Jan Wójcik
W tym tygodniu wstrząsnęło to nami: w Libii zniszczono pomniki brytyjskich żołnierzy z II wojny światowej. Między nimi znalazł się też grób polskiego żołnierza z Brygady Strzelców Karpackich. Nie wiem jakie były historie waszych rodzin, ale moi pradziadkowie walczyli w tej brygadzie, może to był ich kolega?
Pomińmy to, że przewidywania co do „demokratyzacji” Libii związane z Arabską Wiosną okazały się nietrafione. Reakcja naszych władz na libijski wandalizm, jedynie protest polskiego ambasadora, może wydawać się słaba. Tylko czego mamy oczekiwać wobec odległej Libii, gdzie nie ma jasnych reguł, nie ma władz, które kontrolują terytorium, nie ma z kim rozmawiać? I czego tak naprawdę oczekiwać od polskiego rządu, który nie potrafi zadbać o pamięć i historię na terenie własnego kraju?
Wątpię czy są wśród czytelników osoby nie znające początku poematu Mickiewicza:
„Nam strzelać nie kazano. – Wstąpiłem na działo
I spojrzałem na pole; dwieście armat grzmiało.”
To opowieść o sławnej Reducie Ordona, obronie Warszawy, która skończyła się tragiczną rzezią. Do pewnego czasu sądzono, że Reduta była umiejscowiona na Woli, jednak późniejsze badania wskazują na okolice ulicy Na Bateryjce. W tym miejscu kończona jest już budowa meczetu, finansowanego z pieniędzy Arabii Saudyjskiej, kraju wrogiego prawom człowieka. Meczet buduje polska organizacja muzułmańska zrzeszona w ramach FIOE, parasolowej organizacji Bractwa Muzułmańskiego, którego duchowy lider, szejk Jusuf Al-Karadwi, roztacza wizję totalitarnego islamskiego państwa.
Jak podaje „Życie Warszawy” prawo do zdeptania tego miejsca zostało oddane beztrosko:
„Do napisania tego artykułu skłonił mnie przypadek tzw. prawdziwej Reduty Ordona, czyli dzieła usytuowanego w rejonie ulicy Na Bateryjce. Pisaliśmy o nim przed kilkoma laty, a przed rokiem znacznie szerzej, gdy poświęciliśmy mu jeden odcinek varsavianów. Dopiero potem obudziły się różne instytucje, z których część zaczęła przypisywać sobie jej odkrycie. Redutę Ordona usytuowano przed wojną w błędnym miejscu (i tam składano okolicznościowe kwiaty), a prawdziwy obiekt niszczono. Kiedy na jego brzegu rozpoczęto wykopy pod tzw. meczet (przy ulicy Bohaterów Września), nie przeprowadzono żadnych badań archeologicznych. Te wykonali nocami we własnym zakresie entuzjaści, odnajdując wiele interesujących przedmiotów. Dopiero, gdy większą część terenu rozkopano pod budowę i nie było już co badać, urzędnicy zaczęli działać. W podobny sposób zniszczono w stolicy dziesiątki obiektów, nie mając nawet pojęcia, że są to dawne fortyfikacje.”
Nie oburzajmy się więc, że gdzieś w odległym kraju, gdzie brak struktur władzy i rządów prawa, dochodzi do niszczenia grobów polskich żołnierzy, ponieważ u nas nie jesteśmy w stanie o to sami zadbać.
A może się mylę, może nie jest jeszcze za późno? Może oddolna inicjatywa Polaków jest w stanie odzyskać jedno z najcenniejszych miejsc naszej historii, o którym uczy się każde dziecko?
Dziękuję za pomysł bloggerowi salonu24