Wiadomość

10 tysięcy imigrantów czeka w Bośni

Imigranci w Bośni w jednym z obozów
Imigranci w jednym z bośniackich obozów (Archiwum IOM)

Międzynarodowa Organizacja do spraw Migracji (IOM) ma we wtorek wycofać się z obozu dla 1300 imigrantów w miejscowości Lipa w Bośni i Hercegowinie, ponieważ władze tego kraju od ponad pół roku nie są w stanie podłączyć do obozu elektryczności i wody. 

W tym kraju przebywa obecnie około 10 tysięcy imigrantów z krajów Azji i Afryki Północnej, którzy mają nadzieję na przedostanie się przez granicę do Chorwacji, będącej członkiem Unii Europejskiej.

Granica jest dobrze strzeżona i tylko nielicznym osobom udaje się ją przekroczyć. Dlatego od 2018 roku liczba imigrantów w Bośni nieustannie rośnie; w tej chwili około jedna czwarta nie ma miejsc w obozach i śpi w lasach, na ulicach albo w opuszczonych budynkach.

Na prowadzenie obozów dla imigrantów pieniądze daje Unia Europejska (w tym roku przekazała 60 mln euro), ale władze nie radzą sobie z organizacją obozów. Obóz w Lipie został utworzony w marcu, aby w obliczu epidemii zgromadzić imigrantów, którzy spali na ulicach. W październiku przeniesiono tam kilkaset osób z zamykanego obozu Bira w mieście Bihac, w którym panowały fatalne warunki.

Pomimo obietnic władze bośniackie nie podłączyły do obozu w Lipie elektryczności – używano generatorów – ani wody, którą dowożono cysternami. Nie położono też asfaltu na gruntowej drodze dojazdowej.

Międzynarodowa Organizacja do spraw Migracji, IOM, która jest agendą ONZ i prowadzi obozy w Bośni, na początku grudnia przestała finansować obóz w Lipie i zapowiedziała wycofanie personelu w piątek 18 grudnia. Na prośbę rządu zgodziła się na przesunięcie zamknięcia obozu na wtorek 21 grudnia. Część imigrantów z obozu będzie próbować przedostać się do Chorwacji, ponieważ alternatywą jest spanie na ulicach.