Islamscy ekstremiści w Ameryce Łacińskiej wykorzystują nasilające się antyamerykańskie tendencje, by szerzyć radykalny islam. Boliwijski rząd zrywa stosunki dyplomatyczne z USA i Izraelem, a zacieśnia współpracę z irańskim reżimem.
Boliwijscy muzułmanie ściśle współpracują z fundamentalistami z Bliskiego Wschodu – wynika ze specjalnego raportu amerykańskich służb specjalnych Open Source Center.
Muzułmanie w boliwijskim społeczeństwie to zaledwie promil. Na dziesięć milionów mieszkańców zalewie tysiąc to wyznawcy Mahometa. Dane te nie zmieniają jednak faktu, że Ameryka Łacińska może być doskonałym miejscem dla islamskich radykałów i terrorystów.
Założyciel Boliwijskiego Centrum Islamu, pakistański imigrant, Mahmud Amer Abusharar na publicznym wykładzie powiedział, że wszyscy muzułmanie osadzeni w więzieniach, znaleźli się tam z powodu wpływu Stanów Zjednoczonych na politykę boliwijską. To nie pierwszy antyamerykański głos płynący ze strony boliwijskich muzułmanów. Wcześniej jego kolega Isa Amer Quevedo potępił Waszyngton za inwazję w Afganistanie. Jesteśmy świadkami tego, jak Stany wypowiadają zbrojny dżihad terroryzmowi. Ich celem jest zbombardowanie Afganistanu – czytamy na oficjalnej stronie islamskiego centrum. Boliwijskie Centrum Islamu pozostaje w ścisłej komitywie z saudyjską organizacja World Assembly of Muslim Youth, podejrzewaną o związki z terroryzmem.
Abusharar w swoich dążeniach także na boliwijskim gruncie nie jest osamotniony. Przewodniczący Stowarzyszenia Kultury Boliwijskich Muzułmanów Fayez Rajab Khedeer Kannan oficjalnie poparł przywódcę Libii i zwrócił się do niego z prośbą o finansowe wsparcie religijnej misji w Boliwii. Z kolei szef bliźniaczej organizacji – Fundacion Cultural Islamica Boliviana – Roberto “Yusuf” Chambi Calle, utrzymuje stały kontakt z irańskim terrorystą Moshen Rabbani’m.
USA podejrzewają, że wszystkie wymienione organizacje są jedynie przykrywką dla radykalnych działań. Anonimowy pracownik amerykańskich służb specjalnych przyznaje, że nasilające się w tym regionie lewicowe tendencje, mogą przygotować grunt muzułmańskim ekstremistom, przez co Ameryka Łacińska może powtórzyć scenariusz znany z Bliskiego Wschodu.
Pewne uzasadnienie tej tezy znajdujemy w działaniach boliwijskich władz. Trzy miesiące temu rząd w La Paz zerwał kontakty dyplomatyczne z Izraelem i Stanami, wyrażając w ten sposób swój sprzeciw wobec sposobu, w jaki Izraelczycy traktują Palestyńczyków. Równocześnie prezydent Boliwii Evo Morales zacieśnił kontakty z irackim prezydentem Mahmoudem Ahmadinejadem. Teheran znacznie zwiększył inwestycje gospodarcze w Boliwii. Ich zasięg obejmuje rolnictwo, energetykę, a nawet służbę zdrowia. Iran zaoferował swój personel zarządzający do boliwijskich szpitali.
Stany Zjednoczone są zaniepokojone boliwijsko-irańskim sojuszem. Były doradca ds. antyterroryzmu w Departamencie Ochrony Stanów Zjednoczonych ostrzega, że ekstremizm islamski eksportowany jest do innych krajów w niewinnej formie. Fundamentaliści wykorzystują często organizacje dobroczynne i edukacyjne. Społeczeństwo, które otrzymuje od radykałów pomoc medyczną, religijną i wykształcenie zaczyna przejawiać coraz bardziej radykalne tendencje, co w konsekwencji prowadzi do przemocy – zauważa Marisa Porges. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że gospodarcza współpraca Teheranu z La Paz, może być znakomitą okazją do finansowego wsparcia radykałów.
JB na podst. Fox News