Kobiety nie powinny śmiać się w miejscach publicznych. Tak o zepsuciu moralnym w Turcji mówi wicepremier Bülent Arınç.
W trakcie Eid el-Fitr, radosnego święta zakończenia Ramadanu, Arınç opisał ideał kobiety i mężczyzny opierający się na wstydzie i honorze:
„Czystość jest tak istotna. (…) To ozdoba zarówno kobiet jak i mężczyzn.(…) On nie będzie kobieciarzem. Będzie wierny żonie. (…) Ona będzie wiedziała, co jest zabronione, a co nie. Nie będzie śmiała się publicznie. W swoich zachowaniach nie będzie zapraszająca i będzie chronić swoją czystość”.
Arınç tęskni za światem moralności, który odszedł: „Gdzie są nasze dziewczęta, które lekko rumienią się, spuszczają głowy i odwracają oczy, kiedy patrzymy na ich twarze (…)?”.
Mogłoby to wydawać się dziwactwem starszego pana, ale w kraju słynącym z rekordowej liczby „honorowych” zabójstw, wypowiadanie takich słów to zabawa zapałkami w prochowni. Za splamienie honoru rodziny w samym Stambule w roku 2008 średnio co tydzień ginęła kobieta. Przenoszenie więc przez wysokiego rangą polityka odpowiedzialności na kobietę za „zapraszające zachowania” może wywołać groźne konsekwencje.
Były przewodniczący Organizacji Współpracy Islamskiej, Ekmeleddin İhsanoğlu, który konkuruje na stanowisko prezydenta przeciwko szefowi Arınça, premierowi Erdoganowi, ripostował, że w Turcji bardziej niż wszystko inne potrzebny jest śmiech kobiet, tak samo jak szczęśliwy śmiech wszystkich.
AX na podst. Hurriyet