Wiadomość

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię

Lee Anderson, a od lewej politycy, którzy twierdzą, że "to było złe, ponieważ to było złe" Oliver Dowden, Michael Tomlinson, Rishi Sunak, Mark Harper (zdj. Wikipedia)
Lee Anderson, a od lewej politycy, którzy twierdzą, że "to było złe, ponieważ to było złe" Oliver Dowden, Michael Tomlinson, Rishi Sunak, Mark Harper (zdj. Wikipedia)

Torysi wyrzucili z partii swojego kolegę oskarżonego o islamofobię, ale nie potrafią wytłumaczyć dlaczego, ani też posłużyć się słowem „islamofobia”.

Poseł konserwatystów Lee Anderson wywołał skandal tydzień temu stwierdzając w jednym z wywiadów, że burmistrz Londynu Sadiq Khan i sam Londyn są pod kontrolą islamistów. Wypowiedź miała miejsce w kontekście antyizraelskich demonstracji, na których często było widać islamistów czy salafitów wznoszących antysemickie i antyzachodnie hasła. Zostało to jednak potraktowane jako wypowiedź antymuzułmańska, islamofobiczna i użyte do ataku na członka Izby Gmin.

W obawie przed narastaniem skandalu władze partii zdecydowały o jego wydaleniu, ale przepytywani przez dziennikarzy politycy konserwatystów nie umieją odpowiedzieć, co było złego w wypowiedzi Andersona, ani też nie używają słowa islamofobia.

Sam burmistrz Londynu krytykuje mocno komentarze posła pod jego adresem, nazywając je antymuzułmańskimi, islamofobicznymi i rasistowskimi. Mówi o przypisywaniu muzułmanom takich samych spiskowych teorii, jakie formułowano wobec Żydów. Khanowi bardzo trudno jest zarzucić islamizm, bo jak sam twierdzi, ale też wiemy to z jego wystąpień, w przeszłości potępiał antysemityzm w swojej Partii Pracy, walczył z mizoginią i homofobią.

Anderson odpowiada jednak na zarzuty pod swoim adresem i nie zamierza się wycofywać. Twierdzi, że nie wymienił Khana z powodu jego religii, ale z powodu polityki jaką prowadzi. Zarzuca mu wezwanie do bezwarunkowego zawieszenia broni w Strefie Gazy, podczas gdy nie uwolniono wszystkich zakładników. Oskarża, że Khan przymyka oko na to, co dzieje się na protestach, a w przypadku innych demonstracji byłby gotowy ich zakazywać. Wreszcie twierdzi, że odniósł się w swojej wypowiedzi wyłącznie do islamizmu, czyli politycznego użycia islamu, a nie do całej grupy religijnej. Chociaż przyznaje, że jego słowa były niezręczne, to wynikały z frustracji tym, co dzieje się w stolicy Wielkiej Brytanii.

Cała sprawa wydaje się dotyczyć nie tak bardzo i nie tylko Andersona i Khana. To problem zarzutu o islamofobii, który nie musi być nawet udowodniony, żeby odniósł efekt zastraszenia. Partia zdecydowała się zawiesić Andersona, ale nikt z liderów nie chce wytłumaczyć, dlaczego było złe to, co ich kolega partyjny powiedział. Jak pokazali dziennikarze, politycy unikają też wypowiedzenia samego słowa „islamofobia”. Niektórzy z nich, tak jak minister ds. nielegalnej imigracji Michael Tomlinson popadają w komizm znany z brytyjskich sitcomów politycznych, takich jak „Yes Minister”.

Nick Ferrari kończy przed czasem wywiad z Michaelem Tomlinsonem

Oznacza to ni mniej ni więcej, że politycy konserwatystów podjęli decyzję ze strachu i nie potrafią lub nie chcą jej uzasadnić. Przyznanie z kolei, że wypowiedź Andersona była islamofobiczna, groziłoby tym, że dziennikarze wygrzebią podobne wypowiedzi innych konserwatystów i będą domagać się od władz konsekwencji i ich wydalenia z partii. Podobne oskarżenia były już wyrażane pod adresem premiera Rishiego Sunaka, który zapowiadał walkę z „gangami gwałcicieli„, która jego zdaniem była utrudniona z powodu politycznej poprawności, czyli unikania wskazywania na to, że wielu ze sprawców pochodzi z Pakistanu. Działając jednak w ten sposób politycy ośmieszają siebie i wychodzą na tchórzy.

„Niestety, ten przejaw politycznego tchórzostwa jedynie zachęca wrogów wolności do podniesienia stawki i żądania, aby najmniejszy przejaw braku szacunku wobec islamizmu był traktowany jako akt świętokradztwa”, podsumowuje sprawę Frank Furedi, brytyjski socjolog węgierskiego pochodzenia, w swoim artykule opisującym, jakim problemem jest szafowanie oskarżeniami o islamofobię.

W przeciwieństwie do byłych partyjnych kolegów Anderson twierdzi, że otrzymał z partii wiele prywatnych wyrazów poparcia, a jego wypowiedzi podobają się zwykłym obywatelom.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Jak Donald Tusk debatę o imigracji zakończył

Kolejny meczet w Warszawie. Kto go buduje?

Kto jest zawiedziony polityką imigracyjną?