Jan Wójcik
Nie wiem, czy ostatnio wszyscy zapadają na chorobę „obrońmy muzułmanów wszelkimi sposobami”? Dr Piotr Napierała wydawał mi się raczej odporny na poprawność polityczną, która woli popadać w sprzeczności, dobierać fakty pod tezę, negować zachodzące zjawiska. Tymczasem „Między islamem a islamizmem” prezentuje wszystkie jej symptomy.
Na pierwszy ogień idzie oświadczenie, że nie każdy muzułmanin jest fundamentalistą. Badania, które sam Piotrowi Napierale podrzucałem, wskazują na 50% fundamentalistów w Niemczech. Jak zatem może napisać, że większość z nich się dość dobrze asymiluje, skoro właśnie przynajmniej 50% chciałoby rządów prawa szariackiego? O nagłaśnianie tych nielicznych nieasymilujących się przypadków oskarża „Wildersów i Le Penów”. Może to być prawda, jeżeli przyjmiemy, że do skrajnej prawicy należy zaliczać takie media jak „Der Spiegel”, „Die Welt”, Channel 4, „Le Figaro”.
Kolejny dowód na nieagresywność muzułmanów jest taki, że „85% ofiar islamskiego terroryzmu to wyznawcy islamu”. Jednak o agresywności nie świadczy liczba ofiar, a liczba sprawców, która na tle innych populacji jest wyższa. Rak też jest chorobą autoagresywną, a jednocześnie częścią danego ciała i w danym ciele się rodzi.
To, że inne religie mają też fatalne fragmenty, jest ulubionym argumentem osób wybielających islam. Jednakże teza, że wyznawcy innych religii tylko ze względu na PR nie postępują tak, jak „kazałyby” im księgi, jest trudna do udowodnienia, bo leży w sferze domysłów, a nie w sferze faktów, w której dzisiaj znajdują się niewątpliwie zbrodnie islamskich terrorystów.
Słusznie zauważa dr Napierała, że nie wszystko kręci się wokół Izraela i UE. Chociaż dla nas i dla Żydów wszystko, bo „bliższa ciału koszula”. To prawda, że w Indiach i Birmie morduje się obecnie muzułmanów, ale również tam muzułmanie mordują hinduistów i buddystów. W Indonezji chrześcijan i hinduistów z reguły mordują muzułmanie. Więc może nie wszystko kręci się wokół Izraela i UE, ale sporo obecnych krwawych konfliktów kręci się wokół islamu. No, ale „Zderzenie cywilizacji” to bujda na resorach.
Kolejny aspekt tez Napierały to surowość praw, które mają także inne kraje. Nie o surowość jednak tu chodzi, lecz o brak dyskryminacji kobiet czy innych wyznań, a także tolerancję wobec samych muzułmanów chcących wyznanie zmienić. I chyba nikt z krytykujących islam nie broni na przykład drakońskich tajlandzkich kar?
Natomiast kuriozum w wypowiedzi Napierały to przedstawianie Izraela jako zachodniej krucjaty. Uzasadnić to mają poglądy amerykańskich baptystów. Rządy poszczególnych państw nie mają już za wiele do powiedzenia. A przede wszystkim, zdaje się, to do Izraela należy prawo do samostanowienia i dr Napierała może sobie zapraszać liberalnych Żydów do Europy; pytanie tylko, czy zechcą tu przyjechać? Na razie Żydzi obierają kierunek odwrotny, właśnie ze względu na tę „zasymilowaną” młodzież muzułmańską. A na pytanie, czy Zachód ma „wspierać tych wariatów, kłócących się o skrawek pustyni?”, odpowiedź brzmi tak, ma wspierać jedyną demokrację funkcjonującą w tamtym regionie, w której dobrze się ma na przykład droga liberałom kultura LGBT.
Najciekawsze z tego jest to, że popełniwszy tyle nieścisłości w opisie, żeby uratować muzułmanów przed identyfikacją z islamistami, dochodzi dr Napierała do tych samych wniosków jak my: zakazać burek, wywalać dżihadystycznych imamów na zbity pysk do kraju pochodzenia, uznać islamizm za ruch radykalny czy formę totalitaryzmu, wyznaczyć granice muzułmanom pomiędzy islamem a islamizmem itd. Różnimy się co do zakazu noszenia chust i uczestnictwa w lekcjach WF, ale może dr Napierała nie widział filmu, w którym były przywódca Bractwa Muzułmańskiego opowiada o roli chusty w islamizowaniu społeczności muzułmańskiej.
Nie wiem, jak po tych wszystkich powyższych punktach, a zwłaszcza pierwszym, współtwórca Racjonalista.TV dochodzi do takich konkluzji, ale widać, że poprawność polityczna jeszcze nie zwyciężyła.
Jan Wójcik, obserwuj autora na @jasziek