Wywiad przeprowadzony przez „Citizen Times“ z Udo Ulfkotte, niemieckim krytykiem islamu. Redakcja „Euroislamu“ nie utożsamia się z poglądami Ulfkotte – przedstawiamy je Czytelnikom, żeby mogli sobie wyrobić własne zdanie na ich temat.
Citizen Times: Dziewięć lat temu ukazała się pańska pierwsza książka na temat islamu „War in our cities“. W jakim kierunku poszła od tamtego czasu debata na temat islamu w Niemczech?
Udo Ulfkotte: Oddajemy coraz więcej pola. Zostawmy moje książki i spójrzmy na Thilo Sarrazina – wtedy będziemy musieli pogodzić się z rzeczywistością i przyznać, że nawet jeśli książka krytykująca islam sprzedaje się w milionach egzemplarzy, a jej autora cytują wszystkie media, niczego to nie zmienia. Dziś jesteśmy w tym samym punkcie, co przed Sarrazinem. W wymiarze politycznej poprawności jest coraz gorzej. Debata na temat islamu nie rozwija się wcale. Jest coraz bardziej tłumiona.
– Powstał szeroki front tak zwanych stronniczych badaczy islamu, którzy jego krytykę nazywają islamofobią. O co tu chodzi?
– Śmiać mi się chce, gdy to słyszę. Islamofobia wywodzi się z krajów muzułmańskich. Większość muzułmanów cierpi z jej powodu. Sunnici są islamofobami wobec szyitów, szyici wobec islamu ahmadija i tak dalej. Przez 17 lat pobytu w państwach muzułmańskich miałem okazję obserwować tę islamofobię.
Nie znam innej grupy na całym świecie, która byłaby w większym stopniu ukształtowana przez islamofobię, niż muzułmanie. Nie wiem o żadnym ze stronniczych badaczy, którzy podjęliby ten temat. To także zostało stłumione. Nie chodzi więc o islamofobię, ale o poprawność polityczną. Wtłacza się coś do głowy głupim Niemcom, a ci rzeczywiście głupi w to wierzą.
– Co sądzi pan o niektórych przedstawicielach krytyki islamu w Niemczech, takich jak ruch PRO albo organizacjach takich jak BPE (organizacja pozarządowa broniąca wolności i praw człowieka i sprzeciwiająca się islamizacji)?
– Szczerze mówiąc nie ma żadnej grupy, która mogłaby coś zmienić lub już coś zmieniła. Nie obwiniam ich, po prostu stwierdzam fakt. Aktorzy na tej scenie zmieniają się i są przypadkowi. Nie mają charyzmy; inaczej zaszliby o wiele dalej. Powstała próżnia, ale nie ma komu jej wypełnić. Tak samo było w Holandii do czasu pojawienia się Wildersa. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko.
– Powiedzmy to wprost – czym jest islam? Religią, kulturą czy ideologią polityczną?
– Wszystkim, co pan wymienił. Islam jest i religią, i ideologią polityczną, i kulturą. Jest także modelem ekonomicznym, systemem sądownictwa, ładem politycznym i modelem społecznym. Islam nie jest więc tylko religią.
Mahomet dla przejęcia władzy zrobił to samo, co Hitler w XX w. Neutralny czytelnik znajdzie w Koranie ponad 200 fragmentów nawołujących do walki przeciwko niewiernym. To jest mieszanka wybuchowa. Koran, powinien znaleźć się na liście zakazanych książek, tak jak „Mein Kampf“.
W mieście Jatrib, zwanym obecnie Medyną, Mahomet ściął pięciuset Żydów. Więcej nie mógł, bo w Jatrib nie było już więcej żydowskich mężczyzn. Nazistowska ideologia i islam są do siebie bardzo podobne. Nie bez powodu przywódcy muzułmańscy stworzyli własne oddziały SS by wspierać Hitlera w ludobójczej kampanii przeciwko Żydom. Nazistów Allaha w zielonych barwach traktuje się dziś z wielką kurtuazją. Co za ironia losu!
– Gdyby Minister Friedrich zwrócił się do pana po radę – jakie konkretne kroki by mu pan zalecił?
– Powiedziałbym mu prawdę. Czas działa w zabójczym tempie na naszą niekorzyść i na niekorzyść wszystkich partii w Bundestagu. Zapomnijmy na moment o islamie i problemach, które mamy z muzułmanami. Osobiście nie obawiam się ich i nie próbuję już nic zdziałać na scenie politycznej, gdyż już niedługo historia potoczy się w zupełnie innym kierunku – z bardzo prostego powodu. Rządy krajów europejskich bankrutują. Zapewniamy wszystkim pomoc finansową – z wyjątkiem nas samych. Na końcu to my za to zapłacimy. Czekam na tę chwilę, gdyż wtedy jedynym wyjściem będzie odkręcenie wszystkiego – od pomocy społecznej po emerytury. W tym momencie, rzecz jasna, zabraknie pieniędzy na utrzymywanie milionów muzułmanów żyjących z zasiłków i oczekujących naszej opieki.
Rozpocznie się walka o dystrybucję pieniędzy. W którymś momencie obywatele zapomną o politycznej poprawności i zaczną się zastanawiać, czy nadal chcą być biurem zasiłkowym dla całego świata i czy chcą się dzielić owocami swojej pracy z ludźmi, którzy przynoszą tylko koszty. O tym będzie się mówić.
– Teoria, o której pan mówi od 2010 roku, pochodzi od amerykańskiego futurologa Geralda Celente.
– Zgadza się. Będziemy świadkami masowych wyjazdów muzułmanów z Europy do ich krajów. To wszystko daje się przewidzieć. Na tym tle mam trzy sugestie dla ministra spraw wewnętrznych:
Po pierwsze: Teraz, dzisiaj, zgodnie z prawem, deportujmy wszystkich muzułmanów, którzy nie mają w Niemczech pracy ani niemieckiego obywatelstwa.
Po drugie: Odbierajmy już przyznane obywatelstwo wszystkim muzułmanom i deportujmy wszystkich tych, którzy nie dowiedli, że są godni je posiadać. Stany Zjednoczone od dłuższego czasu postępują tak na przykład z islamistami i przestępcami.
Po trzecie: Wprowadźmy zrozumiałe instrukcje dotyczące islamu do programów szkolnych i nauczajmy dzieci o zbliżonej do nazizmu idelogii muzułmańskiej. Ktokolwiek chce walczyć z nazistami, musi podjąć walkę z ideologią założyciela islamu – Mahometa.
Minister Friedrich nie zrobi tego wszystkiego. W dającej się przewidzieć przyszłości muzułmanie zostaną wyparci z Europy. Oczywiście nie chcę tego, ale taka przyszłość rysuje się na horyzoncie. Historia oznacza zmianę. Wkrótce będziemy świadkami wielkich zmian – po prostu dlatego, że zniszczyliśmy nasze finansowe podstawy. Wielki wybuch nadchodzi i rozwiąże muzułmański problem.
– Politolog Thomas Tartsch nazwał pana ojcem krytycznej literatury na temat islamu. Jest pan bardzo aktywny na polu dziennikarskim. Czego możemy spodziewać się tego lata?
– Nie piszę wyłącznie pod własnym nazwiskiem; jestem też ghostwriterem autobiografii dla wielkich wydawnictw. Teraz pracuję nad autobiografią znanego polityka SPD. Jak się pan domyśla, nie mogę zdradzić nazwiska. Mogę powiedzieć tyle: podziela moje zdanie na temat islamu, ale publicznie wypowiada się inaczej. To zapewnia mu głosy wyborców. W przeciwieństwie do mnie naprawdę nienawidzi muzułmanów. W książce będzie się jednak wydawał kimś innym. Ceni sobie to, że będzie opisany w konteście swoich wizyt w meczetach i na międzykulturowych konferencjach. To jest ta strona, którą ów polityk zaprezentuje czytelnikom. Tak to już jest w dobie poprawności politycznej.
Tłumaczenie: Karli
Źródło: http://www.citizentimes.eu/2012/04/09/islamophobia-is-prevalent-above-all-among-muslims/