„Spójrzmy też na fotoreporterów, którzy niczym święte krowy stoją w ogniu zamieszek i robią zdjęcia, w zasadzie po to, aby epatować świat.
Problem w tym, że później każdy już sam dopisuje sobie do nich komentarz. A jeszcze później niektóre te zdjęcia wysyłane są na konkursy i ktoś zdobywa główną nagrodę, ponieważ sfotografował inaczej od innych umierającego człowieka. Tymczasem chciałbym – także – zobaczyć w telewizji jak ‘uchodźcy’ plują na policjantów, jak wyrzucają butelki wody, ponieważ są z Czerwonego Krzyża, jak ubliżają personelowi ośrodków. I chciałbym też przeczytać o tym, że Arabia Saudyjska już zapowiedziała budowę 200 meczetów w Niemczech jako formę ‘pomocy dla uchodźców’”. (…)
„Inwazja na Europę to nie narodowo-wyzwoleńczy ruch uciskanych ludów. To skoordynowana akcja, o której służby specjalne jakich nam nie brakuje powinny wcześniej wiedzieć i nas uprzedzić. Politycy mogą się wypierać, my musimy to powiedzieć – Europa jest zdestabilizowana i będzie jeszcze bardziej zdestabilizowana. Czy mogliśmy w porę zareagować? Tak, nie brakuje nam ani środków, ani możliwości. Zabrakło czujności, pilności, wizji i odpowiedzialności za los UE i naszych narodów.”
To fragmenty wywiadu, jakiego udzielil Onetowi Marek Orzechowski, dziennikarz mieszkający w Belgii, autor ksiązki „Mój sąsiad islamista”.
Cały wywiad: http://wiadomosci.onet.pl/