W raporcie zleconym i finansowanym ze środków rządu Norwegii zostałem obwołany piewcą islamofobii. Czy zostanę zaciągnięty do sądu? – pyta dr Bruce Bawer – wykładowca akademicki i dziennikarz.
Jeśli chodzi o wyrażanie opinii w kwestii islamu, doświadczenia ostatnich lat wyraźnie ukazują w którym kierunku podąża Zachód. We Francji i Włoszech Oriana Fallaci odpowiada przed sądem za dyskredytowanie islamu. W Kanadzie Mark Steyn i Ezra Lewant zostali postawieni przed trybunałami Komisji Praw Człowieka za publikowanie tekstów krytykujących islam. W Australii organizacja islamska pozwała dwóch pastorów za „szkalowanie muzułmanów”. W Wielkiej Brytanii felietonista Daily Telegraph został aresztowany pod zarzutem podżegania do nienawiści w tekstach na temat islamu, natomiast arcybiskup Canterbury zaproponował zaostrzenie prawa w tym zakresie. W Holandii z kolei, Geert Wilders, przewodniczący Partii Wolności, która w wyborach 9 czerwca uzyskała tak wysokie poparcie, że być może znajdzie się w koalicji rządzącej, ciągle stoi przed groźbą procesu za nakręcenie filmu na temat koranicznego podłoża terroryzmu.
Wreszcie w Norwegii, gdzie mieszkam, ostatnie dni przyniosły kolejne niepokojące wydarzenia. Gwoli wprowadzenia przedstawię kilka cytatów z mojej książki pt. Poddanie się: przypodobywanie się islamowi kosztem wolności „Surrender: Appeasing Islam, Sacrificing Freedom”, w której na stronach 230-231 podsumowuję kilka niepokojących aspektów wydanego w 2005 roku norweskiego prawa dotyczącego dyskryminacji:
Zakazuje ono „prześladowania na tle etnicznym, religijnym, rasowym, z powodu odmiennego pochodzenia, narodowości, języka czy wierzeń, definiując prześladowanie jako ‘czyny, ich zaniechanie, lub wypowiedzi, które skutkują, lub mają charakter obraźliwy, zastraszający, wrogi, poniżający lub upokarzający’”.
Innymi słowy, nielegalne jest mówienie niektórych rzeczy.
Z zarzutami mogą wystąpić nie tylko osoby, które rzekomo poczuły się urażone, jak również organizacje takie jak Centrum Antyrasistowskie lub Centrum Zwalczania Dyskryminacji na tle Etnicznym (oba te organy brały udział w formułowaniu tego prawa i istnieją bardziej po to, by zwalczać brak poprawności politycznej, aniżeli prawdziwy rasizm i dyskryminację), czy też Rządową Organizację ds. Równości i Przeciwdziałania Dyskryminacji.
W praktyce oznacza to, że duża liczba skrajnie lewicowych organizacji otrzymała prawo uciszania tych, z którymi się nie zgadzają.
Naruszenie tego prawa przez osoby działające samodzielnie jest karane grzywną, natomiast gdy działają one w porozumieniu z co najmniej dwiema innymi osobami (jak na przykład autor tekstu działający w spisku wraz z redaktorem naczelnym i wydawcą?) grozi im kara pozbawienia wolności do lat trzech – i to w kraju, gdzie mordercy często otrzymują łagodniejsze wyroki. Co więcej, ciężar dowodu spoczywa na oskarżonym – jesteś winny, dopóki nie udowodnisz swojej niewinności. Dzieje się to w rzekomo wolnym kraju.
Tak dochodzimy nas do najnowszych rozwiązań. W ciągu ostatnich lat byłem blisko związany z małą fundacją Human Rights Service z Oslo, która tworzy i proponuje rządowi sposoby zwalczania przemocy wobec kobiet w społecznościach muzułmańskich. Tłumaczyłem dla HRS materiały oraz pisałem teksty w języku norweskim, które trafiały na stronę internetową HRS. Zeszłej jesieni, po tym jak zaproponowałem rozszerzenie działania strony internetowej HRS i umieszczanie tekstów w języku angielskim autorów z różnych krajów europejskich i nie tylko, aby mogli oni wymieniać się spostrzeżeniami na temat swoich doświadczeń z islamem, imigracją i integracją, rozpocząłem regularną współpracę z HRS pisząc i tłumacząc teksty na ich nowe międzynarodowe strony internetowe.
W międzyczasie HRS przechodziła trudny okres. Od momentu jej założenia w 2001 roku, spotykała się z pogardą ludzi związanych z norweską lewicą, tych samych, którzy nienawidzą Izraela i mają ciepłe odczucia wobec Hamasu. Dwie kobiety, Hege Storhaug i Rita Karlsen, które prowadzą HRS, niestrudzenie zwalczały takie potworne praktyki jak honorowe zabójstwa, przymusowe małżeństwa, obrzezanie kobiet, za co zdobyły dozgonną wdzięczność niezliczonych kobiet i dziewcząt muzułmańskich, jednak dla ich poprawnych politycznie oponentów potępianie jakiegokolwiek aspektu islamu oznacza nic innego, jak tylko bycie islamofobem. Zeszłego lata, dwie gazety – skrajnie lewicowa Dagbladet i komunistyczna Klassekampen rozpętały brutalną kampanię oczerniającą HRS z oczywistym zamiarem doprowadzenia jej do ostatecznego upadku.
Obecnie HRS jest sponsorowane przez Królewskie Ministerstwo ds. Dzieci i Równości oraz Przeciwdziałania Wykluczeniu Społecznemu, twór o nazwie brzmiącej jak z powieści Orwella. Od ubiegłego października ministerstwem kieruje Audun Lysbakken, (32), członek socjalistycznej partii Sosialistisk Venstreparti – najbardziej lewicowa partia z trzech lewicowych partii obecnej koalicji rządzącej -, który dawniej pisywał nie gdzie indziej jak do Klassekampen właśnie. Pogarda Lysbakkena dla HRS jest wyraźnie odczuwalna, a odczucie to podziela spora liczba skrajnie lewicowych organizacji (włączając w to wzmiankowane wcześniej Centrum Antyrasistowskie) także fundowanych z pieniędzy ministerstwa, a których członkowie z pewnością ucieszyliby się z bankructwa HRS. 10 czerwca Centrum Antyrasistowskie wydało tak zwany Raport Alternatywny Organizacji Pozarządowych na rok 2010 (NGO Shadow Report 2010). Powstały przy współpracy z dziewięcioma innymi organizacjami – norweską Amnesty International, Centrum Pomocy Mira dla kobiet czarnych, imigrantkami, uchodźcami, Helsińską Fundacja Praw Człowieka w Norwegii, Instytutowi Przeciwko Dyskryminacji Publicznej (OMOD), Instytucji Podstawowej Opieki Zdrowotnej(PMV), Komisją ds. Praw Człowieka przy Norweskiej Izbie Adwokackiej, Komisją ds. Praw Człowieka przy Norweskim Stowarzyszeniu Psychologicznym, Związkiem Edukacji w Norwegii, Norweską Organizacją nPomocy Ludziom oraz Norweskim Stowarzyszeniem Najemców – napisany po angielsku dokument (choć muszę przyznać, że nie najlepszą angielszczyzną) został zamówiony i sfinansowany z pieniędzy ministerstwa Lysbakkena i jest rzekomo dodatkiem i komentarzem do Raportu Okresowego złożonego przez Norwegię zgodnie z artykułem 9 Międzynarodowej Konwencji ds. Przeciwdziałania Wszelkim Formom Dyskryminacji Rasowej odpowiedniej komisji ONZ. Ujmując rzecz w skrócie – ten alternatywny raport ma oficjalny status.
Raport ten liczy 68 stron i jest podzielony na 5 artykułów. Artykuł 5 nosi tytuł : „Zakaz i eliminacja wszelkich form dyskryminacji rasowej w celu zapewnienia równości wobec prawa” i tutaj pierwsza sekcja pod tytułem „Islamofobia” jest w całości poświęcona organizacji HRS i mnie. HRS – organizacja, która w Norwegii i Danii stworzyła zapisy chroniące prawa muzułmanek, jest tutaj nazywana „finansowanym przez państwo orędownikiem uprzedzeń względem muzułmanów”, posądzana o bezustanne przedstawianie muzułmanów w negatywnym świetle, oraz bycie głównym źródłem zasobów dla antyislamistów. W dalszej części raport potępia HRS za opublikowanie na swojej stronie internetowej artykułu popierającego Geerta Wildersa.
Jednak największym przewinieniem HRS wydaje się być zatrudnienie mnie. Moje nazwisko pojawia się w raporcie w kategorii „Islamofobia” aż trzy razy. Pierwsza wzmianka dotyczy mojej książki „Gdy Europa spała” (While Europe Slept), która w 2006 roku została nominowana do nagrody Narodowego Koła Krytyków Literackich, by przez przewodniczącego tejże organizacji określona została mianem „islamofobii”, a inny członek jej zarządu (który, jak się potem okazało przeczytał tylko tytuł) mógł nazwać ją „rasizmem w roli krytycyzmu” (cokolwiek by to miało nie znaczyć).
Kolejna wzmianka na mój temat brzmi następująco:
Bawer w swojej książce twierdzi, że rosnąca populacja muzułmanów i ich odmowa integracji pozwolą im na zdominowanie społeczeństwa europejskiego w przeciągu 30 lat, i że jedynym sposobem na uniknięcie tej katastrofy jest obalenie doktryny poprawności politycznej i wielokulturowości, która szerzy się na kontynencie. Sugeruje także konkretnie rozwiązanie postrzeganego problemu: „Urzędnicy instytucji europejskich mają łatwą drogę wyjścia z tego koszmaru. Mają do dyspozycji armię, policję, więzienia. Są w stanie deportować pełne samoloty ludzi każdego dnia. Mogą zacząć ratować Europę już jutro”.
W rzeczywistości cytat ten nie pochodzi z „Gdy Europa spała”. Jest to wpis pochodzący z bloga, umieszczony tam 26 stycznia 2007, w którym porównałem sytuację Europy i jej wrogów wewnętrznych – imamów muzułmańskich i innych radykałów potępiających wolność i nawołujących do wprowadzenia szariatu – do osoby cierpiącej na syndrom sztokholmski: „Europa jest trzymana w niewoli, jednak niczym Shawn Hornbeck, który mając telefon komórkowy i komputer mógł bez najmniejszego problemu uciec od swego porywacza czy skontaktować się z rodzicami, podobnie urzędnicy instytucji europejskich mają łatwą drogę wyjścia z tego koszmaru. Mają do dyspozycji armię, policję, więzienia. Są w stanie deportować pełne samoloty ludzi każdego dnia. Mogą zacząć ratować Europę już jutro. Jak natomiast zachowują się wobec przetrzymujących ich gangsterów? Dokładnie w ten sam sposób co Shawn Hornbeck – niczym więźniowie pod kluczem. Potulni, ulegli, posłuszni”.
Te właśnie słowa, cytowane kilkakrotnie przez dziennikarzy norweskich, stały się definicją mojej osoby w norweskich mediach. Przez wiele miesięcy zastanawiałem się dlaczego wciąż od nowa cytowany jest ten właśnie fragment starego już bloga, zamiast, powiedzmy, jakiś inny fragment którejś z wielu moich książek? Otóż okazało się, że cytat ten znalazł się na stronie Wikipedii pod moim nazwiskiem. To w Norwegii nazywamy dociekliwym dziennikarstwem.
Ostatnia wzmianka raportu dotyczy osoby Geerta Wildersa i jest tam zacytowane jedno zdanie, które zamieściłem na stronie HRS w kwestii sprawy sądowej przeciwko Wildersowi: ”W istocie, Wilders dokonał jednej rzeczy: ukazał ważne prawdy na temat bardzo niebezpiecznej ideologii”.
Podsumowując, dwóch członków Narodowego Koła Krytyków Literackich uważa mnie za rasistę, mam swoje poglądy na temat islamu i ubolewam nad faktem, że Geert Wilders został postawiony przed sądem z powodu dokładnie tych samych poglądów. Te zarzuty wystarczą, by zakwalifikować mnie do grona Wrogów Ludu (pozwolę sobie na zapożyczenie tego miana z książki największego norweskiego dramaturga).
Kontrowersje to jedno. Zajmuje się zawodowo pisaniem od ponad trzydziestu lat i dawno do nich przywykłem – bycia ostro krytykowanym, źle cytowanym i błędnie rozumianym, bycia atakowanym w artykułach i odpowiadania na te zarzuty. Tu jednak mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Tu do gry wkracza rząd rzekomo wolnego kraju, chwyta mnie za ramie mówiąc „Nie wolno ci tego mówić”. To niepokojąca zmiana i im więcej o tym myślę, tym większy ogrania mnie niepokój.
Pytanie brzmi, na co teraz przyjdzie kolej? Zostałem ujęty w raporcie zleconym i sfinansowanym przez rząd kraju w którym mieszkam jako winny islamofobii. Wzmianki na mój temat znalazły się w sekcji „Zwalczania i Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji Rasowej i Zapewniania Wszystkim Równości wobec Prawa”. Jak mianowicie Ministerstwo ds. dzieci, Równości oraz Przeciwdziałania Wykluczeniu Społecznemu zamierza „eliminować” rzekomą „dyskryminację rasową” z mojej strony? Czy zostanę aresztowany i skazany na mocy Prawa Antydyskryminacyjnego z 2005 roku? Czy dołączę do grona zaciągniętych przed sąd za to, że mieli czelność mówić prawdę o islamie, Mahomecie i „Koranie”? Co Pan teraz wymyśli Herr Lysbakken?
Dr Bruce Bawer jest amerykańskim dziennikarzem, krytykiem literackim, wykładowcą literatury i poetą. Mieszka w Oslo (przyp. red.).
Tłum totty