Al-Zawahiri z al Kaidy oskarża Obamę o próbę „zniewolenia” arabskiego świata. – podaje Fox News. Zawahiri ocenia, że „polityka Obamy to nic innego jak kolejny etap kampanii krzyżowców i syjonistów mającej na celu zniewolenie i upokorzenie nas, okupację naszej ziemi i przejęcie naszych dóbr.
Dwa lata wcześniej Zawahiri był jeszcze bardziej dramatyczny. Czarni w Ameryce, kolorowi, Indianie, Latynosi i wszyscy słabi i gnębieni w Północnej i Południowej Ameryce w Afryce i w Azji, i na całym świecie wiedzą, że prowadzimy dżihad na ścieżce Allaha, nie robimy tylko po to, by uwolnić muzułmanów od ucisku, robimy to, by oswobodzić całą ludzkość. Właśnie dlatego chcę, by wszyscy ciemiężeni na świecie wiedzieli, że nasze zwycięstwo nad Ameryką i wojującym Zachodem – jeśli Allah pozwoli – jest również ich zwycięstwem, ponieważ będą wolni od największej w historii ludzkości tyranii.
Dla al Kaidy jej własne słowa – w wersji arabskiej skierowane do muzułmanów i rzadko trafiające do zachodnich odbiorców – w oczywisty sposób przeczą wielokrotnie powtarzanym próbom przedstawienia się jako organizacja szerząca sprawiedliwość à la Robin Hood, ponieważ w tych arabskich traktatach al Kaida wyjaśnia bez ogródek, że skoro nie-muzułmańska część świata nie chce się podporządkować islamskiej hegemonii, automatycznie staje się wrogiem islamu.
Dwulicowość nie jest jedyną domeną al Kaidy: ciągnący się od dziesiątek lat konflikt arabsko – izraelski dostarczył światu najbardziej rażących przykładów islamskiej dwulicowości. Prym wiodą tu Arafat, Organizacja Wyzwolenia Palestyny i Hamas, a ostatnio także Hezbollah.
Według Agencji Reutersa, niedawna edycja manifestu tej organizacji ukróca nieco islamistyczną retorykę jednocześnie nie oddając pola, jeśli chodzi o Izrael i Stany Zjednoczone. Nowy Manifest nawiązuje do Islamskiej Republiki Libanu, gdzie odsetek chrześcijan w społeczeństwie jest dość wyskoki. Potwierdza to zmiany w sposobie myślenia Hezbollahu o poszanowaniu różnorodności religijnej Libanu.
„Jeruzalem Post” ocenia, że „spuszczenie z tonu” istnieje tylko i wyłącznie w angielskiej, przeznaczonej dla niewiernych wersji manifestu: to fakt, że nowy manifest nie zawiera obecnego w poprzedniej wersji dokumentu wezwania do ustanowienia republiki islamskiej w Libanie. Właśnie w tym miejscu na światło dzienne wychodzi ciekawa rozbieżność. Dłuższa, arabskojęzyczna wersja manifestu jest przesiąknięta religijną retoryką i islamistyczną terminologią.
Słowa i zdania, które nie pojawiają się w angielskim egzemplarzu – „opór na drodze dżihadu”, „ścieżka dżihadysty”, „mudżahedin” oraz „męczennicy”, a nawet zawoalowana pochwała rządów szariatu – występują w wersji arabskiej, wykazując, że Hezbollah nie szanuje różnorodności Libanu oraz że nie integruje się z libańskim (na wpół-chrześcijańskim) życiem politycznym. Hezbollah uważa, że w jego interesie leży złagodzenie lub usunięcie tych części jego tożsamości, które wyrażają poparcie dla Iranu i dżihadu, ale tylko podczas kontaktu ze światem zewnętrznym. Jednak całość dokumentu w jego oryginalnej formie dowodzi, że ruch ten nie odszedł daleko od swojej początkowej ideologii – oceniają izraelscy dziennikarze.
Hezbollah ignoruje fakt, że wersje angiesko- i arabskojęzyczne będą ze sobą porównywane, a różnice między nimi z pewnością ujrzą światło dzienne. Być może to skłonności szyickie, w tym instynktowne odwoływanie się do takiji, doktryny „zwodzenia”, przesłaniają nam fakt, że nawet gdyby mieszkańcy Zachodu odkryli, że są oszukiwani to i tak mało kto się tym przejmie.
CNN skupia się na antyamerykańskiej wymowie manifestu. Pierwsza jego część zatytułowana „Dominacja i Hegemonia” przedstawia Stany Zjednoczone jako „źródło terroru” i „zagrożenie dla całego świata”, wliczając próbę dominacji nad światem muzułmańskim „pod względem politycznym, kulturowym i ekonomicznym”.
O ironio! Nabijanie niewiernych w butelkę ma długą tradycję, obecnie polega ono głównie na przedstawieniu muzułmanów jako słabych ofiar, które muszą polegać na dobrej woli niewiernych, którymi naprawdę pogardzają. Kłamstwo to sprowadza muzułmanów do powoływania się na „humanitaryzm” – obrzydliwego w innym wypadku Zachodu, który jawnie sprzeciwia się islamskiemu prawu – i z pewnością godzi to w dumę muzułmanów. I może trudno w to uwierzyć, ale islamiści z pewnością wierzą, że dumne rozprzestrzenianie się hegemonii islamu, czy to za pomocą miecza, braku tolerancji dla niewiernych, zakazu dyskusji na takie tematy jak: „równość”, „wolność”, „tolerancja” etc. jest nie tylko słuszne, ale również cieszy się aprobatą niebios. Nie mieści się w głowie, że ktoś może wierzyć w to wszystko, a potem odgrywać rolę biednej ofiary, powoływać się na górnolotne, liberalne standardy, wzywać międzynarodową (i nie wierną zarazem) społeczność na pomoc i skarżyć się na złe Stany Zjednoczone z ich obsesją „dominacji i hegemonii”. Przecież tego dokładnie chcą islamiści!
Raymond Ibrahim tłum JB na podst. pajamasmedia.com