Taj Hargey
Młode brytyjskie muzułmanki coraz częściej – w odróżnieniu od swoich matek – hołdują modzie na noszenie burki. Uważam, że jest to jedno z najbardziej złowrogich zjawisk naszych czasów.
Zwolennicy burki lubią udawać, że jest ona symbolem wielokulturowości naszego społeczeństwa i filozoficznej tolerancji. Jednak ten wypaczony pogląd świadczy jedynie o kompletnym braku rozeznania. Burka jest w rzeczywistości archaicznym plemiennym strojem chętnie używanym przez fundamentalistycznych zapaleńców do promocji toksycznej gałęzi ekstremistycznej, nieugruntowanej w Koranie teologii. Każdy w Wielkiej Brytanii, w tym muzułmanie, powinien sprzeciwić się podstępnemu rozprzestrzenianiu się tego haniebnego okrycia, które jest więzieniem kobiet, zagrożeniem harmonii społecznej i bezpieczeństwa oraz podsyca nieufność i niesie ze sobą poważne konsekwencje zdrowotne.
Mimo że zwolennicy burki twierdzą inaczej, w rzeczywistości nie ma ona nic wspólnego z islamem, ale jest kulturową fanaberią sprowadzoną z Arabii Saudyjskiej i prymitywnych części świata islamskiego. Właśnie z wyżej wymienionych względów wraz z Muslim Educational Centre of Oxford rozpoczynam ogólnokrajową kampanię na rzecz zakazu noszenia zasłon twarzy w przestrzeni publicznej w Wielkiej Brytanii.
Zakaz ten miałby dotyczyć wszelkiego rodzaju zasłon, w tym kominiarek, jednak nie zapewniałby żadnych wyjątków dla burki czy nikabu w oparciu o fałszywe, politycznie poprawne pobudki, czy powoływanie się na sumienie religijne. Jednym z głównych celów tej inicjatywy jest przekonanie co najmniej 100 000 osób, by podpisały oficjalną petycję w sprawie zakazu, tym samym zmuszając Parlament do debaty na ten temat. Mimo że społeczeństwo jest coraz bardziej poruszone powszechnością zjawiska, nasi bojaźliwi politycy nie chcą zająć się tą kwestią z obawy przed oskarżeniami o islamofobię ze strony wojujących fundamentalistów i ich politycznie poprawnych sojuszników.
Najwyższy czas postawić na pierwszym miejscu potrzeby brytyjskiego społeczeństwa, przed bezprawnymi roszczeniami ekstremistów, których celem jest zastąpienie naszej liberalnej demokracji totalitarną teokracją, a burka jest ich bronią w tej daleko posuniętej wojnie kulturowej.
Odrzucając ich ideologię, muzułmanie środka powinni stać na czele kampanii o zakaz burki, która bardzo podkopuje wiarygodność i reputację ich religii.
Już wcześniej podejmowano próby delegalizacji zasłaniania twarzy w miejscach publicznych, jednak wszystkie one były inicjowane przez prawicę i nie zdobyły szerokiego poparcia. Ta kampania będzie inna. Jako pierwsza będzie prowadzona przez muzułmanów i da szansę wypowiedzenia się lekceważonej do tej pory, umiarkowanej większości muzułmanów. Zapraszamy zarówno muzułmanów jak i wszystkich innych obywateli do współpracy, której celem jest pozbycie się z Wielkiej Brytanii tej obcej nam kulturowej potworności.
Kluczowym bodźcem do rozpoczęcia kampanii właśnie teraz jest ogłoszona w tym miesiącu decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, że wprowadzony przez rząd francuski w 2010 roku zakaz noszenia zasłon twarzy w miejscach publicznych jest konstytucjonalny. Wspierana przez prawników z Birmingham 24-letnia Francuzka pochodzenia pakistańskiego wniosła świetnie przygotowaną sprawę do Trybunału twierdząc, że zakaz burki godzi w jej prawa religijne, kulturowe i prawa człowieka (kolejność nie jest przypadkowa,)
Na wszystkich możliwych poziomach ten budzący wątpliwości proces opierał się na wypaczeniach i kłamstwach. Na szczęście sąd odrzucił jej wniosek, jednak jej argumenty ilustrują wieczną słabość wszelkich sugestii, że powinniśmy zezwolić na noszenie burki w miejscach publicznych.
Po pierwsze, nie ma w samym islamie nakazu noszenia burki. Po drugie, burka nie jest częścią kultury Pakistanu – 90 procent kobiet w tym kraju jej nie nosi. Po trzecie, wśród praw człowieka nie ma prawa do noszenia tego, co nam się żywnie podoba w przestrzeni publicznej. W każdym cywilizowanym społeczeństwie wolności osobiste muszą wziąć pod uwagę powszechnie uznane normy społeczne.
Francuski zakaz okazał się nie tylko rozsądny, ale też zgodny z prawem. Od dawna uważam, że w Wielkiej Brytanii należy wprowadzić podobne zasady, żeby zapobiec wyobcowaniu wspólnot religijnych, a nawet społecznemu apartheidowi. Podobnie jak ETPR nie widzę w samym islamie żadnego nakazu noszenia burki. Zwyczaj zasłaniania twarzy wywodzi się z antycznej Persji i Bizancjum i sięga czasów 1000 lat przed pojawieniem się islamu. Był on podtrzymywany przez arystokratów ze względu na snobizm, a nie na religię. Chodziło im o to, żeby ich kobiety – żony, córki, siostry i matki – nie były na widoku wieśniaków.
Również sam Koran nie nakazuje noszenia burki, zaleca natomiast mężczyznom, żeby „spuszczali wzrok”, by unikać lubieżnych spojrzeń (24:30). Logicznie myśląc, jeśli kobiety są szczelnie zakryte od stóp do głów, nie będzie komu rzucać takowych spojrzeń. Niektórzy islamscy duchowni twierdzą, że burka jest nieodzownym elementem ich religii, ponieważ wedle przekazów żony Mohameta nie pokazywały twarzy publicznie. Ci duchowni nie opierają jednak swoich teologicznie niepoprawnych interpretacji na Koranie, ale na podejrzanych tekstach pobocznych islamu – hadisach. Są one zbiorem podań o Mahomecie, spisanym 250 lat po śmierci proroka islamu.
W każdym razie przeinaczenia te są celowe. Wers 32, rodział 33 Koranu mówi, że „żony Proroka są inne niż wszystkie kobiety” nie ma więc powodu, by je naśladować. Fakt, że muzułmanki pielgrzymujące do Mekki nie mogą zasłaniać twarzy, również wiele mówi. Skoro ta sięgająca czasów przedislamskich praktyka jest zakazana w świętym miejscu islamu, dlaczego miałaby panować na ulicach Wielkiej Brytanii?
Prawda jest taka, że nie ma żadnego religijnego usprawiedliwienia dla tych separatystycznych zasłon twarzy, z czym zgadza się większość muzułmanów nie będących fundamentalistami. Niedawno uniwersytet Al-Azhar – główna instytucja islamskiej teologii w świecie islamskim – ogłosił, ze burka nie ma żadnego religijnego autentyzmu.
Odkładając jednak teologię na bok, istnieje wiele innych argumentów przeciw burce. Ma ona negatywny wpływ na spójność społeczną, ponieważ utrudnia skuteczną interakcję w przestrzeni publicznej między muzułmanami, a wyznawcami innych religii. Nie można mówić o prawdziwej wymianie z osobą, której twarzy nie widać. Co więcej, burka to afront wobec idei równości płci.
Jeśli chciałbym nosić kominiarkę w autobusie czy banku, z pewnością szybko usłyszałbym ultimatum: zdjęcie kominiarki albo aresztowanie. Dlaczego muzułmanki miałby podlegać innym prawom? Feministki od zawsze walczą o równe traktowanie kobiet i mężczyzn – zgodnie z tą zasadą albo wszyscy mają prawo do zasłaniania twarzy, albo nikt.
Burka niesie też ze sobą znaczne zagrożenie dla bezpieczeństwa, znanych jest kilka przypadków, kiedy kryminaliści i terroryści dzięki burce uciekli wymiarowi sprawiedliwości – jest to bardzo niepokojące, biorąc pod uwagę krwawe groźby ekstremistów. W obecnej sytuacji nie możemy pozwolić sobie na absolutne prawo do zachowania anonimowości w miejscach publicznych.
Burka jest również niebezpieczna dla zdrowia: całkowite zasłonięcie ciała przekłada się na brak ekspozycji słonecznej. Niedawne badania przeprowadzone na 203 kobietach noszących burkę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ujawniły, że 199 z nich cierpiało na brak witaminy D. Jeśli nawet w bardzo nasłonecznionym kraju wyniki były tak słabe, jak poważny będzie to problem w niezbyt słonecznej Wielkiej Brytanii? Po raz pierwszy od II Wojny Światowej nasze społeczeństwo będzie musiało zmierzyć się z chorobami kości, takimi jak krzywica.
Zwolennicy burki mówią o wolności wyboru, jednak nie chodzi tu o wolność kobiet do noszenia burki, tylko o wolność mężczyzn do narzucania kobietom swojej woli. Nie jest to wyzwolenie kobiet, ale ich więzienie. Burka jest tylko kolejną bronią w mizoginistycznym arsenale dżihadystów, obok przymusowych małżeństw, obrzezania kobiet i dyskryminacji płciowej. Nie ma na to wszystko miejsca w brytyjskim społeczeństwie, gdzie dążymy do równego traktowania kobiet. Tolerując takie zjawiska, pozwalamy na wzrastanie wśród nas apartheidu.
Wszyscy, muzułmanie i nie tylko, mamy obowiązek powstrzymania religijnych ekstremistów, którzy cynicznie wykorzystują brytyjską tradycję tolerancji i wolności osobistej w dążeniu do realizacji swojej sekciarskiej agendy, zaczerpniętej z arabskiego Bliskiego Wschodu. Dobrym początkiem byłoby zmuszenie naszych polityków do debaty na ten temat i w tym celu możemy podpisać petycję.
Nie możemy dłużej zgadzać się na ukradkową arabizację islamu w Wielkiej Brytanii, ponieważ prowadzi ona do utraty tak cenionych przez Brytyjczyków wolności. Właśnie teraz musimy zająć stanowisko.
GB, na podstawie www.dailymail.co.uk/news/article-2695181/Why-I-Muslim-launching-campaign-ban-burka-Britain.html?ito=social-facebook
———————-
Dr Taj Hargey jest imamem Oxford Islamic Congregation i dyrektorem Muslim Educational Centre w Oxfordzie.