Financial Action Task Force, międzynarodowa organizacja ustalająca standardy przeciwdziałania finansowaniu terroryzmu, chciała umieścić Turcję na czarnej liście krajów nie stosujących się do jej zasad, w towarzystwie Korei Pólnocnej i Iranu.
Spowodowało to spadek notowań liry i indeksu giełdowego w Ankarze. Ostatecznie Turcja pozostała w szarej strefie i inwestorzy się uspokoili, ale problem finansowania terroryzmu w Turcji pozostał.
Amerykańska Fundation for Defense of Democracies, opublikowała raport omawiający poszczególne problemy Turcji z finansowaniem terroryzmu. Poniżej przedstawiamy jego skrót.
Niezrozumiała jest przede wszystkim polityka Turcji wobec Iranu. Z jednej strony godzi się, żeby na jej terytorium montować elementy amerykańskiej tarczy rakietowej wymierzonej w Iran. Z drugiej, pomaga Iranowi ominąć sankcje ONZ wymieniając złoto za irański gaz. Pozwala także działać na swoim terytorium irańskiemu bankowi Mellat, objętemu sankcjami UE i USA. I problemem nie jest tu brak nadzoru, ale uwikłanie władz w nielegalne transakcje. Tak jak było w przypadku Rezy Zerraba, który codziennie przez półtora roku przekazywał do Iranu średnio tonę złota, co dało finalną wartość 28 miliardów USD. Za to wszystko opłacał ministrów i ich rodziny milionami dolarów. Kiedy zaczęło się śledztwo, nawet premier Turcji Erdogan bronił Zerraba.
Z kolei na terenie Syrii Turcja działa tak, żeby osłabić poplecznika Iranu, Bashira Assada. W tym celu, jak donoszą liczne raporty, Turcja pośrednio i bezpośrednio zbroi i szkoli ugrupowania sunnickiego dżihadu. Część z tych działań, podkreśla autor raportu Jonathan Schanzer, może być wynikiem niespójnej polityki Waszyngtonu wobec Turcji. Jednak kiedy w 2012 roku USA chciały uznać powiązany z Al-Kaidą Front Al-Nusra za organizację terrorystyczną, rząd w Ankarze sprzeciwił się temu.
Od 2013 roku szeroki strumień dżihadystów i broni płynącej przez Turcję do Syrii jest dobrze udokumentowany. Aż wreszcie na początku tego roku szef izraelskiego wywiadu poinformował, że na terenie Turcji znajdują się trzy bazy szkoleniowe dżihadystów.
Raport wspomina także o pojedynczych osobach uznanych za finansujące terroryzm, takich jak Yasin Al-Qadi, za którym wstawiał się Erdogan, czy jeden z szefów Hamasu, dla którego Turcja stała się bezpieczną przystanią. Przystanią, z której wypłynęły okręty mające przełamać blokadę morską Gazy, zorganizowane przez turecką fundację IHH. W tym okresie IHH uważana była za organizację charytatywną niosącą pomoc Strefie Gazy. Późniejsze naloty tureckiej policji w 2014 roku wykryły transfery broni do dźihadystów w Syrii. W tej sprawie trwa dochodzenie.
Jednak niepokojącym sygnałem było natychmiastowe przeniesienie do innego rejonu szefów dwóch jednostek antyterrorystycznych, które dokonały nalotów na siedziby IHH.
Turcja, nie spełniając wymogów FATF, przyzwalając na finansowanie terroryzmu czy omijanie sankcji nałożonych przez państwa zachodnie pogarsza swoją wiarygodność w ramach NATO oraz jako kandydata na członka UE.
Kiedy stowarzyszenie Europa Przyszłości w ramach kampanii Voice for Europe protestowało przeciwko rozpoczęciu rozmów akcesyjnych z Turcją, padał argument, że poprzez Turcję Unia będzie miała wpływ na Bliski Wschód. Czy o ten rodzaj wpływu chodziło?
AX