„Nie ma związku między ekstremizmem a islamem”, oświadczył premier Francji, Manuel Valls, podczas konferencji mającej na celu poprawę relacji ze społecznością muzułmańską we Francji.
– Musimy wiedzieć, że to wszystko to nie jest islam – powiedział Valls. – [Islam to nie] mowa nienawiści, antysemityzm, kryjący się za antysyjonizmem i nienawiścią do Izraela, ani samozwańczy imamowie w naszych dzielnicach i naszych więzieniach, którzy propagują przemoc i terroryzm.
Pięć miesięcy po ataku dżihadystów w Paryżu, gdzie zostało zabitych 17 osób, rząd organizuje cykl spotkań z czołowymi przedstawicielami największej w Europie, około pięciomilionowej społeczności muzułmańskiej. Łącznie w tych spotkaniach ma wziąć udział około 120-150 liderów społeczności muzułmańskich, a także czołowych urzędników państwowych i ministrów. Prowadzone będą debaty na temat bezpieczeństwa w obiektach religijnych, wizerunku islamu w mediach oraz budowania nowych meczetów.
Radykalizacja jednak nie miała być jednym z wątków omawianych podczas spotkania w ministerstwie spraw wewnętrznych Francji. Uznano, że wprowadzenie tego tematu byłoby „negatywnym przesłaniem dla Francuzów oraz dla społeczności muzułmańskiej”. Rząd francuski szuka lepszego dialogu ze społecznością muzułmańską, lecz musi unikać pozorów, że wyodrębnia tę grupę.
Opozycyjna prawicowa partia byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego już spotkała się z krytyką ze strony grup muzułmańskich, ale również niektórych swoich członków, gdy na początku czerwca przeprowadzono wewnętrzne zebranie dotyczące „kwestii islamu” we Francji. Krytycy uznali to za „stygmatyzację” religii.