Tureccy islamiści propagują zniekształconą historię tureckich władców Imperium Ottomańskiego, której celem jest promocja islamu kosztem wartości samej republiki. Pisze o tym w artykule dla „Wall Street Journal” Soner Cagaptay.
Reakcja w Turcji na śmierć Ertugrula Osmana, dziedzica do tronu Ottomanów i następcę ostatniego kalifa, nie mogła być bardziej szokująca. Niedawno islamiści w kaftanach i z długimi brodami zebrali się Istambule, aby pochować tytułowaną głowę społeczności świata muzułmańskiego – lubiącego whisky i muzykę klasyczną prozachodniego Turka, który do niedawna mieszkał na East Side w Nowym Jorku.
Zawłaszczenie Osmana, spadkobiercy prozachodnich sułtanów ottomańskich, przez islamistów, jest w rzeczy samej peryskopem, dającym wgląd w umysły islamistów: islamizm to nie sprawa religii ani rzeczywistości. Mamy tu raczej do czynienia z mitem i naginaniem rzeczywistości w celu promocji islamizmu – utopijnej ideologii. Osman, wychowany przez prozachodnich kalifów i sułtanów, kochał Turcję Ataturka, a mimo to islamiści wykorzystali jego pogrzeb i pamięć o kalifacie, zmieniając je w symbole antyzachodniej, antysekularnej i anyliberalnej agendy.
Jeśli Ertugrul Osman i Ottomani żyliby w dzisiejszych czasach, zostałby on bez wątpienia sułtanem i ścigałby fundamentalistów, którzy zakłócili jego pogrzeb, żeby niszczyć jego dziedzictwo.
Wbrew wysiłkom islamistów, którzy chcieliby aby w ich wersję historii uwierzył świat, ottomański kalifat nie był antyzachodni. Imperium Ottomańskie zawsze utrzymywało bliskie kontakty z Zachodem. Początki tej sympatii sięgają już XVI wieku, kiedy to sułtan Sulejman Wielki nazwał siebie imperatorem Imperium Rzymskiego. W XVIII i XIX wieku ottomańscy sułtanowie i kalifowie zapoczątkowali program intensywnych reform, aby zmienić obraz swego imperium – zabieg, który miał zyskać przychylność Zachodu. Kalifowie zakładali instytucje edukacji świeckiej i utorowali drogę dla emancypacji kobiet dzięki powszechnym ich zapisom do tych szkół. Z początkiem XIX wieku sułtanowie i kalifowie stali się uosobieniem zachodniego stylu życia i jego wartości. Ostatni kalif, Abdulmecid Efendi, uważał państwo ottomańskie za siłę Zachodu i w tym upatrywał jego przeznaczenia. Był on światłym człowiekiem i zapalonym artystą, którego obrazy, włączając w to kolekcję aktów, znaleźć można w różnych muzeach, na przykład w istambulskim nowym Muzeum Sztuki Współczesnej.
Błędem jest więc ukazywanie Imperium Otomańskiego jako antytezy dla świeckiej republiki Ataturka założonej w 1923 roku. Prawdą natomiast jest, że kiedy Ataturk przekształcił Turcję w republikę w 1923 roku poprzez zniesienie państwa ottomańskiego i kalifatu, nie wykorzenił sułtańsko-kalifackiego dziedzictwa. Zamiast tego, spełnił ich sen o Turcji jako społeczeństwie o w pełni zachodnim charakterze. Uważa się, że reformy Ataturka są kontynuacją Imperium Ottomanów – po prostu doprowadził ich reformy do logicznego zakończenia.
Co więcej, sam Ataturk był produktem par excellence Imperium Ottomańskiego. Wychował się w Salonikach, centrum kosmopolityzmu i zachodniej kultury w reformującym się imperium. Studiował w świeckich szkołach ottomańskich i został wyszkolony w prozachodniej ottomańskiej armii.
Debata dotycząca dziedzictwa Ottomanów ma konsekwencje nie tylko dla Turcji, ale także dla współczesnych muzułmanów i dążeń świata zachodniego do pokonania radykalnych islamistów. Na wiele lat przed pojawieniem się al-Kaidy kalifowie znaleźli antidotum na radykalnych dżihadystów – postępową wizję społeczeństwa muzułmańskiego spoglądającego w kierunku Zachodu. Sułtani i kalifowie położyli fundamenty pod społeczeństwo na modłę zachodnią, włączając w to pierwszy parlament ottomański i konstytucję z 1876 roku, w której zasiali nasiona zachodnich wartości, takich jak świecka edukacja i emancypacja kobiet. Współczesna Turcja zawdzięcza swoją egzystencję zarówno Ataturkowi jak i sułtanom-kalifom, którzy byli pionierami gotowymi promować wartości liberalne i zachodnie wśród społeczności muzułmańskiej.
Teraz islamiści uzurpują sobie prawo do kalifatu i jego spuścizny. Najpierw fundamentaliści przeinaczyli politykę kalifatu, zmieniając jego obraz i przedstawiając jako instytucję antyzachodnią. Potem spreparowali odrodzenie tego wymyślonego kalifatu jako najważniejszego politycznego marzenia antyzachodniej ideologii.
Osiemdziesiąt lat temu kalifowie i sułtanowie wyobrażali sobie kraj jako taki, któremu bliżej było do Turcji współczesnej niż do społeczności islamskiej wymyślonej przez al-Kaidę i inne siły polityczne nie podzielające snu Ataturka o prozachodniej, liberalnej Turcji. Sam Ertugrul Osman krótko przed swą śmiercią powiedział tureckiemu dziennikarzowi Asli Aydintasbasowi: Republika okazała się niszcząca dla naszej rodziny, ale bardzo dobra dla Turcji.
Kalif Osman z urodzenia był Turkiem, z wyznania był muzułmaninem, ale z wychowania był człowiekiem Zachodu. Chcę z powrotem mojego kalifa i wszyscy muzułmanie pragnący wyzwolić się z jarzma zniekształconego i nieliberalnego świata narzuconego przez islamistów, powinni chcieć tego samego.
Soner Cagaptay jest dyrektorem tureckiego programu badawczego w The Washington Institute for Near East Policy
Tłumaczenie Jagoda Gwizd