W Bośni ubywa katolików. Szacuje się, że każdego roku z tego kraju wyjeżdża ich 10 tysięcy. Opuszczają domy z powodu dyskryminacji, islamskiego fundamentalizmu i kryzysu ekonomicznego.
Dwadzieścia pięć lat po zawarciu porozumienia w Dayton, kończącego ponad trzyletnią wojnę w Bośni i Hercegowinie, wielu katolików opuszcza swoje domy. W latach 1992-1995 w BiH szalała wojna; szacuje się, że zginęło co najmniej 100 000 osób, a ponad dwa miliony zostało przesiedlonych.
Równość tylko na papierze
W tym bałkańskim kraju dominują trzy grupy etniczne: Bośniacy, wyznający islam, prawosławni Serbowie oraz katoliccy Chorwaci. Prawo gwarantuje równość wszystkim bez względu na wyznanie. Nie jest ono jednak przestrzegane. Napięcia religijno – etniczne, znaczące wpływy krajów islamskich oraz bardzo trudna sytuacja ekonomiczna sprawiają, że wyznawcy katolicyzmu wyjeżdżają z Bośni.
Muzułmanie bośniaccy zwracają się w stronę świata islamu, chcą być raczej częścią tego cywilizacyjnego kręgu niż obywatelami „wielokulturowego państwa”. Prawosławni Serbowie tradycyjnie kierują się w stronę Rosji, zaś katoliccy Chorwaci (najmniejsza z grup etnicznych) liczą na swoich europejskich sąsiadów.
Pomoc trafiająca do bośniackich katolików z Chorwacji czy Słowenii jest znacznie mniejsza od tej udzielanej wyznawcom prawosławia przez Rosję czy muzułmanom przez kraje islamskie.
Świat nie pamięta o krzywdach katolików
Chociaż wszystkie walczące strony zapłaciły w wojnie straszliwą cenę, to z dzisiejszej perspektywy widać, że krzywdami wyrządzanymi Chorwatom niewielu się interesuje. Światowa opinia publiczna i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości interesowały się głównie masakrą Bośniaków w Srebrenicy, co zresztą biorąc pod uwagę skalę zbrodni wydaje się zrozumiałe.
Mało kto jest jednak zainteresowany oddaniem sprawiedliwości bośniackim Chorwatom i naprawieniem krzywd im wyrządzanych. Oni zaś również byli masowo mordowani. Wiele zniszczonych w czasie ostatniego konfliktu wiosek stoi nadal pustych.
Chorwacki dziennikarz Zvonimir Čilić w rozmowie z przedstawicielami organizacji Kirche in Not (Kościół w potrzebie) przypomniał, że jedynie w jego rodzinnym mieście Vitez, oddalonym o 80 kilometrów od Sarajewa, ponad 650 osób zostało zabitych przez bośniackich muzułmanów. Zostało ponad 460 wdów i 600 sierot i półsierot.
Po ustaniu konfliktu chorwacko-bośniackiego widoczne było dążenie do pojednania. Na przeszkodzie stają mu jednak działający w Bośni zwolennicy politycznego islamu oraz dżihadyści, którzy zainteresowani są podsycaniem waśni religijnych. To ich obecność i rozległe wpływy sprawiają, że chorwackich katolików nadal się prześladuje.
Już po oficjalnym zakończeniu wojny powracający w swoje rodzinne strony Chorwaci padali ofiarą ataków ze strony islamskich ekstremistów. „Siedem osób z naszej społeczności zostało zabitych w swoich miejscach pracy nawet już po 1997 r., a wszystko to z zamiarem uniemożliwienia przesiedleńcom powrotu do swoich domów” – wyjaśnia Zvonimir Čilić. Do tej pory żaden ze sprawców tych mordów nie został postawiony przed sądem.
Kolejnym problemem jest dyskryminacja powracających katolików w życiu obywatelskim i religijnym. Podczas gdy po zakończeniu wojny muzułmanie otrzymali zwrot swoich nieruchomości, to własność kościelna nadal nie została oddana w ręce jej prawowitych właścicieli. Nawet orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie pomogły rozwiązać problemu.
Według kardynała Vinko Puljića, arcybiskupa Sarajewa, każdego roku z Bośni i Hercegowiny wyjeżdża nawet 10 000 katolików. Przed wojną w stolicy Bośni mieszkało 35 000 Chorwatów; dziś ta liczba zmniejszyła się o połowę.
Coraz więcej radykalnego islamu
Z drugiej strony, liczba imigrantów z Turcji i państw Zatoki Perskiej gwałtownie wzrosła w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Zgodnie ze sprawozdaniem Rady Europy z 2017 roku, w ciągu ostatnich dwudziestu lat w Bośni i Hercegowinie działało 245 arabskich organizacji humanitarnych, które w większości promują radykalny islam.
Konserwatywne nurty islamu sunnickiego, wspierane przez Arabię Saudyjską, konkurują z szyickim islamem, któremu patronuje Iran. Widocznym znakiem ingerencji państw muzułmańskich w życie religijne na Bałkanach jest Meczet Króla Fahda w Sarajewie, od 2000 roku druga co do wielkości muzułmańska świątynia na Bałkanach. Meczet został zbudowany za saudyjskie darowizny i fundusze.
Rosnąca radykalizacja muzułmanów oraz wpływy państw Zatoki Perskiej, a ostatnio także Turcji, wywołują konflikty i podziały wewnątrz bośniackiej społeczności muzułmańskiej. Miejscowi, bośniaccy muzułmanie obawiają się rosnących wpływów ośrodków zagranicznych – zarówno w sferze ideowej, jak i organizacyjnej.
Idea arabskiej twierdzy na Zachodzie, napędzana przez fundamentalistyczną ideologię i sponsorowana z zagranicy, musi być niepokojąca w kontekście tego, że Bośnia i Hercegowina ubiega się o członkostwo w Unii Europejskiej.
Piotr Ślusarczyk
Źródło: www.kirche-in-not.de
Polecamy również: Bośnia – kolebka współczesnego dżihadyzmu