Modlitwa na ulicy porównana do okupacji

Marine Le Pen, córka Jean-Marie Le Pena, znalazła się we Francji w ogniu krytyki za wypowiedź, w której porównała muzułmanów modlących się na ulicach do okupantów.

Stwierdzenie to wygłosiła w ub. tygodniu na wiecu zwolenników Frontu Narodowego. Później sprecyzowała, że nie miała na myśli konkretnie niemieckiej okupacji Francji podczas II wojny światowej. „Równie dobrze może chodzić o Anglików okupujących Francję w epoce Joanny d’Arc” – tłumaczyła. „Miejsca publiczne, które muzułmanie sobie przywłaszczają na modlitwę, to miejsca, w których zaczyna rządzić prawo religii. To jest okupacja. Wprawdzie nie ma czołgów, nie ma żołnierzy, jednak wciąż jest to okupacja”.

Według Partii Socjalistycznej, kandydatka na przewodniczącą Frontu Narodowego pokazała „prawdziwe oblicze francuskiej skrajnej prawicy”. „Jej wypowiedzi są dowodem ignorancji. To kolejna prowokacja, która ma służyć podsycaniu nienawiści” – oburza się Patrick Mennucci. Pierre Lellouche z centroprawicowej partii UMP uważa natomiast, że Marine Le Pen poprzez swoje słowa przypomniała, że posługuje się logiką dyskryminacji, a zatem logiką antyrepublikańską.

Muzułmanie rozkładają dywany do modlitwy na paryskiej ulicy

Muzułmanie rozkładają dywany do modlitwy na paryskiej ulicy

Marine Le Pen jest główną kandydatką na następczynię swojego ojca, szefa Frontu Narodowego. Chce również startować w wyborach prezydenckich w 2012 roku.

Francuska Rada Muzułmanów (CFCM) oświadczyła, że wypowiedź Marine Le Pen jest “obraźliwa wobec muzułmanów Francji” oraz “zachęca do nienawiści i przemocy wobec
nich”.

Jednym z miejsc, gdzie muzułmanie modlą się na zewnątrz meczetu, jest dzielnica Paryża Goutte d’Or. W czerwcu policja zabroniła tam mieszkańcom urządzenia ulicznego party pod hasłem “Wino i parówki”, miał to być protest przeciwko islamizacji przestrzeni publicznej. Lewicowi aktywiści uznali ten pomysł za „rasistowski” i prowadzący do aktów przemocy.

Muzułmańscy mieszkańcy tej dzielnicy powiedzieli agencji AFP, że są “przyzwyczajeni do takich komentarzy jak pani Le Pen”. Zdaniem AFP wielu z nich czuje się zagrożonych. „Nie zostawią nas w spokoju”, powiedział właściciel sklepu spożywczego, który przedstawił się jako Hakim. „Przy tym zimnie i chlapie wolelibyśmy mieć czystą salę do modlitwy, ale nie mamy wyboru”, powiedział Walid Ben, pracownik fabryki tkanin w dzielnicy. „Rozumiem, że to [modlitwa na ulicy] przeszkadza ludziom, ale jakie rozwiązanie proponuje Marine Le Pen?”

W sondażu przeprowadzonym przez agencję Ifop dla “France Soir” 40% Francuzów zgodziło się z opinią pani Le Pen, że modlitwy muzułmanów na ulicy można porównać do okupacji hitlerowskiej.. Wśród zwolenników partii UMP prezydenta Sarkozy’ego, odsetek ten wyniósł 54%; natomiast wśród zwolenników lewicy 82% nie zgadza się z tą opinią.

Oprac.PJ

Na podst. AFP, InfoTuba.pl, Reuters.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign