Turcja stara się o członkostwo w kierowanej przez Chiny Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO), a prezydent Recep Tayyip Erdogan próbuje zawrzeć sojusze z przyjaznymi krajami na Wschodzie.
Erdogan ogłosił to po udziale w szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Uzbekistanie, gdzie odbył rozmowy z światowymi przywódcami, w tym z prezydentem Chin i Rosji. Gdyby Turcja zrealizowała swoje zamiary, stałaby się pierwszym członkiem Paktu Północnoatlantyckiego, który dołączyłby do bloku państw orientujących się nie na Waszyngton, lecz na Pekin.
„Nasze relacje z tymi krajami zostaną przesunięte na zupełnie inną pozycję dzięki temu krokowi” – powiedział Erdogan o Szanghajskiej Grupie Współpracy podczas rozmowy z dziennikarzami w Samarkandzie, gdzie odbywał się szczyt. Turcja ma „historyczne i kulturowe” więzi z kontynentem azjatyckim i chce odgrywać rolę w organizacji, której członkowie łącznie odpowiadają za „30 procent światowej produkcji gospodarczej” – dodał Erdogan. Obecnie Turcja jest uznana przez tę międzynarodową organizację jako partner do dialogu.
Jego uwagi na temat potencjalnego przystąpienia Turcji do SCO pojawiły się w momencie, gdy Erdogan starał się o spotkanie z prezydentem USA Joe Bidenem w Waszyngtonie po zakończeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Założona w 2001 roku z myślą o walce z terroryzmem grupa obejmuje Chiny, Rosję, Indie, Pakistan, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan. Na ostatnim szczycie znalazł się również Iran, który podobnie jak Białoruś i Mongolia miał wcześniej status obserwatora. Rozpoczął się również proces przyjmowania Białorusi, uważanej za „ostatnią dyktaturę Europy”.
Erdogan oskarża NATO i UE, gdzie Turcja ma status kandydata od 1999 roku, o brak wsparcia. Z kolei Turcja i Rosja mają wspólne interesy i dobre relacje w niektórych dziedzinach – choć Ankara potępia atak Moskwy na Ukrainę. Ostatnio Turcja próbowała mediować między zwaśnionymi stronami, np. w kwestii eksportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne.
„To, co robi Ankara, to nie dążenie do alternatywy wobec Zachodu, ale ustanowienie zrównoważonych relacji z całym światem” – powiedział Cagri Erhan, profesor stosunków międzynarodowych, który jest również członkiem rady doradczej prezydenta Turcji ds. bezpieczeństwa. „Ma to również pomóc Zachodowi wyraźniej zobaczyć, kto jest jego rozmówcą w relacjach z Turcją” – dodał.
Turcja jest stowarzyszona z SCO od 2013 roku, kiedy to podpisała umowę o partnerstwie. Pełne członkostwo w bloku dałoby Erdoganowi szersze pole działań wobec Zachodu i perspektywę silniejszych więzi gospodarczych, które mogą pomóc ustabilizować niespokojną gospodarkę przed przyszłorocznymi wyborami.
Oficjalnie ani NATO, ani Stany Zjednoczone nie zareagowały na plany Ankary. Trzeba jednak powiedzieć, że zacieśnianie związków z Moskwą i Pekinem po raz kolejny podważa zaufanie do Turcji jako członka Sojuszu Północnoatlantyckiego.
〉 O napięciach między Turcją a Sojuszem Północnoatlantyckim Jan Wójcik