rdzeń pragmatyzmu. Intencją i celem było zawsze przynosić korzyści obywatelom.” (…)
Co się zmieniło od tego czasu? Dzisiaj politycy biorą udział w wyścigu, kto najlepiej zadba o obywateli innych krajów, „podczas gdy szwedzcy emeryci, uczniowie, niepełnosprawni i inne kategorie ludzi są całkowicie ignorowani”. Szaleje przemoc, „dżihadystyczne konie trojańskie” wmieszane w tysiące imigrantów nie posiadających dokumentów przenikają do kraju.
I nie chodzi o protekcjonizm ani o nacjonalizm. Blogger wierzy w wolny rynek, w swobodę podejmowania pracy przez wykształconych pracowników, w imigrację, która zdrowo wpływa na społeczeństwo stymulując handel i kulturę. To jednak nie jest przypadek Szwecji.
Homogeniczny nie tak dawno kraj ma teraz ogromną rzeszę osób z całkowicie odmiennej kultury: „26,8 % populacji urodziło się za granicą lub przynajmniej pochodzi od jednego rodzica z zagranicznym pochodzeniem, a krajowe biuro statystyczne szacuje, że około 150 tysięcy osób będzie przybywać rocznie do kraju, w którym jest 9,8 miliona mieszkańców”.
„Nie ma możliwości absorbować i asymilować takiej liczby ludzi, kropka”, stwierdza bloger i opisuje proces, jaki zachodzi w Szwecji. Tworzą się „etniczne enklawy, które z powodu niekompatybilności języka, kultury i umiejętności zawodowych stają się gettami, które w efekcie rodzą przestępczość, biedę i ekstremizm”. To tzw. „strefy szariackie”, o których było głośno przed naszymi, polskimi wyborami.
To nie jedyne bynajmniej problemy „raju” na północnym brzegu Bałtyku. System edukacyjny zrezygnował tam z twardego nauczania na rzecz miękkich kompetencji, przez co tworzy się ignorantów. Rynek nieruchomości jest przeszacowany i nie spotkał się z korektą po kryzysie w roku 2008, a ceny dalej rosną. System emerytalny, jak w całej Europie, obciążony jest przez starzejące się społeczeństwo. W Szwecji jednak w większym stopniu pracujący muszą jeszcze utrzymać niepracujących imigrantów. Spadła liczba łóżek szpitalnych. Do miesięcy wydłużyły się kolejki do leczenia nowotworów.
Może się więc okazać, że partia Razem – jeżeli wygrałaby następne wybory – bez większych problemów zbuduje w Polsce drugą Szwecję. Wystarczy tylko zaprosić jeszcze większą liczbę imigrantów, a resztę warunków już chyba spełniamy. Co więcej, nie będziemy już czytać krytycznych opinii z „The Sweden Report” i będziemy przekonani, że gonimy niedościgniony ideał wielokulturowego raju.
Jan Wójcik na podst. The Sweden Report
http://swedenreport.org/